
Ostra krytyka padła ostatnio na Samsunga. Koreańskiej firmie dostało się za zapiski w regulaminie dotyczącym ich Smart TV. A dokładniej: rozpoznawania głosu i tego, co firma może z nim zrobić. Niektórzy porównywali nawet Samsunga do Wielkiego Brata. Słusznie? To w końcu nie pierwszy przypadek, gdy mówi się o podłuchiwaniu nas przez korporacje.
Jedną z funkcji inteligentnych telewizorów jest to, że można obsługiwać je głosowo. Wypowiedzenie odpowiedniej komendy zmienia kanał, zwiększa głośność czy włącza odpowiednią aplikację. Zazwyczaj wszystko to działo się dopiero po wciśnięciu odpowiedniego przycisku, ale nowe modele Smart TV Samsunga słuchają cię cały czas, czekając aż wypowiesz odpowiednią komendę.
To jednak nie pierwszy raz, gdy pojawiają się podobne wątpliwości. „Zawsze włączone” rozpoznawanie głosu znaleźć możemy od niedawna w iPhone'ach z iOS 8, Motoroli Moto X czy Xboksach z Kinectem. Sama technologia rozpoznawania głosu i komend głosowych jest jeszcze starsza. Wspomniane wcześniej w kontekście Samsunga Nuance Communications w drugiej połowie lat 90. odpowiadało za oprogramowanie Dragon. Obecnie rozwiązania Dragon znaleźć można między innymi na Makach.
Najważniejsze w całej tej sytuacji są przejrzyste zapiski w regulaminie dotyczące prywatności. Skoro firma pobiera nasze dane (szczególnie nagrania głosowe) i wykorzystuje je w jakiś sposób, powinniśmy bardzo jasno wiedzieć gdzie i czemu trafiają, a także kto miałby do nich dostęp.
Jeśli nie włączysz rozpoznawania głosu, nie będziesz w stanie używać interaktywnych funkcji wykorzystujących ten mechanizm, chociaż być może uda Ci się sterować telewizorem za pomocą pewnych predefiniowanych poleceń głosowych. Samsung nie gromadzi wypowiedzi głosowych, możemy jednak zbierać pokrewne zapisy tekstowe oraz inne dane o użyciu na potrzeby oceny działania funkcji rozpoznawania głosu i ich udoskonalania. Czytaj więcej
