Uniwersytet Osobliwości - jedyna taka uczelnia. Nie ma na niej normalnych zajęć, ale wypuszcza wielu innowatorów
Rafał Tomański
20 kwietnia 2015, 16:51·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 kwietnia 2015, 16:51
Wielkie idee mają to do siebie, że trudno przejść obok nich obojętnie. Bez wątpienia ogromny potencjał ma teoria „osobliwości”. Przed kilkoma laty ogłosił ją futurolog Ray Kurzweil. Według niego jeszcze w XXI wieku, prawdopodobnie w ciągu jego pierwszej połowy, dojdzie do osobliwości, którą po angielsku nazywa singularity.
Reklama.
Nie wiadomo jeszcze, co nią może się stać, czy będzie to nowa technologia, zwiększenie możliwości sztucznej inteligencji, odkrycie w biotechnologii, usprawnienie ludzkiego ciała, a może coś, co dotrze do nas z innej cywilizacji. Wiadomo, że osobliwość pojawi się prędzej czy później i że po jej nadejściu nic już nie będzie takie samo.
Wizjoner i osobliwość
Kurzweil obecnie pracuje jako naczelny wizjoner Google, w międzyczasie dopracowuje swoją koncepcję osobliwości, a także zajmuje się sprawami współtworzonej przez siebie wyższej uczelni. Na Uniwersytecie Osobliwości (Singularity University, SU) można spotkać zagęszczenie młodych talentów, którego próżno szukać nawet podczas noblowskiej gali.
Na terenie kalifornijskiego lotniska Moffett Field, które Google dzierżawi od NASA do 2074 roku, poza SU znajdują się także trzy terenowe oddziały prestiżowych uniwersytetów. Wokół poza pustynią można znaleźć Mountain View z siedzibą Google oraz całe bogactwo startupów i wielkich koncernów skupionych w Dolinie Krzemowej.
Dziwny uniwersytet
Uniwersytet Osobliwości nie jest uczelnią w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Jej ukończenie nie wymaga czterech czy pięciu lat studiów, jest to bardziej uzupełnienie programu edukacji, z jakim można spotkać się w innych instytucjach. Każdego roku uruchamia się kursy 10-tygodniowe oraz kilku-, kilkunastodniowe dla chętnych, których wciąż przybywa. Czesne w 2009 roku wynosiło 25 tys. dolarów, większość uczestników dostaje je w formie stypendium, jednak można zapisywać się z wolnej ręki.
Największą siłą SU jest według uczelni grupa absolwentów, która dziś sięga już 85 krajów. Na stronie internetowej pomiędzy opisami kursów i profilami wykładowców można znaleźć działające na wyobraźnię cytaty o tym, jak to wszyscy dyrektorzy największych koncernów chcą mieć u siebie innowatorów z najwyższej ligi. O tym, że przyszłość podzieli ludzi na dwie grupy: tych, którzy innowacje stworzą sami i tych, którzy będą z nich korzystać. Wśród setek najlepszych z całego świata znalazła się także do tej pory grupa Polaków.
W gronie tych, którzy ukończyli prestiżową uczelnię, jest kilku Polaków, w tym m.in. Kamila Staryga (obecnie Google), Paweł Jarmołkowicz (Harimata), Justyna Zander (Uniwersytet Harvarda), czy Aleksandra Orchowska (Cukieriada).
Rosnące grono Polaków
Kamila Staryga przyznaje w wywiadach, że dostać się na SU jest bardzo trudno. Według niej w laboratoriach uczelni cały wysiłek kierowany jest w to, co może przydać się w skali globalnej. Sama dopracowuje wynalazek, który – jak sama twierdzi – pozwoli usłyszeć potrzeby własnego ciała. Aleksandra Orchowska dostała się na prestiżowe studia dzięki nagrodzie w konkursie Global Impact współrganizowanemu przez NASA. Jej gra „Cukieriada”, rodzaj interaktywnej instrukcji obsługi do cukrzycy przeznaczonej dla dzieci, zaowocował w 2013 roku stypendium na SU o wartości 25 tys. dolarów.
