Praca w szklanym biurowcu w centrum metropolii, krawat, garnitur i korpomowa podczas niekończących się narad i posiedzeń - osoby stojące na szczycie struktur w firmach nie bez przyczyny oskarżane są o brak "życiowości" przy podejmowaniu decyzji. Coraz więcej marek każe im więc zakasać rękawy i stanąć ramię w ramię z pracownikami, którymi na co dzień zarządzają.
Opisywana przez nas historia pani Anny wzbudziła spore poruszenie. Pani Anna to menedżer dużej sieci handlowej. Kobieta musiała na kilka dni zrzucić białą koszulę i włożyć standardowy uniform sprzedawcy. Wraz z plakietką „uczę się”. Zderzenie z rzeczywistością, z którą na co dzień zmagają się tysiące szeregowych pracowników sieci, było jednak dla niej bardzo rozczarowujące.
– Przyznaję, znalazłam się w innym świecie. To był przeciętny market, ani dobry, ani zły, a jednak co trzeci klient miał pretensje do kasjerów. Po kilku godzinach miałam dość – opowiadała. I podkreśla, że w ciągu trzech dni zasiadania na kasie „wyleczyła się ze wszystkich pretensji” do niżej postawionych koleżanek i kolegów.
Wspomniana sieć nie jest jedyną, która stosuje tego typu praktyki. Jak dowiaduje się INN:Poland, podobną politykę ma np. Amrest. Firma zarządza kilkoma sieciami restauracji w Polsce. W jego skład wchodzi m.in. KFC, Burger King, Pizza Hut i Starbucks. Menedżerowie są tam od czasu do czasu odsyłani do pracy w konkretnych restauracjach.
W nieco inny sposób podchodzi do tego zagadnienia Grupa Żywiec, która również stara się, by jej pracownicy nie oderwali się zanadto od realiów. – Nasi menedżerowie regularnie jeżdżą w teren, żeby przekonać się jak funkcjonują tam nasze produkty, co mówią o nich nasi klienci i konsumenci. To część codziennej pracy – opowiada INN:Poland Magdalena Brzezińska, kierownik działu korporacyjnego Grupy Żywiec.
Menedżerowie Żywca pracują razem z przedstawicielami handlowymi podczas programu wdrożeniowego. Nowy pracownik ma zaplanowaną wizytę w browarze, aby zobaczyć w jaki sposób przebiega proces produkcji piwa, w teren wyrusza natomiast ramię w ramię z przedstawicielem handlowym aby poznać realia rynkowe. – Nie jest to jednak inicjatywa, która ma otwierać naszym pracownikom oczy. To jest część ich codziennej pracy. Aby firma mogła szybko reagować na zmiany, jej pracownicy muszą być na bieżąco z tym co się dzieje na rynku – przekonuje.
Każdy pracownik, który przychodzi do firmy powinien jak najszybciej przejść przez program wprowadzający, zrozumieć swoje cele i zapoznać się z resztą zespołu, w którym będzie pracować. – To bardzo ważne, bo ludzie przychodzą do nas z różnym poziomem doświadczenia oraz umiejętności. Jeżeli handlowiec nie ma doświadczenia w sprzedaży z danym produktem, to menadżer w pierwszych dniach staje się dla niego kimś w rodzaju trenera. Chodzi o to by każdy dobrze zrozumiał swoją rolę i oczekiwania, które są przed nim stawiane oraz dostał wsparcie– opowiada INN:Poland Andrzej Borczyk, dyrektor personalny Grupy Żywiec. On sam z tym procesem miał zresztą do czynienia stosunkowo niedawno – do firmy dołączył w kwietniu 2016 roku.
Jego zdaniem pierwsze dni są wyjątkowo ważne, bo kształtują rozumienie roli i szybkie zrozumienie funkcjonowania organizacji. W tym czasie można dowiedzieć się np. jak wygląda cały proces sprzedaży, zaczynając od produkcji i angażując wiele innych ról zanim produkt trafi do konsumenta.
– Ten proces jest bardzo ważny, bo pomaga szybciej odnaleźć się w realiach firmy. Spotykam się z ludźmi z różnych działów, poznajemy produkty, procesy, strategię. Dzięki temu rozumiem, w jaki sposób funkcjonuje cała firma, i jak moja praca wpływa na sukces innych ludzi – podkreśla Borczyk.