Ewa Kopacz odmówiła ujawnienia wyników kontroli, którą za kadencji premiera zlecił jeszcze Donald Tusk. Raport sporządzony przez KPRM mogli obejrzeć tylko członkowie rady nadzorczej ZUS.
O sprawie napisała Gazeta Wyborcza.
Działalność ZUS od lat jest krytykowana przez opinię publiczną. Przedmiotem ataków były jego wystawne siedziby nazywane pałacami. Wiosną tego roku oburzenie wzbudziły informacje o wynajęciu przez ZUS dwóch limuzyn dla członków zarządu. Koszt wynajmu luksusowych aut wyniesie trzy tysiące złotych miesięcznie.
Na początku grudnia z kolei Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało 14 osób, w tym trzech urzędników ZUS - chodziło o nieprawidłowości przy zakupie drukarek. Kontrakt był wart około 50 mln złotych.
Coraz większy niepokój wzbudza też stan finansów ZUS. Po swojej kontroli NIK stwierdziła, że pomimo wzrostu wpływów ze składek w latach 2010-2013 r. o przeszło połowę, deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (w którym znajduje się opłacane przez Polaków składki w ramach I filaru emerytalnego) zwiększył się niemal dwukrotnie. Według raportu Fundacji Sobieskiego w 2020 r. deficyt tej instytucji przekroczy 60 mld. zł.
W ostatnim czasie państwowy ubezpieczyciel wydaje się się mieć jeszcze gorszą passę. Pierwsze wyniki kontroli zleconej za rządów Donalda Tuska ujrzały światło dzienne już kilka tygodni temu. Raport Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zobaczyli jednak tylko członkowie Rady Nadzorczej ZUS.
ZUS uznał wnioski z raportu za tajne - ich ujawnienie mogłoby "mieć szkodliwy wpływ na wykonywanie przez władzę swoich publicznych zadań". Za ujawnienie treści raportu członkom Rady Nadzorczej grozi do 3 lat więzienia.
Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Pracodawców Lewiatan i członek rady nadzorczej Zakładu komentując decyzję o nieujawnianiu raportu tłumaczył, że ZUS chce odnieść się do uwag zawartych w dokumencie. Mordasewicz zaznaczył jednak, że raport powinien być opublikowany. Mimo to, jak informują media, do raportu KPRM odniósł się już prezes ZUS Zbigniew Derdziuk, ale Zakład i tak postanowił nie podawać wyników kontroli do publicznej wiadomości. Wiadomo jedynie, że kontrola dotyczyła m.in. kwestii informatyzacji w latach 2008-2013.
Publikacji raportu z kontroli domagają się organizacje społeczne. Jedna z nich Sieć Obywatelska "Watchdog Polska", zwróciła się do KPRM o dokumenty pokontrolne. Kancelaria odmówiła ich przedstawienia. Watchdog Polska skieruje sprawę na drogę sądową i będzie domagać się pełnej jawności raportu.