Obecny niż demograficzny sprawia, że uczelnie posuwają się do coraz ciekawszych metod walki o maturzystów. Od sprofilowanych kierunków, np. dotyczących tworzenia gier komputerowych, po programy zniżkowe dla absolwentów. Jeśli posiadasz specjalną kartę toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika to taniej weźmiesz udział w warsztatach wyrabiania mydła, zobaczysz mecz hokejowy albo... wyremontujesz łazienkę.
Uniwersytet Warszawski rozpoczął właśnie prace nad książką dotyczącą zwyczajów żywieniowych uczelnianej społeczności. – Jubileuszowa książka o jedzeniu, piciu i gotowaniu nie jest ekstrawagancją, lecz uznaniem ważnego w kulturze polskiej, choćby już w czasach Mikołaja Reja, faktu, że temat ten jest cennym elementem dobrego życia – przekonuje redaktor książki, antropolog prof. Jacek Kurczewski. Inaczej mówiąc: dobrze jest dobrze zjeść. Książka ma być jednym ze sposobów na uczczenie dwusetlecia Uniwersytetu. Czy poznamy XIX-wieczne odpowiedniki kebabów i zapiekanek?
Przystanek nauka
Uniwersytet Śląski w Katowicach ruszył niedawno z własnym portalem Przystanek Nauka. W serwisie przeczytać można artykuły dotyczące dokonań naukowców z UŚ lub ich komentarze na temat międzynarodowych postępów naukowych. Uczelnia zamierza publikować również filmy z najciekawszych wykładów. To pierwsza taki stricte promocyjny portal polskiej uczelni.
Marketing szeptany
Zachęcanie do studiowania na wrocławskich uczelniach było elementem kampanii promującej miasto: „Wrocław – miasto, które rozwija”. To całkowicie normalne. Nietypowy wydaje się za to sposób w jaki zachęcano do przyjazdu na studia właśnie do Wrocławia – marketing szeptany. Studentów wrocławskich uczelni zatrudniono do opowiadania w niezobowiązujących rozmowach o tym jakie to ich studia nie są wyjątkowe, a miasto – przyjazne studentom.
Wybory Miss
Studentki tańczące w szpilkach, gorsecie i podwiązkach wywołały prawdziwą burzę nie tylko w mediach, ale i całym środowisku uczelnianym. Wśród wykładowców trudno znaleźć osobę, która by nie potępiła "burleski" podczas wyborów miss SGGW. Burleska rzeczywiście powinna być wzięta w cudzysłów, bo studentki na scenie wykonywały raczej coś na wzór lap dance. A wszystkiemu, zza stołu jury, przyglądali się wykładowcy. – Brzydziłbym się brać udział w czymś takim. To wyraz opresyjności naszej kultury wobec kobiet – komentował dla naTemat Mateusz Klinowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studentki rywalizowały m.in. o wycieczkę zagraniczną i karnet VIP na Ursynalia.
Lipdub
Lipdub. Gdy kilka lat temu internet podbijała moda na udawane „teledyski”, musiała trafić również do Polski. Nasze uczelnie „z pieśnią na ustach” rzuciły się na ten festiwal, a każdy uniwersytet czy politechnika bez swojego lipduba były jak bez „Pani z Dziekanatu”.
Przynajmniej nie było tak źle jak na poniższym filmie reklamującym Appalachian State University, który na rzeczonej uczelni pokazywany jest teraz jako przykład „jak nie robić PR”.