Z kolei Justyna Zander jest obecnie doktorem matematyki specjalizującą się w programowaniu modeli i symulacji zachowań urządzeń typu smart. Była pierwszym obywatelem naszego kraju, który wziął udział w kursie SU już w pierwszym roku działalności uczelni. Doktor Zander przez dwa miesiące w 2010 roku należała także do kadry naukowej uniwersytetu.
Spełnić marzenie
Paweł Jarmołkowicz zaś pojechał do Kalifornii jako jeden z laureatów Global Impact. Jego Harimata wygrała konkurs w Budapeszcie pokonując 130 projektów z 13 krajów oraz przekonując jury, że jest w stanie wywrzeć pozytywny wpływ na co najmniej milion osób w ciągu najbliższych trzech lat. Startup jest narzędziem do wczesnego wykrywania zburzeń rozwoju u dzieci, umożliwia także śledzenie postępów w terapii. Dzięki grom oferowanym przez Harimatę można przyspieszyć diagnozę autyzmu i depresji u najmłodszych.
Dla Pawła Jarmołkowicza wygrana w Global Impact Competition okazała się spełnieniem jednego z chłopięcych marzeń, bowiem przez blisko trzy miesiące mógł mieszkać i pracować w bazie NASA. Jak sam przyznaje, warto było wziąć udział w tym programie, ponieważ dzięki temu można było stać się częścią grupy 80 uczestników/studentów programu z całego świata, którzy na co dzień robią niesamowite rzeczy.
Jarmołkowicz dodaje, że presja na pogoń za innowacją była odczuwalna. Głównym przesłaniem programu i samego SU jest tworzenie rozwiązań z wykorzystaniem tzw. exponential technologies, które mają potencjał rozwiązania problemu 10^9 ludzi (jednego miliarda odpowiadającego za 1/7 ludzkości). Dotarcie do takiej grupy potencjalnych odbiorców to nie lada wyzwanie, które wymaga przede wszystkim zmiany myślenia z liniowego na wykładniczy. A to już nie było takie proste.
Myślenie wykładnicze
– Przełożenie sukcesu na działania w Polsce można porównuje do zasiania ziarenka, które zaczyna teraz kiełkować w mojej głowie – twierdzi Jarmołkowicz.
Założyciel Harimaty przyznaje także, że udział w tym programie ma też wartość PRową, jest pewną formą walidacji osób biorących w nim udział.
Najnowszą edycję prestiżowego konkursu wygrał kolejny Polak, Łukasz Młodyszewski. Jest współtwórcą DreamJay ("manipulacja snów"), technologii, która zastępuje senne koszmary wywołane stresem pourazowym (PTSD) przyjemnymi wrażeniami. Dzięki zwycięstwu w Global Impact Competition for Central and Eastern Europe Młodyszewski jedzie na SU i do NASA.
Reklama.
Paweł Jarmołkowicz
Kontakt z równie niesamowitymi ludźmi, ich energią oraz inspirującym miejscem, które zachęca do myślenia nieszablonowego i szukania nowych rozwiązań otwierało głowę w jeszcze większy sposób.
Paweł Jarmułkowicz
Zajęło mi kilka miesięcy po powrocie aby przetrawić w głowie co się stało i co chcę zrobić z tym czego tam się nauczyłem. Teraz myślę o projektach w skali globalnej z potencjałem 10^9, myślę jak zmienić świat na lepsze i nie w kontekście marzeń, a realnych planów. Dodatkowo jestem częścią społeczności SU Alumny, która otwiera przede mną niesamowitą sieć kontaktów na całym świecie. Zaraz po wygraniu w Budapeszcie podeszło do mnie kilku absolwentów SU i usłyszałem słowa “Welcome to the family. We have high expectations of you.”. SU kładzie duży nacisk na budowanie mocnej społeczności swoich absolwentów, gdziekolwiek nie pojadę lub będę chciał coś zrobić, wystarczy, że odezwę się do tej grupy.