Studenci podczas krakowskich juwenaliów
Studenci podczas krakowskich juwenaliów Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta

Zdaniem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Polsce mamy za mało zagranicznych studentów. Według danych GUS jest ich około 36 tys., ministerstwo chciałoby, żeby do 2020 r. było ich już 100 tys. Już rozpisano konkurs, w którym ministerstwo przeznaczyło specjalne środki na promocję studiów w Polsce. Wygrało 11 uczelni, my sprawdzamy co mają zamiar zrobić, by spełnić cel MNiSW.

REKLAMA
Milion na promocję
W zeszłym roku MNiSW ogłosiło konkurs „Promocja kształcenia na polskich uczelniach wśród cudzoziemców”, do którego uczelnie zgłaszały pomysły na popularyzację studiów w Polsce. Jednocześnie przedstawiały jak program ten będzie elementem "strategii internacjonalizacji szkoły". Całe przedsięwzięcie jest dofinansowane ze środków Unii Europejskiej.
W konkursie mogły brać udział zarówno wyższe uczelnie państwowe, jak i prywatne. W trakcie oceny wniosków brano pod uwagę m.in. innowacyjność i spójność proponowanego projektu, a także jego kosztowność. Ostatecznie wygrało 11 uczelni, które dostaną nawet do 100 tys. zł na realizację swoich pomysłów. Łącznie wydamy ponad milion złotych na promocję polskich uniwerków za granicą.
Koźmiński najlepszy
Najwięcej punktów zdobyła Akademia imienia Leona Koźmińskiego, która już teraz ma ok. 1000 studentów z różnych państw. Uczelnia przygotowała serię działań ukierunkowanych szczególnie na studentów z Niemiec.
Ewa Barlik, rzecznik prasowy ALK.

Jednym z głównych narzędzi jest blog studentsinwarsaw.com, na którym studenci mogą pisać, co chcą, my w treści nie ingerujemy, tylko udostępniamy platformę. Oprócz tego zaangażowaliśmy również dziennikarzy i liderów opinii, którzy będą pisać na swoich blogach o Polsce i możliwości studiowania w Warszawie.

Barlik podkreśla, że uczelnia zamierza dołożyć starań by przełamać negatywne stereotypy na temat studiowania w Polsce. Powstały one, ponieważ do tej pory często o naszą opinię za granicą dokładnie nie dbano z powodu braku dodatkowych bodźców.
Aplikacje dla studentów
Uniwersytet Łódzki zrealizował aplikację mobilną SmartUni przeznaczoną szczególnie dla studentów z zagranicy. Dostępna jest ona w języku polskim, angielskim, chińskim i rosyjskim. Ma wspierać obcokrajowców w ich codziennym funkcjonowaniu na uczelni, a przy tym promować ofertę UŁ wśród potencjalnych kandydatów za granicą.
Aplikacja jest jednocześnie interaktywnym przewodnikiem po uniwersytecie i mieście. Dzięki niej studenci mogą m.in. pobierać potrzebne dokumenty, czy odnaleźć uczelniany budynek, dzięki mapom internetowym.
logo
Uniwersytet Łódzki postawił w ostatnich latach na design budynków, teraz ma jeden z ciekawszych pomysłów na promocję uczelni za granicą Fot. Marcin Stepien / Agencja Gazeta
Takie rozwiązanie znalazło się także wśród propozycji Uniwersytetu Warszawskiego. Tutaj aplikacja ma być przewodnikiem dla turystów po UW, a jednocześnie jej użytkownicy, którzy są studentami, będą przez nią otrzymywać regularne informacje o wydarzeniach na uczelni. Do tego w ramach programu przygotowano film promocyjny o UW w języku angielskim, nową stronę internetową czy szkolenia językowe dla pracowników mających kontakt z zagranicznymi studentami. Przede wszystkim z administracji, dziekanatów czy akademików.
Stawiać na nowoczesność
- Uczelnie ze swoją ofertą muszą być obecne w tych kanałach, którymi potencjalni studenci faktycznie się posługują, w których żyją. W skali świata wygląda to bardzo różnie. Mobilność to jeden z najsilniejszych trendów komunikacyjnych - komentuje dr Bianka Siwińska, koordynatorka programu "Study in Poland".
Dr Siwińska podkreśla, że na obecnym „promocyjnym bezrybiu” dobra aplikacja mobilna to prawdziwy rarytas. Przy czym nie musi ona być rewolucyjna, wystarczy, że będzie funkcjonalna, estetyczna i przyjazna użytkownikowi, pomoże w rozwiązaniu konkretnego problemu. Zdaniem dr Siwińskiej łódzka aplikacja jest dobrym przykładem, bo pomaga obcokrajowcowi odnaleźć się w mieście i na kampusie.
Bianka Siwińska
red. naczelna "Perspektywy"

