Piotr Łagowski: Na rynku gastronomii online zaczyna brakować miejsca
Piotr Łagowski: Na rynku gastronomii online zaczyna brakować miejsca Fot. archiwum prywatne
REKLAMA
Listing
Gastronomia online dzieli się na trzy segmenty: listing, dostawę i rezerwacje. W każdym kraju rynek rozwija się stopniowo, zaczynając właśnie od listingu, czyli katalogowania i prezentowania restauracji w danym mieście na stronie internetowej. – W Polsce wszystko zaczęło się w 2007 roku, kiedy Ola Lazar założyła Gastronautów – wspomina Piotr Łagowski, dyrektor zarządzający Quandoo na Europę Wschodnią, Bliski Wschód. Quandoo to platforma do dokonywania rezerwacji w lokalach, które współpracują z firmą. To najpopularniejszy system tego typu w naszym regionie, wywodzący się z Berlina.
Gastronauci po 7 latach działalności w Polskie zostali zakupie we wrześniu 2014 roku przez hinduskiego giganta Zomato. Było to jedno z największych przejęć w polskim internecie. Sama Lazar o początkach portalu opowiadała Agacie Komosie z naTemat:
Ola Lazar, założycielka Gastronautów

Mówiłam ci już, że mimo iż jestem bałaganiarą to lubię porządek? Stworzenie Gastronautów wynikło właśnie z potrzeby ładu. Dzisiaj może się to wydawać niesamowite, ale kiedyś nie było miejsca w sieci, gdzie można byłoby znaleźć następujący wykaz: to są wszystkie knajpy hinduskie w Warszawie, a tu powstała nowa restauracja. Jako krytyczce kulinarnej bardzo mi tego brakowało. A znałam zagraniczne serwisy, które robiły takie zestawienia.
Czytaj więcej

Międzynarodowy Yelp, który wszedł do Polski w 2012 roku, nigdy nie zdobył takiej popularności. Nie mówiąc o innych, mniejszych serwisach, które próbowały swoich sił.
Dostawy
Po listingu w branży przychodzi kolej na działkę dostaw. – Duże miasta potrzebują skondensowanej w jednym miejscu oferty zamówienia jedzenia. Bez konieczności dzwonienia, z płatnością online – mówi Łagowski. W Polsce zaczęło się od PizzaPortal, potem przyszła kolej na Pyszne.pl, a na końcu pojawiła się Foodpanda. Foodpandę współzakładał i zarządzał nią przez ponad dwa lata w Polsce sam Łagowski. Platformę kupił w końcu PizzaPortal i stał się na rynku liderem.
– Jedną z zasad obowiązujących w biznesie, a w biznesie gastronomii online szczególnie, jest „winner takes it all”. Każdy zawsze bije się o to, by być numerem jeden w jednej z trzech kategorii. Jeśli w jednym miejscu znaleźć można 100 restauracji, a w drugim 75, to po co korzystać tego drugiego miejsca? – mówi Piotr Łagowski i zaznacza, że obecnie trwa zażarta rywalizacja między liderem, czyli PizzaPortal a walczącym o koszulkę lidera Pyszne.pl. – Jest tak, że jeden portal jest bardziej popularny w jednym mieście, a drugi w drugim. PizzaPortal zyskał na pewno w Warszawie po zakupie Foodpandy – mówi Łagowski.
Według niego, Polska jest jednym z najbardziej, a przynajmniej przez pewien czas była, konkurencyjnych rynków gastronomii online na świecie. – Obecna walka jest bezsensowna. Jeśli dwóch dostawców walczy w internecie o pozycję pierwszego, to kto na tym najbardziej zarabia? Internetowi dostawcy reklam, a przede wszystkim Google – komentuje Łagowski. Jego zdaniem zamiast ładować pieniądze w innowacje, firmy inwestują przez to w SEM, czyli marketing w wyszukiwarkach.
Rezerwacje
Trzecim elementem są rezerwacje online. Ponownie tutaj pierwszym, kluczowym graczem okazała się Ola Lazar. – Stoliczku.pl to dobry projekt, ale pojawił się za wcześnie i miał za małe finansowanie – mówi Łagowski. Dlatego, gdy na rynku pojawiło się Quandoo, bardzo szybko zyskało o wiele większą bazę restauracji. – W ciągu trzech pierwszych miesięcy zatrudniliśmy 25 osób i pozyskaliśmy 200 restauracji – wspomina Łagowski. Za przykład idealnie dopasowanego w czasie polskiego, internetowego biznesu, Łagowski podaje Naszą Klasę, która pojawiła się dokładnie wtedy, gdy starsze pokolenie zaczęło wchodzi w rynek internetu. – Dwa lata wcześniej lub kilka lat później pomysł okazałby się niewypałem – mówi.
Piotr Łagowski

