Reklama.
Reklama.
Reklama.
AirBnB jak Uber, kolejne państwa wypowiadają mu wojnę: najpierw USA, teraz Hiszpania. Polska do nich dołączy?
12 sierpnia 2015, 07:14·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 sierpnia 2015, 07:14Popularny na całym świecie serwis wynajmu nieruchomości zyskuje kolejnych wrogów - i to nie byle jakich. Najpierw wojnę wytoczyli mu nowojorscy hotelarze, których lobbing skłonił prokuratora generalnego NY do nacisków na AirBnB w sprawie ujawnienia danych 15 tys. gospodarzy, których chciał sprawdzić pod kontem rozliczenia podatku hotelowego. Teraz, jak podaje Business Insider, przeciw serwisowi wystąpiła nowa burmistrz Barcelony Ada Colau. Kto następny? Polska może pójść ich śladem - wszak Uberowi władze już się sprzeciwiły.
Reklama.
Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze
Powstała w 2008 r. spółka studentów Briana Chesky'ego, Joe Gebbii oraz Nathana Blecharczyka, jest najpopularniejszym serwisem na świecie umożliwiającym znalezienie, rezerwację i wynajem mieszkania w blisko 200 krajach na całym globie. Firma oferuje pośrednictwo między wynajmującymi, a poszukującymi lokalu do wynajęcia, a zarabia na prowizji (3 proc.) jaką pobiera od gospodarzy. Choć sama stricte nie ponosi odpowiedzialności za wymianę między gospodarzem a gościem, to zapewnia bezpieczeństwo użytkownikom serwisu dzięki wprowadzonemu systemowi rekomendacji.
Powstała w 2008 r. spółka studentów Briana Chesky'ego, Joe Gebbii oraz Nathana Blecharczyka, jest najpopularniejszym serwisem na świecie umożliwiającym znalezienie, rezerwację i wynajem mieszkania w blisko 200 krajach na całym globie. Firma oferuje pośrednictwo między wynajmującymi, a poszukującymi lokalu do wynajęcia, a zarabia na prowizji (3 proc.) jaką pobiera od gospodarzy. Choć sama stricte nie ponosi odpowiedzialności za wymianę między gospodarzem a gościem, to zapewnia bezpieczeństwo użytkownikom serwisu dzięki wprowadzonemu systemowi rekomendacji.
To jak szybko startup Chesky'ego i Gebbii stał się dochodowym interesem przynoszącym zyski na poziomie blisko 200 mln dolarów rocznie, z bliskimi perspektywami 1 mld dolarów na rok, może budzić zazdrość i rodzić niepokój konkurencji. A nie da się ukryć, że AirBnB stanowi konkurencję zarówno dla hotelarzy, jak i pośredników nieruchomości. Może też niepokoić władze miast, które nie mając kontroli nad wymianą, w jakiej pośredniczy AirBnB, nie mogą oszacować ewentualnych strat, związanych z faktem, że większość transakcji jest nieopodatkowana.
W Nowym Jorku, gdzie hotelarze muszą płacić 15-procentowy podatek od swojej działalności, osoby, które wynajmują mieszkania poprzez AirBnB, choć oferują często to samo, co hotele, hostele czy motele, takiego podatku nie odprowadzają.
Reklama.