Ma metr wzrostu i czeka na skraju drogi na okazję. To nie sześciolatek, który ucieka z domu, ale robot autostopowicz. Kanadyjscy naukowcy chcą za jego pomocą zbadać zachowanie samych ludzi.
– Zazwyczaj zastanawiamy się czy będziemy mogli zaufać robotom. Ten projekt ma pokazać: czy roboty mogą zaufać ludziom – mówił dr Frauke Zeller z Uniwersytetu Ryerson, jeden z twórców hitchBota. Słowa te wypowiedział w zeszłym roku, jeszcze przed pierwszą misją hitchBota. Wtedy robot miał przejechać 6 tysięcy kilometrów z Halifax w Nowej Szkocji do Victorii w Kolumbii Brytyjskiej. Inaczej mówiąc: musiał przejechać przez całą Kanadę ze wschodu na zachód. Kanadę, czyli państwo, które od lat zajmuje pierwsze miejsce w międzynarodowych rankingach reputacji. To ten kraj, w którym ludzie często nie zamykają frontowych drzwi w domach, a najpoważniejsze zamieszki wywoływane są przez kibiców hokeja.
Przejazd przez całą Kanadę zajął hitchBotowi 26 dni, które spędził w 19 różnych samochodach. Tym razem stoi przed nim trudniejsze zadanie: musi dostać się z Salem w Stanie Massachusetts do interaktywnego muzeum Exploratorium w San Francisco w stanie Kalifornia. Czeka go droga z północno-wschodniego zakątka Stanów Zjednoczonych do ich południowo-zachodniego krańca. Problemem nie jest dystans, bo ten skrócił się o mniej więcej tysiąc kilometrów, ale raczej o wiele mniej przyjazne społeczeństwo. Dodatkowo, tym razem hitchBot otrzymał listę miejsc, które musi odwiedzić.
Kalosze, makaron pływacki i rozpoznawanie mowy
hitchBot nie wygląda zbyt poważnie na pierwszy rzut oka. Jego ręce i nogi wykonano z makaronu pływackiego – tych długich, giętkich rurek z pianki polietylenowej. Dłonie robota to żółte, gumowe rękawiczki do zmywania, a stopy odziane ma w kalosze. Terminator z niego żaden. Chociaż w parze ze słodkim i nieporadnym wyglądem idzie dość zaawansowana technologia.
Małego robota wyposażono nie tylko w GPS do śledzenia jego postępów i panele słoneczne do ładowania na postojach między kolejnymi podwózkami – w ekstremalnych przypadkach poprosi kierowcę o podłączenie go do gniazda zapalniczki w samochodzie. hitchBot potrafi rozpoznawać mowę, a to z kolei pozwala mu na prowadzenie wcale nie nudnych rozmów z osobami, które zdecydowały się podrzucić.
Robot może opowiedzieć o tym jak i dlaczego powstał, a także ciągnąć gadkę na wiele rozmaitych tematów i zasypywać kierowcę ciekawostkami. W tym celu zaimplementowano w nim interfejs programistyczny Wikipedii. Z kolei dzięki modułowi 3G, robocik może wysyłać informacje i zdjęcia ze swojej podróży na Twittera, Facebooka, Instagram i na swoją stronę.
Badanie naukowe? Naukowcy, dr David Harris Smith i dr Frauke Zeller, wraz ze swoimi pomocnikami, stworzyli hitch Bota by zbadać interakcje między ludźmi i maszynami, a także przetestować technologie odpowiadające za sztuczną inteligencję, rozpoznawanie mowy i przetwarzanie danych.
Najważniejszy pytanie brzmi jednak: czy naukowe wnioski można wyciągać ze społecznego eksperymentu, którego głównym motorem napędowym jest tak słodko wyglądający robot? Z takim wielkim, LED-owym uśmiechem trudno nie zabrać go na pokład własnego samochodu. Z drugiej strony, może właśnie tak wyglądać będzie Skynet – z uśmiechniętymi robotami w kaloszach, których nikt nie posądzi o złe zamiary.