Polskie firmy odzieżowe wracają z produkcją z Chin do Polski. - Chińskie szwalnie nie trzymają jakości, a poza tym jest.. za drogo - tłumaczą. Bonusem powrotu do kraju jest umocnienie pozycji polskich firm odzieżowych na rynku europejskim.
Wielki powrót
Siedem temu Próchnik, producent odzieży męskiej, zamknął szwalnie w Łodzi i przeniósł całą produkcję do Chin. Dziś w Chinach już się go nie znajdzie. Próchnik z powrotem szyje w kraju. Nie on jeden. Do Polski z produkcją wracają kolejne firmy. – Polskim firmom odzieżowym, które nie są sieciówkami, nie opłaca się już szycie w Chinach – mówi Aleksandra Krysiak, dyrektor Związku Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego (PIOT)
Pierwszy zauważalny odwrót z Chin nastąpił dwa lata temu a w ubiegłym roku bardzo się umocnił. W 2013 r. import ze wschodu spadł o 5 proc., dane za 2014 r. nie są jeszcze znane, ale szacuje, że spadek wyniesie między 10 a 15 proc. Wpływa na to wiele czynników. Przede wszystkim wzrost kosztów produkcji, ale nie tylko.
Zmiany wymusza rynek
Duże znaczenie mają uwarunkowania rynkowe, logistyka i konieczność kontroli ryzyka a więc oddelegowania do Azji pracownika, który będzie trzymał piecze nad produkcją. - Transport z Chin trwa cztery tygodnie, nie każdego producenta stać na przewożenie towaru samolotem, nie opłaca się też przywozić niepełnych kontenerów. Trzeba się również liczyć z kosztami magazynowania. Tymczasem rynek się zmienia. Odbiorcy mają zupełnie inne wymagania niż kilka lat temu – tłumaczy Aleksandra Krysiak.
Dzisiaj liczą się krótkie serie. - Kiedyś mówiło się o nowych seriach trzy-cztery razy w roku, teraz co miesiąc. Trzeba wielokorotnie szybciej reagować na zamówienia. Coraz częściej zdarza się, że klienci zamawiają bardzo krótką serię, a za jakiś czas proszą o kolejną partię i muszą mieć ją „na już” – na pewno nie czekaliby na dostawę z Chin – zapewnia dyrektor PIOT.
Sukces determinuje szybkość
Jedną z pierwszych firm, która powróciła z Chin był Próchnik. Rafał Bauer pytany o powody powrotu niezmiennie powtarzał: kiedyś różnica w kosztach szycia w Polsce i Chinach wynosiła 70 procent, dziś maksymalnie 10 procent. W Chinach ludziom płaci się więcej niż kiedyś. Jeśli dodatkowo spojrzeć, jak wzrosła wartość chińskiego juana od 2004 roku, jeśli uwzględnić, że złoty od 2008 roku zdewaluował się o 35 procent, to mamy odpowiedź, dlaczego warto przenieść się do kraju. Racje te nie zmieniły się do dziś.
Produkcja w kraju pozwala szybsze dostawy i reagowanie na zmieniające się potrzeby rynku.
– Produkcję do Polski przenoszą głównie firmy z branż, w których coraz istotniejsza jest szybkość reakcji na potrzeby klienta, zmienność asortymentu produkcji i nieprzewidywalność – przyznawał dla agencji informacyjnej Newseria Biznes Ireneusz Plaza, starszy konsultant firmy doradczej Staufen Polska. Jako przykład podał branżę meblarską i właśnie odzieżową.
Lepsza jakość procentuje
Polskie firmy zaczęły wyprowadzać się z Chin dwa lata temu. Wcześniej wpadły na to zachodnie, które już w 2011 r. zaczęły wracać na własne pielesze. - To ruch ogólnoeuropejski – podkreśla Aleksandra Krysiak. Kto chce odnieść sukces, musi szybko reagować na potrzeby rynku i dbać o jakość produkcji a w Europie jest o to znacznie łatwiej.
Firmy odzieżowe po powrocie do Polski zaczynają lepiej zarabiać. Lepsza jakość procentuje. - Nadchodzą świetne czasy dla polskiego przemysłu odzieżowego i mody - pod warunkiem, że przedsiębiorcy będą ze sobą współpracować – zauważył nawet minister gospodarki Janusz Piechociński podczas Targów Mody Ptak Expo. Przypomniał też, że sektor odzieżowy wpisany został do piętnastu uprzywilejowanych branż o szczególnym potencjale eksportowym i zapewnił, że resort chce dać mu wsparcie. Na Expo 2015 w Mediolanie wystawiana będzie nie tylko żywność, ale także moda i sztuka - potencjał w dizajnie i nowych przemysłach kultury.
Polski triumf w Eurolandzie
Janusz Piechociński podkreślił również, że w polskim przemyśle tekstylnym działa ok. 4,6 tys. firm, które zatrudniają prawie 50 tys. osób, a w ponad 12,5 tys. firm z branży odzieżowej pracuje ok. 100 tys. osób. - Jesteśmy ósmym rynkiem pod względem produkcji i obrotu w Europie, drugim - jeśli chodzi o liczbę firm, a trzecim - jeśli chodzi o potencjał zatrudnienia – dodał.
Zdaniem Związku Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego jest nawet lepiej. Po danych za pierwsze półrocze 2014 r. wynika, że Polska po Finlandii, Węgrzech i Litwie zajmuje czwarte miejsce pod względem dynamiki produkcji odzieży i tekstyliów wśród krajów Unii Europejskiej. - Biorąc pod uwagę wielkość produkcji wszystkich czterech państw, to Polska jest liderem, ponieważ osiąga wysoką dynamikę jako duży producent, a na pewno największy z całej czwórki. Wykorzystujemy koniunkturę związaną z powolnym, ale jednak powrotem, do produkcji na rynkach europejskich i przeniesieniem zamówień do Polski z rynków bałkańskich, które po powodzi straciły moce produkcyjne – podkreśla Aleksandra Krysiak.
Według szacunków PIOT po 3 kwartałach ubiegłego roku produkcja w sektorze odzieżowo-tekstylnym wzrosła o 10,6 proc. W sektorze tekstylnym 56 proc. produkcji skierowana była na eksport a 46 proc. w odzieżowym.