W krajach Unii Europejskiej, choć nie tylko, rządy dbają o to, by firmy zwiększały nakłady na prace badawczo-rozwojowe. Dlatego ulgi są wysokie, ale skonstruowane tak, by biedniejsze państwa miały kontrolę nad stanem finansów publicznych - przekonują eksperci Deloitte. U nas rozmowy na ten temat dopiero się rozpoczynają.
Iskierka nadziei
Wiosną Rada Ministrów zatwierdziła „Program Rozwoju Przedsiębiorstw do 2020 r.”, w którym pojawia się zapowiedź wprowadzenia nowej premii z tytułu prowadzenia projektów badawczo-rozwojowych, w miejsce aktualnej faworyzującej nabycie praw do nowych rozwiązań opracowanych przez podmioty trzecie. Założenia systemu nie są jeszcze znane, a wprowadzenie zmian legislacyjnych będzie możliwe dopiero po tym, jak Polska wyjdzie z procedury nadmiernego deficytu, którą została objęta w 2009 roku, czyli prawdopodobnie najwcześniej w 2016 roku.
To to robią nasi sąsiedzi
- To i tak krok we właściwym kierunku, choć dynamika zmian odbiega od trendów na sąsiadujących rynkach. W większości krajów Unii Europejskiej systemy są już dojrzałe i dostosowywane do aktualnych potrzeb gospodarczych: np. na Węgrzech wydatki związane z B+R mogą być odjęte od podstawy opodatkowania CIT przez którykolwiek z podmiotów powiązanych z podatnikiem, a ulga w przypadku kosztów działalności B+R wynosi aż 200 proc. - mówi Michał Turczyk, dyrektor w dziale R&D and Government Incentives, Deloitte.
Zachętę w tej samej wysokości na wdrażanie projektów naukowo-badawczych utrzymali również Czesi. W Chorwacji ulga ta wynosi od 175 do 250 proc., a na Litwie wprowadzono odliczenie o wartości 300 proc. Od 1 lipca 2014 roku również na Łotwie została wprowadzona ulga w wysokości 300 proc. na kwalifikowane koszty B+R obejmujące m.in. koszty pracy i płatności na rzecz instytucji badawczych oraz akredytowanych podmiotów testujących i certyfikujących wyniki tych prac. Na świecie większą ulgą - 400 proc. - może pochwalić się tylko Singapur.
W 2014 roku do grona państw stosujących efektywne zachęty podatkowe na działalność B+R dołączy również Słowacja, a to oznacza, że może istotnie osłabić pozycję konkurencyjną Polski.
Bogaci dają ulgi
Nawet wysoko rozwinięte gospodarki, notowane wśród najbardziej innowacyjnych państwa UE, utrzymują systemy stymulujące wzrost BERD.
W Wielkiej Brytanii wprowadzono nową ulgę podatkową w wysokości 10 proc. dla przedsiębiorstw nieposiadających zobowiązań z tytułu podatku CIT, a Włosi stworzyli dwa nowe fundusze finansujące działalność B+R.
Włoski rząd przeznaczył na ten cel w najbliższych latach 200 mln euro. W ciągu roku każdy beneficjent będzie mógł skorzystać z ulgi nie większej niż 2,5 mln euro i to pod warunkiem, że zainwestuje w badania i rozwój co najmniej 50 tys. euro rocznie.
- Takie ograniczenie kwotowe, które wprowadziły Włochy, a które funkcjonują także we Francji czy Austrii, pozwalają kontrolować wydatki budżetu państwa na ten cel - wyjaśnia Michał Turczyk. Dzięki temu nawet kraje, które borykają się z kryzysem finansów publicznych, mogą wspierać działalność naukowo-badawczą.
Ulgi podatkowe są doskonałym narzędziem dla rządów krajów, które zorientowane są na rozwój konkurencyjnej i innowacyjnej gospodarki rynkowej. Pomagają firmom podejmować decyzje o zwiększaniu wydatków na działalność B+R bez zbędnej biurokracji.
Trochę dotacji, trochę ulg
- W zasadzie we wszystkich krajach Europy Środkowej znalazł zastosowanie system mieszany. Jego „filar” podatkowy jest świetnym uzupełnieniem dla szczodrego systemu grantów UE, które akcentują inne aspekty realizacji projektów badawczo-rozwojowych, np. współpracę z uczelniami czy realizację projektów w konsorcjach, których budżety są odgórnie ograniczone, a ich przeznaczenie odzwierciedla w głównej mierze polityki europejskie, nie krajowe - tłumaczy Magdalena Burnat-Mikosz, Partner, Lider działu R&D and Government Incentives w Europie Środkowej, Deloitte.
- Na domiar złego, granty udzielane są w trybie konkursów, na projekty nierozpoczęte, a zatem trudno założyć, że mogą być bezpiecznym źródłem finansowania ryzykownych przedsięwzięć firm. Dlatego zachęty podatkowe są efektywniejsze w planowaniu długofalowym wzrostu opartego na nowej wiedzy. Dodatkowo, ułatwiają władzom dokładniejsze śledzenie kosztów – podsumowuje Magdalena Burnat-Mikosz.