Rynek wygląda tak, że jeżeli do kraju wchodzi zagraniczny gracz, ma potrzebne środki, stać go na najlepszych ludzi i ma dobry produkt, to rozjeżdża każdego lokalnego gracza.

Łagowski zaznacza jednak, że są oczywiście wyjątki. Tak było w przypadku eBay i Allegro. – Allegro było za mocne, gdy eBay wchodził na rynek. Powinien był zrobić to dobrych kilka lat wcześniej – mówi. Stoliczku.pl nie miało jednak tak silnej pozycji.
Rekiny i wykupienia
Najmocniejsi na rynku mogą przez wiele lat utrzymać swoją pozycję lub ewentualnie zostać wykupieni. PizzaPortal trafiła do niemieckiego Delivery Hero, ale wciąż funkcjonuje ze swoją kadrą i pod własną nazwą. Tak samo zresztą jak Pyszne.pl, którego właścicielem jest holenderskie Takeaway,com. Quandoo, wraz z całym zarządem i pracownikami kupił japoński Recruit Holdings. Gastronauci trafili z kolei w ręce indyjskiego Zamato.
Zamato postanowiło jednak zatrudnić nowych ludzi i wydaje się, że działa lekko chaotycznie. Dwukrotnie zmieniały się już osoby zarządzające polskim oddziałem firmy.
Brak wolnych stolików
Dążenie do tego, by być najważniejszym w danym miejscu sprawia, że ginie konkurencja, a na rynku nie ma miejsca dla nowych graczy. Najwięksi zdobywają największe finansowanie od inwestorów. Delivery Hero i Just Eat są na pierwszym i trzecim miejscu w historii największych europejskich inwestycji. – Trudno chyba nazwać startupem firmę, która zdobyła 1,3 miliarda dolarów – mówi Łagowski.
Nowi gracze nie mają już raczej możliwości rywalizacji z największymi. – W Nowym Jorku dostawa online to wyłącznie Seamless, który zbiera chyba więcej zamówień niż cała Europa Zachodnia poza UK – mówi Łagowski i dodaje, że liczba możliwych czynności, które można biznesowo obstawić w gastronomii online jest już chyba wyczerpana. – Mogę zarezerwować stolik w restauracji, pójść tam i zjeść; mogę coś zamówić; albo mogę pomyśleć o tym, gdzie pójść. Jeśli jest się numerem jeden, staje się definicją rynku. Tak jest nie tylko w gastronomii, ale chociażby na rynku używanych samochodów – mówi.
Wielcy na start
Jedyną, realną szansę na przejęcie części, a nawet dużej części, rynku mają największe korporacje, które działają w innym biznesie. Google wprowadza opcję zamówienia jedzenia lub zarezerwowania stolika w lokalu, który znajdziemy w wyszukiwarce. – Wszystko napędzane jest już istniejącymi silnikami, czyli np. OpenTable. Google lubi niskim kosztem podpiąć czyjąś platformę, zarobić na tym setki milionów, ale z drugiej strony napędzić też platformie klientów – komentuje Łagowski.
Piotr Łagowski

Gastronomia on-line jest dzisiaj obok sharing economy (UBER, BlaBlaCar czy Airbnb) jedną z bardziej sexy branż wśród globalnych jak i lokalnych inwestorów Venture Capital, Private Equity czy Business Angels.

W świat dostawy wchodzi z kolei Uber, który oferuje usługę Uber Eats. Stała się ona częścią oficjalnej aplikacji Uber, z której korzysta ponad 8 milionów osób na całym świecie. Na razie usługa działa w Chicago, Los Angeles, Nowym Jorku, Toronto i Barcelonie. Niebawem może zagrozić dostawcom na całym świecie.

Napisz do autora: adam.turek@innpoland.pl