Bardzo byśmy chcieli widzieć propozycje oryginalne, nowatorskie i innowacyjne lub chociażby z bajerami pokroju rozszerzonej rzeczywistości, czy jakąś twórczą grywalizacją. Myślę, ze polskie uczelnie stać i na takie rozwiązania, w końcu są ośrodkami badawczymi i mogą tworzyć własne zaawansowane technologie. Mam nadzieję, że inwestycje konkursowe przekute zostaną w wiele atrakcyjnych i sensownych narzędzi.

Ciekawy kierunek obrał Uniwersytet Śląski w Katowicach. Ślązacy będą promować język, tradycje i kulturę polską w Brazylii. W państwie tym realizowany jest bowiem projekt „Polskie atrakcyjne studiowanie. Kulturowo-językowa interaktywna platforma dla cudzoziemców".
Kierunek Ukraina. Dla niektórych problematyczny
Jednak zdecydowanie największym zainteresowaniem cieszy się nasz wschodni sąsiad - Ukraina.
Uniwersytet Jagielloński postawił na bardziej tradycyjne metody przekazu i chce promować się głównie właśnie na Ukrainie. Zamierzają przeprowadzać bezpośrednią kampanię w szkołach średnich oraz na uniwersytetach w tym kraju. Mowa tu o takich rozwiązaniach jak obecność na edukacyjnych targach w Kijowie, wyjazdach objazdowych do miast na Ukrainie i czasopiśmie skierowanym do młodych Ukraińców. Studentów z tego państwa chce przyciągnąć także Katolicki Uniwersytet Lubelski.
Jednak z tym krajem wiąże się pewien problem. Dr Siwińska przyznaje, że coraz powszechniej mówi się o zjawisku „ukrainizacji” polskich uczelni. W tej chwili, bowiem Ukraińcy stanowią już połowę wszystkich obcokrajowców na uczelniach.
Bianka Siwińska
red. naczelna "Perspektywy"

Na tym tle w ostatnim roku pojawiły się w kilku ośrodkach akademickich incydenty o podłożu ksenofobicznym. Studenci w Opolu protestowali na Facebooku przeciwko "ukrainizacji" swojej uczelni, nienawistne wypowiedzi wobec Ukrainy i studentów stamtąd wygłaszał publicznie prof. Paź z Wrocławia, dużo się mówi się również o konfliktach pomiędzy studentami polskimi i ukraińskimi w Lublinie. W Białymstoku studentów cudzoziemców wręcz pobito.

Jej zdaniem wszystko to wynika z faktu, że w homogenicznej etnicznie i kulturowo Polsce zaczynają się pojawiać obcokrajowcy na zupełnie inna skalę niż to miało miejsce przez ostatnie pokolenie. Inna jest też ich jakość. Ukraińcy nie są już pracownikami fizycznymi, ale wnoszą wysokie kwalifikacje i olbrzymią motywację, dzięki czemu budują spektakularne kariery w międzynarodowych korporacjach. Są świetnymi pracownikami. Chcąc nie chcąc zaczynamy z nimi konkurować o dobre miejsca pracy. To może budzić frustrację.
Nie sprowadzać słabych!
Ale, jak zaznacza dr Siwińska, to nie ci "wysokojakościowi", pracujący na nasze PKB obcokrajowcy są problemem. Tych powinniśmy nosić na rękach i dopieszczać odpowiednią przywilejami migracyjnymi.
– Problem zaczyna się wtedy, gdy do Polski sprowadzani są źli, słabi studenci, którzy w swoim kraju nie dostaliby się prawdopodobnie na studia, a przez część nieodpowiedzialnych uczelni traktowani są jako źródło łatwego dochodu. Są w Polsce szkoły wyższe utrzymujące się głównie z Ukraińców. Jest to polityka bardzo krótkowzroczna i marnotrawcza. I powodująca błyskawiczna erozję jakości oferowanej edukacji – podkreśla ekspertka.