Pani Maria wyszła od notariusza płacząc z bezsilności. Znalazła kupca na działkę z domem w podwarszawskim Izabelinie. Dramatyczna decyzja, aby spieniężyć dorobek całego życia i przeprowadzić się do kawalerki, wynikała z tego, że potrzebowała pieniędzy na walkę z chorobą. Jednak czwartego maja, już w biurze notarialnym, dowiedziała się, że ze względu na to, że część jej działki to las, prawo pierwokupu nieruchomości mają Lasy Państwowe. Za cenę, którą same wyznaczą. To efekt dobrej zmiany w ustawie o obrocie gruntami leśnymi.
Ustawa o obrocie ziemią rolną obowiązująca od 1 maja miała dotknąć przede wszystkim rolników. Jeśli ktoś jest bezdzietny lub jego dzieci nie chcą zostać na roli, zostaje uwięziony na swojej ziemi. Sprzedając grunt ryzykuje, że Agencja Rynku Rolnego skorzysta z prawa pierwokupu. Ale przede wszystkim będzie mogła zaproponować swoją cenę, na którą sprzedający będzie musiał przystać. Tego, że rykoszetem dostaną właściciele działek – nikt się nie spodziewał. W tej chwili, mało kto jeszcze zauważa ten problem. W końcu nie codziennie sprzedajemy nieruchomości.
Okazuje się jednak, że podobne konsekwencje dotyczą działek leśnych przeznaczonych na budownictwo jednorodzinne. Wystarczy, aby w ewidencji gruntów był choć jeden procent powierzchni skalsyfikowanej jako użytek leśny. Wówczas prawo do pierwokupu po ustalonej przez siebie cenie zyskują Lasy Państwowe. Żadne orzecznictwo nie reguluje tego, jaka powinna być wycena. Za to, jak wynika z obowiązujących aktualnie przepisów, z umowy warunkowej nie będzie się można wycofać. Nawet jeśli Lasy Państwowe będą chciały kupić nieruchomość za przysłowiową złotówkę.
– Ostatnio sprawdzaliśmy sporą działkę, do której należy pas lasu o szerokości jednego metra. To wystarczy, aby była ona niesprzedawalna na wolnym rynku – opowiada w rozmowie z INN:Poland pani Danuta Kwiatkowska, która od 25 lat prowadzi agencję „Kampinos Nieruchomości”. To ona opowiedziała nam też historię pani Marii, klientki, która nie podjęła ryzyka podpisania umowy warunkowej, na mocy której Lasy Państwowe mogłyby wykupić jej działkę.
– Zawsze mówiliśmy klientom, że prawo ich chroni, nie działa wstecz, że prawa nabyte są święte. Po wejściu w życie ustawy o obrocie gruntami leśnymi okazało się, że dotknęła ona przede wszystkim właścicieli prywatnych działek. Jeśli w ewidencji gruntu mają użytek leśny, nawet mieszany, nawet jest wybudowany dom, to ta działka objęta jest już działaniem ustawy – pani Danuta czuje się oszukana.
W zaistniałej sytuacji niezwykle niepokojące jest to, że to Lasy Państwowe mają prawo zaproponować swoją cenę bez uwzględniania tego, co jest zapisane w umowie warunkowej. Nie muszą odnosić się do realiów rynkowych. Na takich działkach czasem stoją domy o wielomilionowej wartości, które mogą zostać przejęte za ułamek wartości. Sytuacja, w której urzędnik decyduje o wycenie stwarza pole do korupcji i nadużyć.
– Ponieważ operujemy na rynku wokół Kampinoskiego Parku Narodowego, to mieliśmy już wcześniej sytuacje, w których Park albo ANR mogły skorzystać z opcji pierwokupu. Ale do tej pory, aby nabyć działkę, musieli zaakceptować warunki rynkowe. A dla właściciela nie było różnicy, co najwyżej decyzja odwlekała się o trzy tygodnie – wyjaśnia jak to funkcjonowało do tej pory.
Teraz jednak rynek zamarł. Od wprowadzenia nowej ustawy minęły niemal dwa tygodnie, ale nikt nie decyduje się na sprzedaż, ponieważ mogłoby się to wiązać z utratą majątku całego życia. Nastąpił paraliż. Ogromne problemy mają również ci, którzy nie radzą sobie z zaciągniętym kredytem. Z jednej strony chcieliby sprzedać nieruchomości, z drugiej strony – praktycznie nie mogą tego zrobić.
– Od wyceny oczywiście będzie można się odwołać, ale należy zadać sobie pytanie: kto zdecyduje się podjąć ryzyko, podpisze umowę jako pierwszy i będzie czekał na wyrok sądu ? – mówi w rozmowie z nami Pani Danuta. – Po co ryzykować dorobkiem całego życia? Żeby włóczyć się po sądach i w efekcie zostać z niczym? Ludzie zostali pozbawieni swobody dysponowania swoimi nieruchomościami – kończy. Zastój na rynku oznacza może oznaczać koniec wielu biur nieruchomości.
Przez 25 lat zajmowała się tylko gminami kampinoskimi. Jak sama mówi, to jej ukochana okolica. Zna wszystkie plany zagospodarowania przestrzennego tych terenów, plusy i minusy każdej lokalizacji. Wie nawet, gdzie są wody podskórne, torfowiska, strefy archeologiczne. Choć działa lokalnie, to stworzyła profesjonalnym i wyspecjalizowane biuro, którego markę budowała niemal ćwierć wieku. Takich lokalnych agencji jak „Kampinos Nieruchomości” wokół samej Warszawy jest kilkadziesiąt. Nie trudno się więc domyślić, że pracę straci wiele osób. Czy nowe regulacje sprawią, że po niemal ćwierć wieku funkcjonowania firmy, taka sytuacja spotka panią Danutę i jej pracowników? W kryzysowej sytuacji robi co może.
– Nie pozostawiamy naszych sąsiadów i klientów bez wsparcia. Rzetelnie informujemy ich o zaistniałej sytuacji i ostrzegamy przed potencjalnymi konsekwencjami tak, aby nie byli zaskoczeni przy finalizowaniu transakcji u notariusza – mówi o podjętych działaniach. – Wiemy, że mają do nas zaufanie i liczą na nasze profesjonalne doradztwo. Jednocześnie intensywnie lobbujemy w środowiskach mających wpływ na regulacje prawne, aby problem został dostrzeżony i rozwiązany, oraz nagłaśniamy temat w mediach. Wystąpiliśmy też do ministerstwa o przedstawienie wiążącej interpretacji zapisów ustawy oraz zwróciliśmy się do posłów startujących z naszego okręgu z wnioskiem o interwencję w sprawie - podsumowuje. Na koniec rozmowy rzuca jeszcze ważne zdanie:
– Wierzę w Państwo i mam nadzieję, że jest to tylko bubel prawny, że ustawa jest po prostu niedopracowana. To daje nadzieję na to, że ktoś ją poprawi – kończy z nadzieją.