
Hustler według słowników języka angielskiego to „cwaniak robiący pieniądze w każdej sytuacji” lub po prostu „człowiek przedsiębiorczy”. Lepszego słowa niż „cwaniak” nie znajdziemy chyba w języku polskim, ale wydaje się ono zbyt degradujące. Piotr Durlej, partner z Flame proponuje ewentualnie „bajerant” lub „zuchwalec”. Borys Musielak, przedsiębiorca, jeden z założycieli Fundacji Startup Poland mówi o hustlerze: – To taki ogarniacz, ktoś kto powoduje, że się „zadzieje”, kto upewni się, że wszystko jest zrobione na czas.
Things may come to those who wait, but only the things left by those who hustle.
(tłum. Tym którzy czekają będzie dane… ale tylko resztki zostawione przez tych, którzy walczyli o swoje)
Dobry hustler pojawia się na wielu branżowych imprezach, ale musi działać efektywnie. – Jest na pewno sporo osób, których nie nazwałbym do końca hustlerami, ale raczej imprezowiczami. Pojawiają się na wszystkich wydarzeniach, mają swoje zdanie na każdy temat. Wszyscy kojarzą daną osobę, ale nikt nie wiem czym się zajmuje albo w jakiej firmie pracuje. Takie hustlowanie nie spełnia swojego zadania – mówi Musielak.
I sell ice in the winter, I sell fire in hell
I am a hustler baby, I'll sell water to a well
Za przykład dobrego, polskiego hustlera założyciel Fundacji Startup Poland podaje Michała Sadowskiego z Brand24. – Jest twarzą Brand24. Do perfekcji opanował promowanie brandu – mówi. Inne przykłady to Grzegorz Pietruszyński z Growbots, Marcin Treder z UXPin czy Krzysztof Wacławek z Estimote.
Nie ma sensu robić tego, gdy nie masz co sprzedawać. Musisz wiedzieć, czy twoje rozwiązanie będzie działać i dopiero wtedy zająć się promocją. Wiele nietechnicznych startupów zaczyna promować się zanim będzie wiedzieć czy ich biznes ma szansę zadziałać.
Napisz do autora: adam.turek@innpoland.pl