W ciągu 20 lat polska firma Vitroservice dostarczyła prawie 100 milionów roślin do klientów z Holandii i Niemiec. Sukces zawdzięcza między innymi innowacyjnemu procesowi sterylizacji z użyciem mikrofal. Po odkryciu tej technologii prezes firmy Marek Krajczyński zrezygnował z roślin in-vitro i zaczął handlować urządzeniami do sterylizacji. Teraz można spotkać je na Słowacji, Węgrzech, a nawet w Holandii czy Kenii. Również w laboratoriach.
Proces rozmnażania roślin in-vitro wymaga odpowiedniego, sterylnego podłoża, w którym umieszczane są sadzonki. Odpowiednią pożywkę trzeba było podgrzać, dodając wcześniej agaru, czyli substancji żelującej. To długi proces, a jego wyniki nie zawsze są satysfakcjonujące. Marek Krajczyński, prezes firmy Vitroservice, która zajmowała się właśnie produkcją roślin in vitro, wpadł na pomysł stabilizujący i przyspieszający sterylizację. Czemu nie wykorzystać do tego mikrofal?
Firma stworzyła pierwszy model urządzenia przepływowego. Pożywkę przygotowywano w specjalnej, dużej kadzi, a następnie przesyłano przez tak zwany autoklaw mikrofalowy. Tam substancja była podgrzewana, a więc i sterylizowana, a następnie przesyłana dalej do dozownika. Sterylizacja pożywki w nowoczesnych autoklawach to kwestia 10 sekund.
Wcześniej, przy wykorzystaniu tradycyjnych urządzeń, sterylizacja mogła trwać nawet kilkadziesiąt minut. Zwykłe autoklawy, o pojemności nawet 600 litrów, działały przez to 24 godziny na dobę. Często się psuły, wymagały regularnego odkamieniania i nie zawsze zapewniały stuprocentową skuteczność.
Przemysłowa sterylizacja
Krajczyński zajmował się produkcją roślin metodą in vitro przez 35 lat. Jego klienci pochodzili głównie z Holandii i Niemiec. W trakcie 20-letniej współpracy na Zachód trafiło 100 milionów roślin. Po sukcesach autoklawów mikrofalowych Krajczyński wycofał się z kwiatowego biznesu i zaczął handlować technologią. W 2004 roku założył spółkę Enbio Technology, a jego autoklawy sprzedawane są na całym świecie zarówno w celu produkcji roślin, jak i sterylizacji produktów spożywczych. – Autoklawy mikrofalowe firmy działają między innymi na Węgrzech, gdzie służą do sterylizacji pasty paprykowej – mówi Arkadiusz Dorna z Enbio Technology.
Autoklawy przemysłowe Enbio Technology są wielkości lodówki i stosują technologię sterylizacji w przepływie. W ciągu minuty sprawny operator może przelać z autoklawu nawet trzy litry sterylnego środka. Czyszczenie całego urządzenia odbywa się automatycznie i trwa zaledwie kilkanaście minut. Następnie można przepuszczać przez niego bezpieczną zupełnie inną pożywkę lub środek.
Na użytek laboratorium
Jednak autoklawy od dawna stosuje się do sterylizacji również w laboratoriach. W 2013 roku firma przygotowała urządzenia specjalnie na potrzeby naukowców. Co prawda mikrofalowy autoklaw EnbioJet nie mógł być wykorzystywany do sterylizacji narzędzi, ale miał liczne przewagi nad autoklawem parowym jeśli chodzi o sterylizację płynów.
Mikrofale rozprowadzają temperaturę w cieczy równomiernie i o wiele szybciej. Proces sterylizacji trwa w tym przypadku od 7 do 12 minut. W standardowych urządzeniach mogło to być nawet 50 minut. W autoklawach mikrofalowych cieczy wystawiana jest na działanie wysokich temperatur na zaledwie 60-90 sekund. Zapewnia to mniejszy rozkład jej składników. Reszta kilkuminutowego procesu to chłodzenie substancji.
W ciągu zaledwie roku sprzedało się 100 sztuk EnbioJeta. – Nabraliśmy doświadczenia, wysłuchaliśmy dotychczasowych klientów i zmodyfikowaliśmy nasze urządzenie – mówi Dorna. Pokazali je na targach Eurolab, które odbyły się w Warszawie w drugiej połowie marca. W sprzedaży dostępny będzie na przełomie kwietnia i maja.
Nowszy model
MicroJet jest mniejszy, lżejszy i bardziej uniwersalny od poprzedniej wersji laboratoryjnego autoklawu. Tak jak wcześniej, urządzenie obsługuje naczynia o pojemności od 100 do 500 mililitrów. Jednak starszy autoklaw działał wyłącznie ze specyficznym rodzajem laboratoryjnych kolb. Teraz sterylizacja odbywa się w każdym szklanym pojemniku, a dane na temat całego procesu zapisywane są na karcie microSD.
– Stary model wymagał do chłodzenia podłączenia do wody wodociągowej o ciśnieniu przynajmniej 2,1 bara. W starym budownictwie ciężko osiągnąć takie wyniki na trzecim albo nawet drugim piętrze – tłumaczy Dorna. MicroJet chłodzony jest powietrzem. Zniwelowano również problemy z przepięciami. – EnbioJet miał wbudowane dwa magnetrony i wymagał bezpieczników 16-amperowych – mówi Dorna.
Zamiast 25-kilogramowego prostopadłościanu, sprzęt ma teraz formę 17-kilogramowego walca. – Zmieniliśmy także obsługę. Stary autoklaw wyposażony był jedynie w jeden tryb pracy i włączało się go po prostu jednym guzikiem. MicroJet ma dotykowy ekran, na którym ustawić można ilość cieczy w pojemniku i wybrać przez to odpowiedni tryb – wyjaśnia Dorna. Na tym samym ekranie można podejrzeć też cały proces sterylizacji.
Polska technologia ma szansę trafić nie tylko do wielkich, światowych zakładów przemysłowych, ale również specjalistycznych laboratoriów.