Firma jest w kryzysie, budżet się nie spina, a tegoroczne cele nie zostały osiągnięte? To idealny pretekst do wypłacenia sobie premii przez prezesa. Takich historii co roku jest coraz więcej. Za część płacą sami podatnicy.
Muhtar Kent, Coca-Cola
W zeszłym roku Coca-Cola nie osiągnęła swojego rocznego celu sprzedażowego. Muhtar Kent, prezes spółki zrzekł się premii pieniężnej w wysokości 2,5 miliona dolarów. – Czuję, że dokonałem dobrego wyboru – miał powiedzieć ogłaszając swoją decyzję. Jednak premia pieniężna nie była jedyną formą przychodów Kenta za 2014 rok. Oprócz tego otrzymał 1,6 miliona dolarów pensji, 6,5 miliona dolarów w udziałach i 9,3 miliony dolarów w formie opcji na akcje. Do tego służbowy samolot, ochrona i fundusz emerytalny pochłonęły 719 tysięcy dolarów. Łącznie ponad 18,1 miliona dolarów. W ramach cięć personalnych za nieosiągnięcie wyników pracę w zakładach Coca-Coli stracić ma co najmniej 1800 osób.
Rafał Kapler, Narodowe Centrum Sportu
Jeden z głośniejszych w ostatnich latach przypadków prezesowskich premii w Polsce. Swoje oburzenie wyrażał nawet Donald Tusk. Rafał Kapler otrzymał łącznie ponad 570 tysięcy złotych za wybudowanie Stadionu Narodowego w Warszawie. Tego samego, którego otwarcie opóźniło się o pół roku.
Kontrakt, jaki wiązał Kaplera z Narodowym Centrum Sportu, mówił, że otrzyma on premie w łącznej wysokości 570 tysięcy złotych, jeśli spełni określone warunki. Pierwsza premia (342 tys. złotych) miała zostać przyznana po otwarciu Stadionu Narodowego. Druga (228 tys. złotych) po pomyślnym zakończeniu turnieju Euro 2012. W umowie nie zawarto jednak informacji o anulowaniu premii w razie opóźnień. Sprawa trafiła nawet do sądu.
AIG
Po kryzysie w 2008 roku AIG odnotowało ogromne straty. By ratować korporację, rząd postanowił obdarować ją krajowymi pieniędzmi. AIG otrzymało od amerykańskich podatników 170 miliardów dolarów pożyczki. Chwilę potem świat obiegły wieści, że zarząd firmy przyznał sobie około 165 milionów dolarów premii z państwowych pieniędzy.
Royal Bank of Scotland
Royal Bank of Scotland został w czasie kryzysu uratowany przez podatników kwotą w wysokości 45 miliardów funtów. Wszystko przez ryzykowne inwestycje. Z roku na rok bank wciąż tracił pieniądze. W 2013 stracił 8,24 miliarda funtów. Nie przeszkodziło mu to jednak wypłacić wewnątrz firmy premie w wysokości 588 milionów funtów.