Jak wzmocnić relacje nauki i przemysłu w Polsce? Polish Scientific Networks
Jak wzmocnić relacje nauki i przemysłu w Polsce? Polish Scientific Networks Robert Churchill / 123rf.com
Reklama.
Racja stanu
W ocenie profesora dr hab. Andrzeja Rabczenki, emerytowanego pracownika Politechniki Warszawskiej, doradcy w organizacji Pracodawcy RP współpraca pomiędzy przemysłem i nauką powinna być kwestią racji stanu. Jak wygląda to w Polsce?
- Wystarczy zajrzeć do Eurostatu i innych podobnych opracowań - mówi Rabczenko.- Widać po nich gdzie jesteśmy i jak funkcjonujemy. Myślę, że sytuacja jest więcej niż tragiczna.
Jego zdaniem biznes rozwija się nieźle i możemy być szczęśliwi, że tak jest, niemniej jednak nie jest on innowacyjny. To zasadnicza kwestia.
- Praktycznie nie ma związku między biznesem i nauką – komentuje Rabczenko.
Profesor mówi o relacji trzech ważnych elementów, które określa skrótem ABS - Administration, Biznes, Science – związek między rządem, nauką a biznesem.
– Ta relacja powinna służyć do odblokowywania kół, a w Polsce służy do blokowania. We wszystkich normalnych krajach administracja stwarza system, który łączy jedno z drugim, tylko nie u nas – komentuje profesor i pokazuje absurdy niektórych dotychczasowych twórców wynikłych z braku zrozumienia nauki przez przemysł i na odwrót.
Być komercyjnym
- Przecież przedsiębiorca nie tknie inwestycji, która nie rokuje nadziei - opowiada. - A mimo to nauka lobbuje kwestię fuzji jądrowej, która jest już rozwiązana, ale jeden elektronowolt kosztuje miliard dolarów, co jest bez sensu z punktu widzenia biznesu. Kto ma więc ponieść ryzyko?
- W normalnych krajach tym zajmuje się państwo - mówi. Ryzykuje, po to, by można było przedstawić biznesowi konkretną ofertę. W Polsce nie ma takiego systemu.
Paweł Bochniarz z firmy doradczej PwC, gdzie zajmuje się kwestią wdrożenia innowacji, porównuje sytuację współpracy nauki i biznesu w Polsce do... wiejskiego wesela w remizie i obrazowo opisuje.
Paweł Bośniarz, PwC

One wyglądały kiedyś tak, że panowie stali pod jedną ścianą, a panie pod drugą. Zaczynało się od tego, że wskazywali na siebie nawzajem zarzucając krytycznymi uwagami, śmiejąc się. Tak samo jest z nauką i biznesem w Polsce, jedni i drudzy na siebie narzekają, a potem zastanawiają się kto kogo powinien zaprosić "do tańca". Oczywiście obydwie strony uważają, że ta druga powinna wyjść z inicjatywą. Potem ktoś się przełamuje, ale to oczywiście nie wychodzi, następują sobie na stopy, bo nigdy wcześniej razem nie tańczyli.

Zdaniem dr Darii Gołębiowskiej-Tataj mamy do czynienia z erozją systemu edukacji. Żeby coś w nim zmienić, potrzebny jest ruch od wewnątrz, alternatywa, która spowoduje, że środowisko naukowe będzie pełne ambicji i chęci. Gołębiowska-Tataj podkreśla, że edukacja wyższa nie powinna być nauką zawodu, lecz nauką kompetencji, umiejętności społecznych, stawania się lepszym do funkcjonowania w dzisiejszym świecie.
Brak wielkich graczy innowacji
Z kolei Paweł Żołnierczyk, zajmujący się komercjalizacją wyników badań z dziedziny farmacji w brytyjskich firmach, uważa że w Polsce brakuje dużych innowacyjnych firm, które byłby w stanie wziąć na siebie ciężar wdrożenia nowych koncepcji.
- Brakuje firm, które byłby w stanie wydawać na to dziesiątki milionów dolarów - mówi. - Bo niestety wprowadzenie innowacji wiąże się z dużymi kosztami, długim procesem i nie zawsze z efektem, który można nazwać sukcesem - komentuje. - A szkoda, bo polska nauka jest wystarczająco mocna, by zaoferować wynalazki na światowym poziomie.
Według Żołnierczyka to, co jest faktyczną przeszkodą na drodze relacji nauka-biznes, to brak woli uczenia się osób odpowiedzialnych za tworzenie systemu, w którym młodzi mogliby się rozwijać.
- Podam na własnym przykładzie - opowiada. - Współpracowaliśmy z Uniwersytetem Gdańskim. Współpraca przebiegała dobrze i zaowocowała efektami na rozmaitych polach. Tymczasem pan z z NIK, który przyszedł skontrolować przebieg tejże współpracy, dopytywał o rozliczenie 15 proc. czasu, które było odnotowane w tabelce w Excelu trzy lata wstecz. Gdy podobną sytuację miałem w Wielkiej Brytanii, kiedy pojawiła się kontrola w sprawie wydania 95 proc. budżetu jednego dnia, wystarczyło, iż powiedziałem, że to były wydatki na innowacyjne badania i rozwój i usłyszałem tylko: "ok, rozumiemy".
Wszyscy paneliści zgodzili się, że to co najbardziej w Polsce utrudnia relacje między nauką i biznesem to kwestie systemowe.
Zdaniem prof. Rabczenko tę sytuację mogą zmienić tylko młodzi naukowcy, których w odróżnieniu od starych, wyglądających już tylko emerytury profesorów (generałowie), nazywa porucznikami.
- Potrzeba nam "rewolucji poruczników", potrzeba nam nowego systemu, takiego chociażby jakim dysponuje Izrael - mówił. - Tam nawet na wydziałach takich jak archeologia, uczy się studentów podstaw przedsiębiorczości. Jednak nie w rozumieniu prowadzenia własnej działalności, tylko podejścia do wyzwań, uczenia się rozwiązań i szukania samodzielnie odpowiedzi. Jeśli nie będziemy mieli prawidłowo funkcjonującego systemu, to może i będziemy mieli osiągnięcia, ale nikłe.