Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że Odnawialne Źródła Energii mogą przynieść duże zyski. Tymczasem ostatnie liczby pokazują coś dokładnie przeciwnego. Właściciele wiatraków i zaliczyć do nich trzeba również państwowe koncerny, w 2016 roku ponieśli na ekologicznym biznesie łączne straty w wysokości 3 mld zł.
Agencja Rynku Energii podaje, że w 2016 roku straty poniosło 70 procent farm wiatrowych. Co trzecia farma straciła więcej niż kilkanaście milionów złotych, najgorsza z nich przyniosła niemal 200 mln złotych strat.
Złe wyniki farm mają być przede wszystkim efektem spadających cen zielonych certyfikatów, podaje serwis wysokienapiecie.pl. To drugie, obok sprzedaży prądu, źródło dochodu ekoelektrowni. Inwestycje w farmy jeszcze kilka lat temu były złotym interesem. Dziś spadły zarówno ceny sprzedaży prądu (o około 30 zł za Mwh), ale przede wszystkim zielonych certyfikatów.
Ich giełdowa wartość spadła przez 6 lat o 91 procent, z 285 zł/MWh do 24 zł/MWh w 2017 roku. Certyfikaty spełniły swój pierwotny cel, którym było zachęcenie do inwestycji w OZE, jednak produkcja zielonej energii po kilku latach była znacznie większa od popytu na nią. Niektórzy inwestorzy i spółki energetyczne gromadziły certyfikaty, zamiast na bieżąco je umarzać. Ich liczba w pewnym momencie wystarczała już na spełnienie ustawowego obowiązku przez prawie dwa lata, bez realnej produkcji energii ze źródeł odnawialnych.
Sytuacją zaniepokojony jest już Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, który zainwestował w wiatraki w Polsce ponad 2 mld. zł, a przez ostatnich 25 lat sfinansował w Polsce kilkaest projektów, na które pożyczył nam ponad 8,5 mld euro.
Los właścicieli wiatraków może się w najbliższych latach jeszcze pogorszyć. Wiele farm wiatrowych nie jest w stanie terminowo płacić długów. Od przyszłego roku właściciele wiatraków stracą też prawo do odsprzedaży energii po cenie regulowanej. Budowę nowych farm w praktyce uniemożliwia tzw. ustawa antywiatrakowa.