Prosta, drewniana zabawka z maleńką diodą, pozbawiona ekranu – czy w 2015 roku to możliwe, by zainteresowały się nią najmłodsi? W erze interaktywnych, wirtualnych światów, zamkniętych za ekranami smartfonów i tabletów? Justyna Zubrycka postanowiła sama się przekonać, rozkręcając kampanię na Kickstarterze. Jak do tej pory na tę nowatorską i jednocześnie bardzo tradycyjną zabawkę udało jej się zebrać ponad 45 tysięcy euro.
Offline, ale online
Avakai, a więc drewniane laleczki, są dziełem Justyny Zubryckiej i Matasa Petrikasa – Polki-projektantki i Litwina-programisty, jednego z pierwszych pracowników SoundClouda. Pod pozornie prostą konstrukcją kryje się niewielki moduł Bluetooth Low Energy (ten sam, który wykorzystywany jest w produkcji beaconów), umożliwiający komunikację między zabawkami, a potencjalnie – także milionami innych urządzeń.
Pierwsze projekty produktu pojawiły się w zeszłym roku. Zubrycka postanowiła rozpocząć produkcję w niewielkiej wielkopolskiej manufakturze, prowadzonej rodzinnie przez rzemieślników od ponad 30 lat. Pomysłodawcy postanowili sprawdzić, czy powrót do dobrze znanych, „off-line’owych” rozrywek, takich jak gra w chowanego, może być dla dzieci atrakcyjny.
Dwie torby materiałów, kilka mikrokomputerów Arduino i 24 godziny wystarczyły, by rozpocząć pierwsze testy z najmłodszymi. Twórcy zapewniają, że dzieci stanowią osobliwą grupę docelową – dzięki niczym nie ograniczonej wyobraźni, wykorzystują zabawki w sposób, który dorosłym nawet nie przychodzi do głowy.
Zabawki, które mają supermoce
Najlepsza zabawa zaczyna się przy co najmniej dwóch figurkach – Avakai bowiem łączą się ze sobą poprzez Bluetooth. To daje szereg możliwości; dzieci mogą wysyłać między sobą sygnały dźwiękowe itp.
Gdy jedna zabawka zostaje pogłaskana lub przytulona w odpowiedni sposób, druga, sparowana z nią, zaczyna świecić lub wibrować.
Podobny efekt można uzyskać, gdy dwie laleczki zbliżą się do siebie.
Zabawa w chowanego, poszukiwaczy skarbów czy ciuciubabka zyskują zupełnie nowy wymiar, ale jak zapewniają twórcy, możliwości Avakai są znacznie większe.
Zespół stojący za projektem podkreśla, że do zabawy można wykorzystać także jedną figurkę – wtedy jednak nieodzowny będzie smartfon, na którym musi być zainstalowana darmowa aplikacja. Dzięki niemu, możliwe jest także przesyłanie „czułości” z Avakai na drugi koniec świata – pogłaskana zabawka łączy się ze smartfonem, a ten z internetem, pełniąc rolę pośrednika.
Avakai ma otwartą formułę – to oznacza, że kod źródłowy i dokumentacja zostały udostępnione twórcom i programistom, po to, by mogli rozwijać projekt. Polsko-litewski duet przewiduje, że w przyszłości figurki będą mogły być wzbogacane o nowe funkcje, integrować się z innymi urządzeniami czy pełnić rolę edukacyjną w budowaniu wiedzy o Internecie Rzeczy.
Zebrać na zabawkę
Po roku szlifowania ostatecznej koncepcji, Avakai, przypominające nieco klasyczne Matrioszki, pojawiły się na Kickstarterze. Ostatnia doba kampanii zadecyduje, czy realizacja projektu się powiedzie – choć udało się zebrać ponad 45 tysięcy euro, do wyznaczonego celu wciąż brakuje 20 tysięcy.
To trudny moment, ale możliwy do przeskoczenia – siła społeczności zgromadzonej wokół najpopularniejszej crowdfoundingowej platofrmy na świecie nie raz już potrafiła zaskoczyć.