
Reklama.
Matematyka jest królową nauk
W celu potwierdzenia swojej tezy doktor Arnall stworzył specjalne równanie.
W celu potwierdzenia swojej tezy doktor Arnall stworzył specjalne równanie.
W = pogoda, D = dług, d = miesięczna pensja, T = czas od świąt Bożego Narodzenia, Q = czas od kiedy zawaliliśmy noworoczne postanowienia, M = niskie poziomy motywacji, Na = potrzeba akcji.
Doktor nie podał nawet jakiejkolwiek jednostki potrzebnej do rozwiązania, a eksperci i naukowcy jednogłośnie nazywają badania Arnalla bełkotem. Wystarczyło jednak raz wysłać informację prasową o najbardziej depresyjnym dniu w roku, by temat pojawiał się w mediach co roku od blisko dziesięciu lat.
Takie podejście bagatelizuje jednak problem depresji. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia tą poważną chorobą może być objętych nawet 350 milionów ludzi na całym świecie. Nieleczona depresja w najpoważniejszych przypadkach prowadzi nawet do samobójstwa. Tymczasem w styczniu możemy spotkać się z opiniami porównującymi osoby chore do osób, którym smutno z powodu pogody za oknem czy porzucenia diety.
Prasa „naukowa”
Ostatnia dekada obfitowała jednak w więcej podobnych „naukowych badań” opartych na równaniach, w których szukano składników potrzebnych do idealnego snu (dla producenta pościeli The Fine Bedding Company), idealnego curry (dla producenta ryżu Tilda) lub idealnego nalania piwa (dla dużego browaru).
Ostatnia dekada obfitowała jednak w więcej podobnych „naukowych badań” opartych na równaniach, w których szukano składników potrzebnych do idealnego snu (dla producenta pościeli The Fine Bedding Company), idealnego curry (dla producenta ryżu Tilda) lub idealnego nalania piwa (dla dużego browaru).
Naukowcy, których rzekome odkrycia cytuje się w informacjach prasowych, stali się PR-owym haczykiem do zaciekawienia zarówno dziennikarza, jak i potencjalnego czytelnika. Zatem coraz częściej możemy w artykułach spotkać formułki „według badań naukowców” lub „jak dowiedli naukowcy”. Doprowadziło to do tego, że o naukowcach i ich „sensacyjnych badaniach” odbiorcy dowiadują się w znacznej mierze z nagłówków lub internetowych memów. Coraz mniej osób przykłada przez to odpowiednią wagę do prawdziwych badań prawdziwych naukowców. Szczególnie tych obalających sensacyjne hipotezy.
Histeryczne GMO
Pierwszym przykładem jest prof. Gilles-Eric Seralini z Uniwersytetu Caen. Dwa lata temu opublikował on badania, z których miało wynikać, że szczury karmione genetycznie zmodyfikowaną kukurydzą cierpią z powodu nowotworów. Publikację badań powiązał z konferencją prasową, nie pokazując wcześniej nikomu swoich wyników. Dziennikarze rozpisywali się o szkodliwym wpływie GMO, nie mogąc zasięgnąć odpowiedniej opinii u innych naukowców.
Pierwszym przykładem jest prof. Gilles-Eric Seralini z Uniwersytetu Caen. Dwa lata temu opublikował on badania, z których miało wynikać, że szczury karmione genetycznie zmodyfikowaną kukurydzą cierpią z powodu nowotworów. Publikację badań powiązał z konferencją prasową, nie pokazując wcześniej nikomu swoich wyników. Dziennikarze rozpisywali się o szkodliwym wpływie GMO, nie mogąc zasięgnąć odpowiedniej opinii u innych naukowców.
Okazało się, że szczury Sprague-Dawley, które badał Seralini, bardzo często chorują na nowotwory pod koniec swojego życia i nie zależy to od ich diety. Naukowcy wskazywali również na błędy w analizie statystycznej, nieodpowiednią grupę kontrolną, a nawet brak konkretnych danych. Było już jednak za późno, bo medialna bomba wybuchła, a późniejsze, krytyczne komentarze prawdziwych naukowców (bo i sam Seralini nie cieszy się najlepszą sławą w świecie nauki) dotarły do znacznie mniejszej grupy czytelników. Praca Seraliniego została wycofana z „Food and Chemical Toxicology”, co nie powstrzymało jednak „Environmental Sciences Europe” przed ponowną publikacją materiału w zeszłym roku. Kontrowersje pojawiły się na nowo.
Psychologia tłumu
Najniebezpieczniejszym skutkiem wywoływania naukowej paniki jest jednak ruch antyszczepionkowy, który swoje założenia opiera na „badaniach” doktora Andrew Wakefielda z 1998 roku. Wakefield opierając się na opowieściach rodziców 12 dzieci założył, że szczepionka MMR (przeciw odrze, śwince i różyczce) wywołuje autyzm. „Naukowiec” sfabrykował część danych, byle tylko dowieść rację swojej hipotezy.
Najniebezpieczniejszym skutkiem wywoływania naukowej paniki jest jednak ruch antyszczepionkowy, który swoje założenia opiera na „badaniach” doktora Andrew Wakefielda z 1998 roku. Wakefield opierając się na opowieściach rodziców 12 dzieci założył, że szczepionka MMR (przeciw odrze, śwince i różyczce) wywołuje autyzm. „Naukowiec” sfabrykował część danych, byle tylko dowieść rację swojej hipotezy.
Szybko obalono jego hipotezę, a Wakefield otrzymał sądowy zakaz wykonywania zawodu lekarza. Pozostały jednak histeryczne nagłówki, artykuły i wypowiedzi celebrytów, które wpływają na opinię publiczną. Zaniechanie szczepień u dzieci jest według ekspertów jedną z przyczyn ostatnich, rekordowych epidemii krztuśca.
Ch jak churnalism
Media łapią się w sieć PR-owców z dwóch powodów. Pierwszy związany jest z pojęciem „churnalismu”, które pochodzi od połączenia zwrotu „churn out” (ang. produkować masowo) i „journalism” (ang. dziennikarstwo). Chociaż można doszukiwać się również powiązań z samym słowem „churn”, które czasami oznacza „bicie piany”. Churnalism zakłada właśnie masowe produkowanie tekstów, co często kończy się wklejaniem całych komunikatów prasowych lub redagowaniem ich bez krytycznego spojrzenia.
Media łapią się w sieć PR-owców z dwóch powodów. Pierwszy związany jest z pojęciem „churnalismu”, które pochodzi od połączenia zwrotu „churn out” (ang. produkować masowo) i „journalism” (ang. dziennikarstwo). Chociaż można doszukiwać się również powiązań z samym słowem „churn”, które czasami oznacza „bicie piany”. Churnalism zakłada właśnie masowe produkowanie tekstów, co często kończy się wklejaniem całych komunikatów prasowych lub redagowaniem ich bez krytycznego spojrzenia.