Dzięki wynajętym ekspertom ZUS przestaje przejadać nasze pieniądze. Prezes ZUS, prof. Gertruda Uścińska, znalazła sposób na zmniejszenie kosztów działalności Zakładu. Pomysły wynajętych ekspertów pozwoliły ściąć wydatki instytucji nawet o 700 mln złotych.
Prof. Uścińska trafiła do ZUS-u dwa lata temu. Jest prawniczką i politologiem, do tej pory pracowała głównie na Uniwersytecie Warszawskim. Kiedy została prezesem Zakładu, poprosiła o pomoc innych naukowców, w tym profesorów i przedstawicieli sektora IT.
Jednym z pierwszych zadań, jakie przed nią stanęły było znalezienie 800 mln złotych na przetarg dotyczący obsługi systemu informatycznego ZUS. Udało się jej zbić tę kwotę o ponad połowę.
– Później, po analizach wewnętrznych i z udziałem zaproszonych ekspertów, doszliśmy do kwoty na serwis KSI na poziomie 600 mln zł. Po kolejnych analizach zewnętrznych i przyjściu nowego członka zarządu ds. IT, który doskonale zna realia segmentu IT, doszliśmy do budżetu na utrzymanie KSI na poziomie niecałych 400 mln zł – powiedziała PAP szefowa ZUS. Jeden z oferentów zaproponował nawet kwotę 242 mln złotych.
Prof. Uścińska twierdzi, że są to w dużej mierze efekty działań zewnętrznych ekspertów w ZUS. Część z nich pracowała społecznie, część była wynagradzana. Zakład wydał na ich pensje ok. 1,1 mln złotych w roku 2016, danych z tego roku jeszcze nie ma. Prezes ZUS twierdzi, że były niewspółmiernie małe pieniądze w porównaniu do oszczędności, jakie udało się dzięki nim uzyskać. Podkreśliła jednak, że wszyscy zostali zatrudnieni według stopnia przydatności dla Zakładu a nie po znajomości.
Mimo wszystko jest to nie w smak pracownikom ZUS, którzy zostali odstawieni na boczny tor. Część osób zarzuca prof. Uścińskiej, że płaci doradcom od kilku do nawet stu kilkudziesięciu tysięcy złotych, podczas gdy średnia pensja w Zakładzie to ok. 4 000 zł brutto.
Gertruda Uścińska twierdzi, że proces przeprowadzania zamówień publicznych w ZUS był kompletnie niewydolny. Dzięki audytom i analizom te procedury zostały na nowo ukształtowane, znaleziono też możliwości na zerwanie niektórych, niekorzystnych dla ZUS-u przetargów.
– Niektórzy widzą, że trzeba odejść od stereotypów, na tym polega postęp i rozwój. Jeśli siedzimy w jednej izbie przez całe życie, to tego postępu niestety nie możemy uczynić, że tak dosadnie to ocenię – mówi prezes ZUS.