
W ocenie profesora dr hab. Andrzeja Rabczenki, emerytowanego pracownika Politechniki Warszawskiej, doradcy w organizacji Pracodawcy RP współpraca pomiędzy przemysłem i nauką powinna być kwestią racji stanu. Jak wygląda to w Polsce?
- Przecież przedsiębiorca nie tknie inwestycji, która nie rokuje nadziei - opowiada. - A mimo to nauka lobbuje kwestię fuzji jądrowej, która jest już rozwiązana, ale jeden elektronowolt kosztuje miliard dolarów, co jest bez sensu z punktu widzenia biznesu. Kto ma więc ponieść ryzyko?
One wyglądały kiedyś tak, że panowie stali pod jedną ścianą, a panie pod drugą. Zaczynało się od tego, że wskazywali na siebie nawzajem zarzucając krytycznymi uwagami, śmiejąc się. Tak samo jest z nauką i biznesem w Polsce, jedni i drudzy na siebie narzekają, a potem zastanawiają się kto kogo powinien zaprosić "do tańca". Oczywiście obydwie strony uważają, że ta druga powinna wyjść z inicjatywą. Potem ktoś się przełamuje, ale to oczywiście nie wychodzi, następują sobie na stopy, bo nigdy wcześniej razem nie tańczyli.
Z kolei Paweł Żołnierczyk, zajmujący się komercjalizacją wyników badań z dziedziny farmacji w brytyjskich firmach, uważa że w Polsce brakuje dużych innowacyjnych firm, które byłby w stanie wziąć na siebie ciężar wdrożenia nowych koncepcji.