- Rośnie liczba parków i inkubatorów technologicznych, które świadczą usługi innowacyjne. W centrach transferu technologii pojawiły się wpływy z komercjalizacji. Niektóre parki zaczęły ze sobą współpracować - przekonuje o rozwoju polskich ośrodków innowacji Marzena Mażewska, konsultantka i trenerka z zakresu organizacji i zarządzania przedsiębiorczością oraz prezes Stowarzyszenia Organizatorów Ośrodków Innowacji i Przedsiębiorczości w Polsce.
Marzena Mażewska: Średnio. Ani bardzo dobrze, ani bardzo źle. Jest grupa aktywnych ośrodków, które mają efekty i jest grupa maruderów, którzy idą noga za nogą.
To samo pytanie zadałam Pani dwa lata temu i dostałam identyczną odpowiedź. Przez dwa lata nic się nie zmieniło?
Nie zmieniło się o tyle, że w każdej grupie są najlepsi i najgorsi. Ale są postępy. Wyraźnie widać, że rośnie liczba parków i inkubatorów technologicznych, które świadczą usługi innowacyjne. W centrach transferu technologii pojawiły się wpływy z komercjalizacji. Niektóre parki zaczęły ze sobą współpracować. W tym czasie 17 parków zostało wyposażonych w laboratoria i podejmują one wspólpracę między sobą w zakresie obsługi klientów. Może to nie jest postęp lawinowy, ale widoczny.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego"maruderzy" nie nadgonili tych lepszych ośrodków?
Bo właściwie nikt nie dba o rozwój merytoryczny samych instytucji. Dba się o to, żeby parki i inkubatory miały infrastrukturę techniczną, żeby sale były dobrze wyposażone. Dużo mniej uwagi poświęca się potencjałowi merytorycznemu ośrodków. Tu jak w każdej firmie trzeba również inwestować w ludzi.
W latach 2010-2012 na zlecenie PARP realizowano dobrą inicjatywę "Skuteczne otoczenie innowacyjnego biznesu". Przez 2 lata organizowano spotkania networkingowe, wyjazdy studyjne krajowe, zagraniczne, wspierano ośrodki w diagnozowaniu ich niedostatków i wdrażaniu planów naprawczych. Wszystko opłacono z pieniędzy europejskich. Ale projekt się skończył i już nie ma z czego finansować tego typu działań. Ośrodki innowacji w znaczącym stopniu utrzymują się z pieniędzy na projekty. Może to i dobre, ale finansowanie projektowe nie przewiduje inwestycji w personel i nie ma środków na rozwijanie zespołów merytorycznych.
To właśnie kolejny zarzut wobec ośrodków: życie z grantów i projektów. Mało kto zarabia na usługach.
Zgadzam się, ale taka jest polityka. Jeśli przez lata rozdajemy szkolenia i doradztwo za darmo, to nie oczekujmy, że teraz przedsiębiorca przybiegnie do nas z pieniędzmi. Ilość dostępnych nieodpłatnych źródeł finansowania wsparcia firm jest tak duża, że instytucje (nie tylko ośrodki innowacji) konkurują na rynku o tego nie płacącego klienta.
Mnie niepoki coś innego – stale zmniejszająca się liczba ośrodków zajmujących się firmami technologicznymi. Może się zdarzyć, że gdy pojawią się pieniądze na innowacje, możemy nie mieć potencjału do wspierania przedsiębiorców. Same pieniądze wszystkiego nie załatwią. Będą musiały być wzbogacone usługami doradczymi, mentoringowymi, coachingowymi. Naukowcy, którzy najczęściej inicjują tworzenie takich firm, nie tylko nie potrafią zarządzać firmą czy wynegocjowac uczciwe warunki z inwestorem, ale przede wszystkim nie są w stanie wejść na rynki międzynarodowe, na które większość tych firm jest „skazana“. Ostatnie badanie zaprezentowane w Raporcie „Ośrodki innowacji" wskazuje, że zmniejsza się liczba ośrodków innowacji. Praktyka pokazuje, że zajmowanie się innowacjami wcale nie jest łatwe.
Na razie ośrodki tego potencjału też nie mają.
