Zakończyła się największa w historii promocja polskiej gospodarki i innowacji w Stanach Zjednoczonych. Efekty? Podpisane dwie ważne umowy, kilkuset uczestników z Polski, ponad 1000 odwiedzających ze Stanów i... urzędnicze potknięcie.
– Chcemy pokazać Polskę jako kraj innowacyjny, kreatywny, gdzie wiele się dzieje w zakresie rozwoju i wsparcia innowacyjności – mówiła Katarzyna Kacperczyk, wiceminister spraw zagranicznych tuż przed wyjazdem na PATI, czyli Polsko–Amerykański Tydzień Innowacji.
Był to cykl kilkudziesięciu konferencji, debat, wykładów i wydarzeń towarzyszących, które w połowie listopada odbyły się w Kalifornii. Główne cele PATI: promocja polskich firm z kilku wybranych branż, pokazanie możliwości współpracy z naszymi naukowcami i wskazanie, jaką szansą, także dla amerykańskich przedsiębiorstw i badaczy, mogą być fundusze unijne.
Pierwsze efekty już widać
W PATI udział wzięło blisko 160 przedstawicieli polskich firm z sektorów takich jak: IT, energetyka, biomedyka czy finanse, zarówno z dużych koncernów, jak i małych firm, a nawet start–upów. – Pokazuje to, ile polskich firm czuje się na siłach, by spróbować zaistnieć na rynku amerykańskim, który jest niesamowicie wymagający, jeśli chodzi o konkurencję, chociażby w branży IT. Nie mamy kompleksów – mówi Michał Polański z PARP–u. Kolejnych kilkudziesięciu uczestników pochodziło z uczelni, funduszy inwestycyjnych i administracji. W sumie w PATI uczestniczyło ponad 200 osób z Polski.
W ciągu siedmiu dni odbyło się kilkadziesiąt debat, spotkań, wykładów w Los Angeles oraz na uniwersytetach Stanforda i Berkeley. Były też spotkania w amerykańskich korporacjach z potencjalnymi partnerami biznesowymi. – Byłam świadkiem spotkań, na których padały już konkretne zaproszenia do współpracy i prośby o przyjazd do siedziby firmy z prawnikiem, by porozmawiać o licencjach i umowie – opowiada Jolanta Kokosińska z PwC.
Polsko–Amerykański Tydzień Innowacji zaowocował także powstaniem konkretnych instytucji. 17 listopada podpisano dokument ustanawiający Polsko–Amerykańską Radę Innowacji. Z kolei Warszawski Uniwersytet Medyczny i Kalifornijski Instytut Medycyny Regeneracyjnej zawarły umowę o współpracy. Obie instytucje mają wspierać się w badaniach dotyczących rozwoju prac nad komórkami macierzystymi.
Za wyjazd do Kalifornii, a także zakwaterowanie i wyżywienie przedsiębiorcy płacili z własnej kieszeni. Jak podkreśla MSZ, miało to zapewnić wysoką jakość delegacji i zainteresować wyłącznie zdeterminowane firmy.
Sukces z potknięciami
Była to pierwsza tak duża polska delegacja gospodarcza na terenie Stanów Zjednoczonych i pierwszy przykład tak poważnej współpracy między polskimi instytucjami i urzędami. Wydarzenie zorganizowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych wspólnie kilkoma innymi instytucjami, m.in. resortami nauki, gospodarki czy Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.
– To miłe zaskoczenie. Do tej pory martwił mnie brak współpracy między polskimi instytucjami – komentuje Kokosińska. Potwierdzają to inni uczestnicy. – Pokazaliśmy, że jesteśmy ważni i warto się z nami liczyć, a duże firmy ze Stanów to potwierdzały. Wyrabiamy sobie markę – przyznaje Polański.
Piotr Gnyp z polskiego start–upu Kinetise, zajmującego się łatwym tworzeniem aplikacji mobilnych, mówi, że dla małej firmy, którą reprezentuje, największą wartością było nie zobaczenie gigantów z Kalifornii, a dostęp do ludzi z Polski, do których zazwyczaj trudno się dobić. Udział w polskiej delegacji do Stanów umożliwił mu nawiązanie kontaktów z wysoko postawionymi osobami z TVP, Orlenu czy też państwowych instytutów.
Dużo polityki
Eksperci podkreślają bardzo ciekawy przekrój uczestników delegacji, ale zauważają również, że z powodu zaangażowania władz obu państw, całe wydarzenie miało mocno polityczny charakter. – Zabrakło mi roboczego charakteru całego przedsięwzięcia. Wiele spotkań nie miało praktycznego dla przedsiębiorców wydźwięku – mówi Kokosińska.
Specjalistka z PwC dodaje również, że polscy politycy nie byli odpowiednio przygotowani do prowadzonych rozmów. – Minister Duch, zapytany podczas debaty w Uniwersytecie w Berkeley o przykłady potencjalnej współpracy polskich i amerykańskich placówek naukowych, udzielił bardzo ogólnej odpowiedzi. Brakowało mi konkretów – zauważa Kokosińska.
Potrzebna dalsza promocja
Uczestnicy i organizatorzy PATI podkreślają, że ważne, by nie było to jednorazowe przedsięwzięcie. – Oczekiwałabym teraz od agencji rządowych uruchomienia pomocy dla polskich, młodych firm już w bardziej praktycznych programach – komentuje natomiast Kokosińska.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych planuje podobne wyjazdy do innych państw, ale na dużo mniejszą skalę.