Zamawianie pomocy drogowej nigdy nie było tak proste!
Zamawianie pomocy drogowej nigdy nie było tak proste! pexels

Aplikacja polskiej produkcji, Hollo, jest tak genialnie prosta w swoich założeniach, że aż dziw bierze, że nikt na to wcześniej nie wpadł. Całą koncepcję można streścić kliszą: "Uber wśród pomocy drogowej". A to tylko początek ekspansji, jaką planują Polacy.

REKLAMA
Jesteśmy przyzwyczajani do "uberyzacji" różnych sfer życia. Dzięki smartfonowi z modułem GPS, możemy w banalny sposób szybko zamówić dzielony przejazd i w tani sposób dostać się z jednego końca miasta na drugi. Pomijając wszelkie kontrowersje, jakie pojawiają się w kontekście Ubera, nie można odmówić mu sprowadzenia wiążącej się z różnymi problemami czynności zamawiania taksówki do totalnego minimum: kliknięcia przycisku.
Autorzy polskiego projektu Holo, Viktor Mulić i Leszek Hajkowski z Edu4Work, postanowili zrobić to samo, tyle tylko, że dzięki ich aplikacji możemy szybko, wygodnie i tanio zamówić pomocą drogową, gdy nasz samochód odmówi posłuszeństwa.
Proste jak budowa cepa
Aby zacząć korzystać z całodobowej pomocy, wystarczy ściągnąć program i zapisać dane swojego samochodu - ręcznie albo poprzez skan kodu QR z dowodu rejestracyjnego. Gdy dojdzie do jakiejś krytycznej sytuacji na drodze, wystarczy w kilku kliknięciach dodać ogłoszenie o zdarzeniu, a najbliższe firmy oferujące pomoc drogową mogą szybko zareagować. Tak jak w Uberze, można ocenić jakość wykonanych usług oraz zapłacić PayPalem z poziomu aplikacji (jest także możliwość zapłaty gotówką).
Proces zamawiania pomocy polega na określeniu z listy usterki, marki samochodu i miejsca zdarzenia. Potencjalny zleceniobiorca widzi zgłoszenia, na które może odpowiedzieć, określając czas dojazdu (sugerowany na podstawie trasy według Google Maps). Następnie użytkownik może wybrać najkorzystniejszą z oferowanych usług - dzięki systemowi ocen i cennikowi wszystko jest transparentne.
Oczywiście aplikacja działa zarówno na Androidach, jak i urządzeniach z systemem iOS. Poza klientami i firmami oferującymi pomoc drogową assistance, Hollo chce zaangażować także firmy ubezpieczeniowe, które miałyby wykorzystywać platformę jako narzędzie wspierające
obsługę klienta.
Nie tylko naprawa aut
Rynek do zagospodarowania wydaje się być ogromny, bo jak wynika z dotychczasowych analiz, pakietem assistance objętych jest zaledwie 34 proc. kierowców. Możliwość zamówienia lawety o dowolnej porze dnia, w święta i weekendy, zdaje się być atrakcyjną zachętą do zainstalowania programu. Hollo będzie doliczał prowizję do zrealizowanych zamówień, umożliwiając jednocześnie rozliczenie się ze swoim ubezpieczycielem.
Projekt kosztujący blisko 700 tys. złotych w 70 proc. został dofinansowany z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, którego instytucją zarządzającą jest Ministerstwo Rozwoju Regionalnego.
logo
Zasięg Hollo mat.pras.
Dzięki stosunkowo wysokiej kwocie wsparcia, aplikacja dostępna jest już w blisko 70 proc. rejonów Polski. Choć Hollo oficjalnie pojawiło się w połowie stycznia, za debiut rynkowy można uznać prezentację na programie Demo Day w Paryżu, na imprezie organizowanej przez Orange Fab.
Od kwietnia, przez kolejne 3 miesiące telekom pomagał rozwinąć się projektowi, dzięki czemu jego twórcy mogli zaprezentować kompletny produkt w stolicy Francji.
Uber wśród rzemieślników
Twórcy aplikacji dostrzegają zalety stosowanego przez siebie modelu łączenia klientów z oferującymi dane usługi, dlatego chcą w dalszej perspektywie podejść do kwestii zamawiania pomocy szerzej. Jak zapewniali w Paryżu, ich celem jest stworzenie platformy, gdzie w identyczny sposób, jak w przypadku ściągania lawety, będzie można umówić się na przykład z hydraulikiem, gdy pęknie nam rura, albo elektryka, gdy wysiądzie prąd w mieszkaniu.
Oczywiście w przypadku tego modelu współpracy nie ma żadnych ograniczeń co do rodzaju ofert, więc w przyszłości może się okazać, iż Hollo to po prostu wielokanałowa platforma dla wszelakiej maści freelancerów - od tych działających w wymierających zawodach po tych z zupełnie nowych branż.