Łódź, Warszawa, Wrocław, Lublin, Kielce, Szczecin czy Trójmiasto – tu powsłały największe FabLaby w Polsce. Przyciągają one wszystkich, którzy lubią się uczyć, tworzyć, a nowe technologie im nie groźne. FabLaby czyli oddolnie stworzone przestrzenie miejskie, zaopatrzone w najnowsze urządzenia cyfrowe, skupiają się wokół idei wspierania tych, którzy mają pomysły lecz brakuje im przestrzeni i narzędzi do ich realizacji.
Standardowym wyposażeniem FabLabów są wyrzynarki laserowe, drukarki 3D, plotery, komputery itp. Oprócz dobrze wyposażonych laboratoriów, często tworzonych w dużych halach pofabrycznych, magazynowych czy squoatach, oferują one uczestnikom szereg kursów i warsztatów z dziedziny projektowania i wytwarzania w oparciu o technologie open source.
Jeśli więc ktoś ma pomysł na jakąś rzecz, ale brakuje mu do jej stworzenia odpowiedniego sprzętu czy miejsca, to FabLab jest dla niego.
Ty też możesz zbudować Rzym
„Nie od razu Rzym zbudowano, ale jeden dzień to wystarczająco dużo by stworzyć grę od zera. Podczas warsztatów nauczycie się podstaw obsługi silnika do tworzenia gier Unity oraz przygotujecie prototyp gry komputerowej. Początkujący mile widziani” – zachęca łódzki FabLab na swojej stronie WWW.
W Łodzi za zaledwie 100 zł można nabyć ciekawą wiedzę i umiejętności. Dostęp ograniczony wyłącznie przestrzenią i sprzętem, bo jak mówi ogłoszenie, laicy mile widziani.
W Łodzi uczestnicy mogą się nauczyć zarówno prowadzić pasiekę i poznać tajniki sztukatorstwa czy kowalstwa, jak również poznać projektowanie CAD 3D czy elektronikę Arduino.
– W FabLabie możemy wykonać wszystko – przekonuje Grzegorz Belica, wiceprezes fundacji FabLab Łódź. – Możliwości, jakie daje nam wiedza ekspercka i posiadane narzędzia sprawiają, że możemy podjąć się każdego projektu - podkreśla. Łódzki FabLab w ciągu zaledwie trzech lat stał się samodzielną organizacją, która zrzesza na stałe około 30 osób z różnych dziedzin technologicznych i artystycznych.
Ambicją łódzkiego „laboratorium fabrykacji” jest stworzenie kreatywnej platformy społecznej z szerokim dostępem do narzędzi, wiedzy oraz miejsca dla wytwarzania indywidualnych oraz grupowych konstrukcji. I wygląda na to, że im się to uda. Tymczasem inni idą w ich ślady.
Gdzie idee stają się rzeczywistością
Urzeczywistnianiem idei zachęca do zagoszczenia w swoich progach FABLab Trójmiasto. Okazuje się bowiem, że w Trójmieście nie tylko uczą się drukowania 3D, ale nawet sami budują drukarki do takiej pracy. Zbudowano tam także frezarkę CNC, longi (długie deskorolki), wykonano odciąg cyklonowy i grenlandzki kajak typu Skin on Frame oraz wiele innych ciekawych konstrukcji.
Z kolei w Lublinie uczą modelowania 3D, w Kielcach, Bielsku-Białej i w Warszawie, również drukowanie i budowa drukarek wiodą prym, w nowo powstałym FabLabie we Wrocławiu proponują naukę tynkowania gliną i tworzenia lamp upcyklingowych, w Elblągu budowę kolektorów wodnych i słonecznych oraz kursy robotyki. Chętnych nie brakuje, bo wszystkie zajęcia są po wyjątkowo atrakcyjnych cenach (40-120 zł). Za kursy oferowane przez stricte szkoleniowe placówki trzeba by było zapłacić kilkaset złotych więcej.
Ale dlaczego to działa?
Obserwując popularność FabLabów, które w dużej mierze opierają się na idei DIY (Zrób To Sam) można chyba bez nadużyć stwierdzić, że zaspokajają one potrzeby tworzenia, bycia kreatywnym i „przedrukowywania” obrazów powstałych w naszych głowach na konkret. W FabLabach, które powstają na całym świecie, uczestnicy realizują najdziwniejsze pomysły. Torba do dyskretnego krzyku, przeglądarka internetowa dla papug, budzik, któremu trzeba udowodnić, że naprawdę się wstało, bo inaczej nie przestanie dzwonić, jednym słowem wszystko, co podyktuje wyobraźnia.
Takiego rozwoju FabLabów nie spodziewał się chyba sam ich twórca Neil Gershenfeld – wykładowca Massachusetts Institute of Technology, gdy w 2001 r. tworzył pierwsze takie miejsce dla swoich studentów.
Gdy Gershenfeld jakiś czas później stworzył podobne laboratoria w Afryce, Indiach czy Europie, okazało się, że od razu przyciągają one lokalną społeczność, która produkuje narzędzia, rzeczy potrzebne im w życiu. I tak np. chłopi we wsi w Indiach stworzyli narzędzie do badania jakości mleka, które pozwoliło im uniknąć oszustw ze strony pośredników, pasterze z północnej Norwegii zbudowali sieci bezprzewodowe i znaczniki dla zwierząt umożliwiające stały monitoring stada. W Ghanie powstały turbiny parowe do produkcji energii i anteny kierunkowe dla małych komputerów.
– Prawdziwe wynalazki pojawiają się w FabLabach – mówi w jednym z wywiadów Gershenfeld.
Napisz do autorki: izabela.marczak@innpoland.pl
Reklama.
Grzegorz Belica
Obecnie te dwa lata inwestowania, pracy własnej, nieodpłatnej, organicznej sprawiły, ze Fab Lab Łódź stał się istotnym przedsięwzięciem na skale Polski, gdzie każdy może przyjść, spróbować sił w praktyce i realizować swoje projekty. Wspólnie uczyć się i wymieniać wiedzą techniczną oraz praktyczną w sposób totalnie odmienny niż znamy z uczelni. Budując maszynę czy też układ scalony naturalnie nabieramy umiejętności, tym bardziej robimy to nie z poziomu auli, tylko od razu w praktyce i pozytywnej grupie osób.
Neil Gershfeld, twórca FabLabów
Dajmy ludziom narzędzia, przestrzeń i wiedzę, a zrealizują każdy projekt. Wydaje nam się wciąż, że potrzebujemy ogromnej technologii i wielkich pieniędzy, by realizować skomplikowane projekty, ale FabLaby udowadniają, że jest inaczej, udowadniają, że większość ludzi na tej planecie nie jest zlewką, lecz źródłem. I jeśli tylko pozwoli im się rozwinąć skrzydła i twórczo działać, są w stanie samodzielnie rozwiązać większość swoich problemów.