
W 2014 w samych Stanach Zjednoczonych startupy otrzymały 48 mld dolarów na rozwój od funduszy Venture Capital. Z funduszy VC w swojej historii korzystały Google, Twitter czy Snapchat. Te dwie pierwsze firmy obecnie prowadzą własne fundusze Venture Capital, ogólnie takich organizacji jest coraz więcej. Tylko jak wybrać tę najlepszą dla naszego biznesu?
Fundusze VC można po pierwsze podzielić ze względu na etap, w którym inwestują w startup. Fundusze Micro VC z reguły operują na rynku seed, czyli gdy projekty przedsiębiorców nie jest jeszcze do końca opracowane. Fundusze Later Stage (Growth) Funds wspierają firmy od rundy A w górę.
Drugim sposobem budowania wyróżnika konkurencyjnego przez fundusz VC jest określenie tezy inwestycyjnej. Na rynku funkcjonują fundusze ogólne, agnostyczne w odniesieniu do branży, sektor, segmentu w jakim znajdują się firmy. Co raz częściej można spotkać fundusze z bardzo wyraźnym tezami inwestycyjnymi. Dla przykładu są to takie fundusze jak Union Square Ventures skupiony na marketplaces oraz platforms czy nasz fundusz Innovation Nest inwestujący w firmy B2B SaaS z Europy.
Nie pieniądze najważniejsze
O inwestycjach VC najczęściej mówi się jednak w kontekście etapu seed. Finansowanie niepewnych pomysłów wiąże się z dużym ryzykiem, w związku z czym fundusze VC przejmują część udziałów firmy – tak by w razie sukcesu mieć wymierne zyski.
– Oczywiście, pieniądze w tym wszystkim również są ważne. Dochodzi pytanie: czy dostaniemy je od razu w całości, czy może jednak w transzach – mówi Hajduk. Finansowanie w transzach ma motywować zespół do pracy i do osiągania kolejnych „kamieni milowych”.
Jeśli już w pierwszej rundzie oddaje się bardzo dużo udziałów, to nie ma wielkich szans na zdobycie kolejnego inwestora w następnej rundzie finansowania.
Dodaje przy tym, że na Zachodzie założyciele startupów oferują inwestorom maksymalnie 25 proc. udziałów na etapie seedowym.
– Moja rada jest taka, żeby fundusze VC traktować instrumentalnie, jako jedno z narzędzi. Nie dla wszystkich takie finansowanie będzie dobrym rozwiązaniem. To dobry pomysł dla projektów, które potrzebują wsparcia w rozwoju – mówi Hajduk.
Venture Capital to forma finansowania zasadniczo zarezerwowana dla skalowalnych startupów. Fundusz typu VC inwestuje w dany startup z myślą o bardzo szybkim i dużym zwrocie z inwestycji. Tym samym akceptuje wysoki poziom ryzyka inwestując w zupełnie nowy produkt czy usługę. Jeśli startup, który rozwijamy nie wykazuje cech skalowalności - to finansowanie VC nie jest dla nas. Skąd wiedzieć czy nasz startup jest skalowalny czy nie? Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest to biznes który ma szansę w ciągu kilku lat dojść do poziomu $100 milionów rocznych przychodów.
– Dla skalowalnych startupów nie ma innej drogi jak finansowanie VC – kwituje Szeląg.
Doświadczenie inwestora przełoży się na rozwój twojego projektu.
Jeśli szuka się inwestora, to warto sprawdzić w jakie przedsiębiorstwa inwestował do tej pory i czy pomagał podobnym projektom z tej samej branży.
Niewyobrażalna jest z kolei sytuacja, w której to założyciel firmy musi edukować swojego inwestora na temat tego, czym zajmuje się jego startup. – Jeśli nasz startup rozwija aplikację mobilną do komunikacji, to nie ma sensu zawracać nią głowę inwestora, który inwestuje wyłącznie w gry i rozrywkę. To jest jeden z najczęściej popełnianych błędów przez przedsiębiorców. Atakują każdego inwestora, na którego wpadną. Tym samym tracą czas swój i inwestora – komentuje Marcin Szeląg.
Należy też dość dokładnie obliczyć ile pieniędzy potrzebuje firma i na tej podstawie przygotować sobie listę funduszy, z którymi można nawiązać współpracę. Jedni inwestują paręset tysięcy, inni nawet kilka lub kilkanaście milionów. – Przeinwestowanie jest równie niebezpieczne co niedoinwestowanie – przestrzega jednak dyrektor innowacji w Grupie Energa.
Napisz do autora: adam.turek@innpoland.pl
