Agnieszka Nazaruk pochodzi z Białej Podlaskiej. Kilka lat temu wyjechała na studia do Wielkiej Brytanii i... nigdy nie wróciła do Polski. Choć z uczelni odeszła na trzecim roku, robota paliła jej się w rękach. Współtworzyła startup, który zrewolucjonizował system opieki zdrowotnej w Nowej Zelandii, prowadziła organizację non-profit wspierającą inne NGO, a równolegle otworzyła agencję reklamową. I to tylko kilka z bardziej udanych projektów! W zeszłym roku wraz ze wspólnikiem zebrała ponad 150 tys. dolarów na Kickstarterze, by rozkręcić swój najnowszy pomysł - NIWA, który został wzięty pod skrzydła przez chiński akcelerator biznesu.
Proaktywna pani prezes
– Żyjemy w świecie, gdzie nasze warzywa, nim dotrą do naszych osiedlowych sklepów, przebywają średnio 2000 kilometrów. To absurdalne – wyjaśnia w rozmowie Aga. Jak twierdzi, międzynarodowy system żywieniowy jest kompletnie niestabilny i uzależniony od zbyt wielu warunków zewnętrznych, by być wystarczająco efektywnym. Dochodzi do tego kwestia gwałtownie rosnącej populacji – by wyżywić wszystkich, potrzebowalibyśmy pola uprawnego wielkości... Ameryki Południowej.
– Stąd coraz więcej pomysłów mających jakoś to usprawnić. Uprawy pionowe, słynne "podniebne ogrody" w Singapurze czy coraz częściej stosowane w Wielkiej Brytanii hodowle roślin na dachach. Wszystko po to, by zmniejszyć odległość między nami a jedzeniem – zapewnia nasz rozmówczyni.
Z miłości do startupów jak i zdrowego jedzenia, na jednym ze startup weekendów w Manchasterze narodził się pomysł na projekt NIWA. – Javiera spotkałam właśnie na tym meetupie. On szukał kogoś z doświadczeniem w marketingu i business development, a ja rozglądałam się na kolejnymi pomysłami – opowiada Nazaruk.
Na zielonej Niwie
Pomysł był taki: stworzyć inteligentną mikroszklarnię, która sprowadzi proces hodowli warzyw do kilku pacnięć w ekran smartfona. Projekt wymagał równoległych prac zarówno nad samą "obudową" dla roślin, jak i specjalną aplikacją, która analizowałaby stan uprawy i na bieżąco informowała nas o postępach.
Ale to zaledwie przyczynek do rozwoju mnóstwa możliwości, jakie oferuje taki projekt. Przede wszystkim, uprawa w NIWA odbywa się przede wszystkim w systemie hydroponicznym - rośliny nie rozwijają się w ziemi, tylko w roztworze wodnym. Mimo tego, zużycie wody jest średnio mniejsze o 70 proc. niż w przypadku tradycyjnej uprawy, ponadto hydroponika sprawia, że hodować można praktycznie w każdym klimacie, gdziekolwiek na świecie.
Choć pomysł na tego typu uprawy nie jest nowy, do tej pory był dosyć skomplikowany i wymagał sporej wiedzy rolniczej, by uzyskać sensowną ilość warzyw. NIWA postawia cały proces uprościć - dzięki aplikacji, która nie tylko pozwala kontrolować uprawę, ale także - działa według zdefiniowanych programów ("growing programs").
– Załóżmy, że chcesz uprawiać pomidory, groszek albo ogórki. Wystarczy, że wybierzesz odpowiednią pozycję w aplikacji, a wszystkie ustawienia: odpowiednia temperatura, poziom wilgotności, naświetlenie i nawodnienie zostaną automatycznie ustawione tak, by w maksymalnie efektywny sposób wspierać wzrost danego warzywa czy owocu – tłumaczy Nazaruk.
To jednak nie koniec - NIWA chce stworzyć wokół produktu społeczność, w której użytkownicy będą mogli wymieniać się poradami i samodzielnie stworzonymi "growing programs". – Platforma będzie analizować wszystkie dane w chmurze i w czasie rzeczywistym optymalizować zaprogramowane wcześniej ustawienia. To niekończąca się nauka – podkreśla szefowa projektu.
Agnieszka zapewnia, że aplikacja będzie współdziałała także z ręcznie robionymi instalacjami hydroponicznymi, zasilanymi mikrokomputerami. – Chcemy wspierać rynek rolnictwa w duchu DIY – zaznacza.
Z UK przez USA do Chin!
– Po wygraniu z Javierem startup weekend zaczęliśmy rozglądać się za wsparciem jakiegoś programu akceleracyjnego. Mieliśmy już wtedy działający prototyp produktu, który otwierał nam różne drzwi. Zdecydowaliśmy się na HAXLR8R, choć dziś nazywa się prościej - HAX - tłumaczy pomysłodawczyni NIWA.
Ten akcelerator to najbardziej prestiżowy program wspierający projekty hardware'owe na świecie. W ciągu kilka lat wsparli 65 startupów z USA, Azji i Europy, dla większości z nich organizowali akcję na Kickstarterze - nie było przypadku, żeby któraś nie wypaliła.
Po zakończeniu programu, NIWA udała się do San Francisco na konferencję, gdzie prezentował się przed ponad 200 inwestorami i najważniejszymi branżowymi mediami. Nazaruk podkreśla, że wsparcie, jakie otrzymała z Javierem od HAX jest nie do przecenienia. - Dużo ważniejszy od pieniędzy był mentoring i sieć kontaktów, którą udało nam się zbudować. Jesteśmy teraz na wczesnym etapie zbierania funduszy w rundzie A – podsumowuje Agnieszka.
Wszyscy, którzy wsparli projekt na Kickstarterze za kwotę 199 dolarów mogą spodziewać się swoich NIWA już w najbliższe wakacje. Nazaruk zakłada, że do końca roku uda rozpocząć się produkcję masową, a końcowy produkt ma kosztować między 200 a 300 dolarów.
Zostawiłam agencję reklamową, którą założyłam wcześniej. Równolegle prowadziłam organizację pozarządową, oferującą usługi konsultingowe innym podmiotom działającym w modelu non-profit, by pomagać im zarządzać finansami. W ciągu roku przeszkoliliśmy 100 osób, a organizacja doskonale rozwija się w Nowej Zelandii.
Agnieszka Nazaruk, CEO NIWA
HAX, z siedzibą w San Francisco, wysłał nas na program do Shenzhen. To mekka współczesnego manufacturingu i centrum największych rynków elektronicznych świata. Za udziały w NIWA otrzymaliśmy 50 tys. dolarów dofinansowania (choć teraz wchodzące do akceleracji projekty otrzymują 100 tys.). W Chinach spędziliśmy 4 miesiące, w czasie których musieliśmy przekuć nas prototyp w produkt gotowy do produkcji. Wraz z 10 innymi teamami przygotowywaliśmy się także do kampanii na Kickstarterze, gdzie w zeszłym roku zebraliśmy ponad 150 tys. dolarów.