Nasi przedsiębiorcy i naukowcy zgłaszają coraz więcej patentów, jesteśmy pod tym względem liderem naszego regionu. Wciąż jednak pozostajemy w tyle za wieloma krajami Europy Zachodniej. Unia Europejska uwzględnia patenty przy obliczaniu wskaźnika innowacyjności. Jednak czy to naprawdę jest aż tak istotna kwestia pokazująca nasze możliwości?
Komisja Europejska co roku przygotowuje raport o nazwie Innovation Union Scoreboard (IUS), który analizuje innowacyjność państwa członkowskich oraz wybranych krajów spoza UE. W badaniu uwzględnia się 25 wskaźników, które opisują różne obszary innowacyjności. Jednym z nich jest liczba międzynarodowych zgłoszeń patentowych PCT. Niestety, od 2008 r. nasza pozycja w porównaniu do innych krajów Europy pod względem patentów cały czas spadała. Dopiero w zeszłym roku trend ten się zatrzymał, a my wylądowaliśmy na 24. miejscu.
Wynalazki, a nie patenty?
Jak jednak zaznaczają autorzy raportu z Crido Taxand, międzynarodowej firmy zajmującej się doradztwem biznesowym, innowacyjność jest szczególnie widoczna przez wynalazki, które mają istotne znaczenie ekonomiczne.
Niestety, wymagają one znacznej ochrony patentowej. Obecnie szeroką ochronę można uzyskać na dwa sposoby. Pierwszym jest tryb Patent Cooperation Treaty, który daje ochronę w 148 krajach na świecie. Drugim jest patent w Europejskim Urzędzie Patentowym (EPO), dzięki niemu zapewniamy bezpieczeństwo przed kradzieżą naszej własności intelektualnej na terenie 38 krajów Europy.
Polacy wybierają EPO
Nasi rodacy w większości wybierają EPO, do którego w 2014 r. zgłosili ponad 475 wniosków patentowych, zaś w trybie PCT – 348. W zeszłym roku mieliśmy najwięcej zgłoszeń patentowych do EPO wśród państw naszego regionu. Z tego wszystkiego zarejestrowano 108 wniosków, mamy stały powolny wzrost, bo w 2013 r., było to 95 przyznanych patentów, a przed dwoma laty 80.
Ta liczba rośnie od kiedy wstąpiliśmy do UE. W pierwszym roku po wejściu do unii przyznanych patentów było tylko 15. Widać, że jest lepiej, ale wciąż daleko nam do średniej europejskiej, ponieważ liczba naszych zgłoszeń to tylko 0,31 proc. całości.
Brak kultury patentowej
Prawniczka zauważa, że polscy przedsiębiorcy, jeśli w ogóle decydują się na ochronę swoich wynalazków, to przede wszystkim w trybie krajowym. Rzadko staramy się o ochronę poza granicami naszego kraju. Liczba polskich firm, które starają się o patent za pośrednictwem Europejskiego Urzędu Patentowego z roku na rok co prawda nieznacznie rośnie, jednak w porównaniu z innymi europejskimi państwami wciąż jest bardzo mała. Nasze firmy starają się o niego zbyt rzadko.
– A szkoda, bo patent udzielony przez UPRP gwarantuje ochronę tylko i wyłącznie w granicach terytorium naszego kraju. To oznacza, że już np. u naszych zachodnich sąsiadów rozwiązanie może być swobodnie i legalnie wykorzystywane przez każdego innego przedsiębiorcę – dodaje Miernik.
Czemu mamy mało patentów?
Z kolei zdaniem Beaty Tylman z PwC, zajmującej się problematyką innowacji i B+R, ani procedury, ani koszty nie są głównym powodem małej ilości wniosków.
Ekspertka zaznacza, że nasi przedsiębiorcy dopiero uczą się jak cenne może być posiadanie patentu na własny wynalazek i jak jego interesów to wtedy chroni.
– Nie chodzi tu już bowiem tylko o to, aby po prostu mieć ochronę, tylko widzi się zachowania niektórych firm, które badają co kto właśnie wprowadził na rynek, jak i gdzie jest to chronione, znajdują luki w tej ochronie i robią własne zgłoszenia. Jeżeli więc my nie będziemy chronić swoich rozwiązań, to inni mogą nam bardzo łatwo zablokować poszczególne rynki – podkreśla Tylman.
Nie patent jest najważniejszy
Może jednak przesadzamy w stawianiu kwestii patentów na piedestale? Czy faktycznie są aż tak ważne dla innowacji i gospodarki? Tylman na tak postawione pytanie odpowiada, że z punktu widzenia oceny innowacyjności kraju to tylko jeden z czynników oceny. Ważny, bo pokazuje pewien wynik końcowy procesu B+R, ale nie przesądzający.
– Na cały ekosystem innowacji składa się m.in. umiejętność do kreowania nowych pomysłów, czyli ciągłe uruchamianie nowych projektów innowacyjnych, to rozwój i jakość kadr zaangażowanych w B+R, to w końcu różnorodność i poziom partnerów ekosystemu takich jak fundusze inwestycyjne, parki i inkubatory, akceleratory, platformy wymiany wiedzy i oczywiście jednostki naukowe i przedsiębiorcy, a to na pewno nie jest pełna lista – tłumaczy Beata Tylman.
Z jej punktu widzenia bardzo ważny jest sukces rynkowy, bo jeśli wynalazek znajduje odbiorców na rynku, w tym międzynarodowym to znaczy, że produkt lub usługa był na tyle innowacyjny, że dał radę się przebić przed innymi. Sam patent tego nie uczyni.
Brak w naszym kraju niestety tzw. kultury patentowej. Pomimo oczywistych korzyści płynących z uzyskania patentu na wynalazek, czyli wyłącznego prawa do korzystania z niego przez okres maksymalnie 20 lat w zależności od rodzaju ochrony na terenie Polski, kilku państw europejskich lub całej Unii Europejskiej, na taki krok decyduje się wciąż niewiele polskich przedsiębiorstw.
Polskie przedsiębiorstwa nie patentują, bo nie czują potrzeby, ani korzyści z tym związanych. A trzeba pamiętać, że my mamy też relatywnie mniej projektów, które nadawałyby się do patentowania, niż inne kraje, w końcu wydajemy na badania i rozwój o wiele mniej niż one. Więc to dodatkowo zmniejsza pulę, która w ogóle o europejskim patencie może myśleć.