Kosmos. Niedaleka przyszłość. Wielkie, robotyczne ramię chwyta bezbronnego astronautę na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i... przenosi go do miejsca, w którym ma on naprawić kadłub stacji. Między innymi takie innowacje zamierzają w tym roku wprowadzić największe agencje kosmiczne świata.
European Robotic Arm, o którym mowa w akapicie wyżej, ma zostać przymocowany do rosyjskiego modułu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej najprawdopodobniej pod koniec 2015 roku. Oprócz przenoszenia astronautów będzie on mógł transportować lekkie ładunki z pokładu statków na pokład ISS, a także skanować stację kamerami z podczerwienią w poszukiwaniu uszkodzeń. Ramię może unieść ładunki ważące nawet 8 ton.
Dane z kosmosu
W tym roku Europejska Agencja Kosmiczna (European Space Agency, ESA), do której należy między innymi Polska, zacznie również wdrażanie systemu szybkiego przesyłania danych: zarówno z kosmosu na ziemię jak i między obiektami znajdującymi się na orbicie. European Data Relay System (EDRS) to niezależna, europejska sieć satelitów geostacjonarnych, która zwiększy przepustowość kosmicznych łączy.
Potrzeba większego przesyłu danych, nawet do 6 terabajtów dziennie, wynika z programów Kopernik i Galileusz. Pierwszy z nich zakłada stworzenie satelitarnej sieci obserwacyjnej nad Ziemią, która będzie dostarczać na powierzchnię planety dane dotyczące stanu lądów, mórz i oceanów, atmosfery, zmian klimatycznych, zarządzania kryzysowego i bezpieczeństwa. Kopernik zapewni dostęp do istotnych danych, i to bezpłatnie, niemal w czasie rzeczywistym.
Z kolei Galileusz stworzy sieć satelitów nawigacyjnych konkurujących i współpracujących z systemami GPS, GLONASS czy Beidou. Pierwsze dwa satelity w tym programie wyniesiono na orbitę już w 2011 roku, a dwa kolejne - rok później. Wystrzelone w zeszłym roku w ramach Galileusza satelity trafiły na złą orbitę i mogą być bezużyteczne. W latach 2015-2017 do sieci trafić mają kolejne cztery elementy. Docelowo system składać ma się aż z 30 satelitów, więc przed Europejską Agencją Kosmiczną wciąż daleka droga.
2015 rok to także start pierwszych satelitów SmallGEO, czyli małych satelitów telekomunikacyjnych przeznaczonych do użytku komercyjnego. ESA pracuje nad nimi z prywatną, niemiecką spółką OHB System. Niewątpliwym plusem SmallGEO jest modularna budowa satelitów, która umożliwi dopasowanie ich do wymagań klientów i ułatwi transport.
Odkryć wszechświat na nowo
Europejska Agencja Kosmiczna planuje zrewolucjonizować sposób w jaki obserwujemy wszechświat. Do tej pory nasza wiedzę na temat naszego otoczenia czerpiemy z obserwacji fal elektromagnetycznych, takich jak światło widzialne, fale podczerwone, ultrafioletowe, radiowe czy gamma. Misja LISA Pathfinder ma odkryć nowy sposób obserwowania wszechświata: przez detekcję fal grawitacyjnych. Dzięki temu astrofizycy będą mogli odpowiedzieć na wiele fundamentalnych pytań, jak np. co wydarzyło się po Wielkim Wybuchu.
Fale grawitacyjne to zniekształcenia czasoprzestrzeni, które przewidział Albert Einstein w swojej teorii względności. Do ich odkrycia ma posłużyć obserwacja zachowania dwóch ciał w puszkach próżniowych umieszczonych w przestrzeni kosmicznej. Podobny cel (tj. zaobserwowania rzeczonych fal) ma ruszające w tym roku, ale już na powierzchni Ziemi, obserwatorium Advanced LIGO.
Amerykańskie, kosmiczne lasso
Wielokrotnie wyższym od europejskiego budżetem na podbój kosmosu dysponuje amerykańska Narodowa Agencja Aeronautki i Przestrzeni Kosmicznej, czyli NASA. Agencja ubiegała się o 17,5 miliarda dolarów na tegoroczne prace. Otrzymała 500 milionów więcej. Duża część budżetu posłuży do utrzymania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
W 2015 roku astronauci NASA rozpoczną pierwszy roczny pobyt na pokładzie ISS. Pozwoli on zbadać efekty dłuższych misji kosmicznych. Rok na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej spędzą Scott Kelly i Mikhail Korniyenko.
W marcu wystrzelone zostaną cztery identyczne satelity MMS (Magnetospheric Multiscale), które zbadają ziemską i słoneczną magnetosferę, a dokładniej zjawisko tak zwanej rekoneksji magnetycznej. Wspomniane zjawisko to efekt wysyłania chmur plazmy wraz z emisjami słonecznymi. Naukowcy chcą przekonać się czy „wybuchy na Słońcu” rzeczywiście mają wpływ na działanie sieci telekomunikacyjnych i elektroenergetycznych, czy też nawigacji GPS.
Inżynierowie z Laboratorium Napędu Odrzutowego w Pasadenie w stanie Kalifornia odpowiadają za prace nad instrumentem SMAP, czyli satelitą przeznaczonym do do pomiarów wilgotności gleby i jej stopnia zamarznięcia. SMAP składa się z trzech elementów: radaru, radiometru i obracającej się anteny siatkowej. Mimo że wspomniana antena musi zmieścić się w pojemniku wielkości wysokiego, kuchennego kosza na śmieci, to i tak jest największym tego typu urządzeniem wykorzystanym do pracy w kosmosie. – Nazywamy go kręcącym się lassem – mówi Wendy Edelstein z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA.
Statki kosmiczne wielorazowego użytku
Jednorazowość statków kosmicznych, rakiet lub ich elementów skutkuje wysokimi kosztami misji kosmicznych. Od lat trwają prace nad modułami lub całymi statkami, których wielokrotnie można by używać do transportu. W ten sposób działają już kapsuły Dragon amerykańskiego, prywatnego przedsiębiorstwa SpaceX. Natomiast 11 lutego odbędzie próbny lot pierwszego statku kosmicznego wielokrotnego użytku należącego do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Intermediate eXperimental Vehicle (IXV) miałby bez szwanku zaliczyć powrotny lot na powierzchnię Ziemi. Pozwoli to na transport materiałów i wyników eksperymentów z kosmosu na naszą planetę.
Natomiast najbliższa przełomowa misja wystartuje we wtorek, 6 stycznia za sprawą wspomnianego już wcześniej przedsiębiorstwa SpaceX, należącego do Elona Muska. Rakieta Falcon-9 wyruszy z przylądka Canaveral z regularnym transportem do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Przełomowy będzie jednak jej powrót. Falcon-9 ma bowiem wylądować na specjalnej platformie na powierzchni wody. Będzie to kolejny krok w drodze do statków kosmicznych wielorazowego użytku.