Wzieliśmy kawałek tortu i narzekamy, że jest taki niedobry. Ale weźmy cały tort. Zobaczmy na statystykę potencjału innowacyjnego polskich firm. Zobaczmy skłonność przedsiębiorców do wdrażania innowcji. Te wszystkie współczynniki są bardzo niskie. W tym jest prawdziwy problem. Pozyskanie do współpracy innowacyjnych firm jest dużym wyzwaniemi wymaga dużych nakładów pracy . Jeśli ośrodek może robić coś, co z łatwością zapewnia mu utrzymanie, to nie ma motywacji do szukania innowacyjnych przedsiębiorców. Najpierw mówimy, że chcemy, żeby ośrodki zachowywały się rynkowo, a potem jest nam nie w smak, że tak robią.
Należy jednak podkreslić, że nie tylko jedna strona ma coś za uszami. Odpowiedzialność rozkłada się na wiele różnych decyzji związanych z całym systemem wsparcia dla przedsiębiorców. Wnioskowaliśmy przy opracowaniu programów operacyjnych, żeby chociaż w części urynkowić usługi dla przedsiębiorców.
Udało się?
Mam nadzieję, że chociaż o tyle że część pieniędzy będzie dystrybuowana (rozdzielana) w systemie podobnym do bonów. Za bon przedsiębiorca będzie kupował usługi. Oczywiście liczba punktów sprzedaży – osrodków, w których będzie mógł wykorzystać bon - będzie ograniczona, ale to i tak będzie bardziej rynkowe rozwiazanie niż to, co mieliśmy do tej pory, czyli system, w którym ośrodek dostawałprojekt i dopiero wtedy szukał klientów.
Często powtarza się w raporcie, że nie jesteście w stanie czegoś ocenić. Nie potraficie ocenić skuteczności działania, zapotrzebowania klientów...
To wynika ze sposobu zbierania danych przez same ośrodki. Sama nieraz patrzyłam na statystyki i dziwiłam się. Znam ośrodek, wiem ile robią i nie rozumiem, dlaczego podali tak niewielkie liczby. Może nasze pytania nie przystawały do wskaźników stosowanych przez ośrodki. Nie ma jednorodnego systemu, każdy prowadzi swoją statystykę. My pytaliśmy o liczbę klientów, a oni zgodnie z warunkami finansowania mieli zliczoną liczbę usług coachingowych. I jak to przełożyć?
Świat jest projektowy – masz projekt, to masz wyrobić wskaźniki. Jest stosunkowo mało ośrodków, które prowadzą statystykę zbiorczą, jak pokazują ostatnie badania zazwyczaj ma ona charakter projektowy.
Przecież jest dyrekcja, udziałowycy, instytucje zarządzające. Powinno ich interesować, jak działa ośrodek.
Dyrekcję bardziej interesuje, czy jest pod czy nad kreską, czyli najpierw patrzą na wskaźniki ekonomiczne – jest to jednak tendencja ogólno europejska. W następnej kolejności przegląda się wybrane efekty działania. Interesariusze, np. założyciele, patrzą, czy są spełnione ich cele, np., czy ośrodek jest widoczny na lokalnym rynku. Z kolei instytucji finansujacych projekty, nie interesuje działanie całego ośrodka, tylko wskaźniki realizacji dofinansowanego projektu.
Do niektórych rzeczy nie potrzeba wielkich pieniędzy, np. żeby nawiązać współpracę z firmami, z naukowcami, lokalnymi funduszai pożyczkowymi. Ośrodki tego nie robią.
Zgadzam się, ale żeby współpracować, musimy najpierw poznać się, polubić i zrozumieć. Bez tego nie ma współpracy. Na całym świecie to tak działa. Skłonność ośrodków w tym zakresie jest słaba.
Od siedmiu lat ogranizujemy spotkania od współpracy biznesu z nauką, konferencje, zespoły. To mało?
Może dużo, ale za mało na zmianę mentalności . Czy firmy są gotowe, żeby absorbować wiedzę od naukowców? Chyba wciąż nie. Czy naukowcy są gotowi, żeby przekazywać tę wiedzę. Też nie do końca. Przełamywanie barier i kształtowanie nowych postaw to długotrwały proces. I choć niestety nie wszystko nam się udaje, to.....