Grupa naukowców z Uniwersytetu Cornella sugeruje, że w razie ataku zombie w Stanach Zjednoczonych najlepiej byłoby ukryć się w północnej części Gór Skalistych. Albo po prostu jak najdalej od dużego miasta. To zupełnie poważne badania naukowe, na zupełnie niepoważny temat - nie pierwsze w historii.
Ich badania na temat mechaniki statystycznej zombie przedstawione zostaną 5 marca podczas spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Fizycznego. – Stworzyliśmy pełnowymiarową symulację wybuchu epidemii w USA i odkryliśmy, że – biorąc pod uwagę „realistyczne” parametry – jesteśmy skazani na porażkę – czytamy w streszczeniu pracy.
Zombie
– Modelowanie zombie wymaga technik wykorzystywanych przy modelowaniu prawdziwych chorób, ale kontekst jest dużo ciekawszy – powiedział Alex Alemi, student Uniwersytetu Cornella w rozmowie z portalem Phys.org. Do obliczeń wykorzystywali populację i tempo rozprzestrzeniania się choroby.
Alemi i koledzy stwierdzili, że w filmach wybuch epidemii często zaczyna się równocześnie we wszystkich miejscach. Ich zdaniem w prawdziwym świecie wcale by tak nie było. Duże miasta upadłyby bardzo szybko, ale nie tak gęsto zaludnione obszary mogłyby mieć nawet miesiące na przygotowania.
– Biorąc pod uwagę dynamikę choroby, gdy zombie zaatakują już słabiej zaludnione miejsca, cała epidemia zwalnia. Jest mniej ludzi do ugryzienia, więc nowe zombie zaczynają powstawać o wiele wolniej – powiedział. – Chciałbym zobaczyć film, w którym Nowy Jork upada w dzień, ale przedmieścia mogą się przygotować.
I choć badania studentów z Uniwersytetu Cornella dotyczą popkulturowego, fikcyjnego tworu, to można odnieść je do potencjalnych, rzeczywistych chorób. Podobnych, mniej lub bardziej przydatnych badań było już trochę w ostatnich latach.
Wampiry
W 2009 roku dwóch naukowców opublikowało artykuł, w którym rozprawiają się z filmowymi mitami i fikcyjnymi tworami. Korzystając z ciągu geometrycznego tłumaczą czemu wampiry nie istnieją w prawdziwym świecie. Dlaczego? Bo wszyscy ludzie zostaliby w nie zamienieni w ciągu dwóch lat, a wampiry nie miałyby się czym (czy też kim) żywić.
– Załóżmy, że wampir musi silić się jedynie raz w miesiącu. To i tak dość rzadko, biorąc pod uwagę jakikolwiek hollywoodzki film – piszą Costas J. Efthimiou i Sohang Gandhi. Zakładają, że pierwszy wampir pojawiłby się pierwszego stycznia 1600 roku. Światowa populacja wynosiła wtedy 536870911.
– Zignorujmy na ten czas wskaźniki śmiertelności i tempo narodzin dzieci i skoncentrujmy się jedynie na żywiących się wampirach. Pierwszego lutego zginąłby pierwszy człowiek ugryziony przez wampira, a na jego miejscu pojawiłby się nowy wampir – piszą. Co miesiąc podwaja się zatem liczba wampirów. Taki progres nazywamy ciągiem geometrycznym. Liczba wampirów wzrosłaby z jednego do 536870912 w ciągu dwóch i pół roku.
Mafia
Znacie Mafię? W tej towarzyskiej grze zwalczają się dwie frakcje – mafia i miastowi. Gra dzieli się też na dwie fazy: noc i dzień. W trakcie nocy mafia zabija kolejnych miastowych. W ciągu dnia miastowi dyskutują, a następnie dokonują linczu na graczu, którego posądzają o bycie „z mafii”.
Piotr Migdał, polski fizyk i matematyk jako swoją pracę licencjacką w 2009 roku stworzył matematyczny model gry w mafię, w którym bierze pod uwagę wiele czynników. Można przyjrzeć mu się dokładnie na jego stronie. Lektura nie należy jednak do lekkich.
...i miłość
Matematycznie można podejść również do miłości. Tak zrobiła to Hannah Fry w swojej książce „The Mathematics of Love: Patterns, Proofs, and the Search for the Ultimate Equation”. Na czynniki pierwsze rozbiła w niej szanse na znalezienie swojej „drugiej połówki”, teorię najlepszego sposobu na podryw w barze, czy też szablony rozmów w długich związkach. W swojej książce połączyła wrażliwe podejście humanistki z rygorem naukowca.
– Miłość – jak większość życia – pełna jest szablonów czy też wzorców: od liczby partnerów seksualnych w ciągu życia po to, do kogo odzywamy się w internetowych serwisach randkowych. Te wzorce zmieniają się i ewoluują, tak jak miłość, a wszystkie je powinna opisać matematyka.