Jak wynika z danych GUS, pomiędzy styczniem i kwietniem Polska sprzedała więcej towarów za granicę, niż ich sprowadziła. To pierwszy taki przypadek od 10 lat.
Od 2004 roku saldo handlu zagranicznego było ujemne. Wskaźnik ten spadał powoli i najniższy poziom osiągnął w 2008 roku - gdy nadszedł kryzys. Potem nieco się odbił, a od 2011 nieprzerwanie rośnie w górę.
W tym roku po raz pierwszy saldo znalazło się na plusie, czyli więcej eksportujemy niż importujemy. Jak do tej pory, przez pierwsze 4 miesiące tendencja wzrostowa się utrzymywała. Niestety, dokładniejszych danych GUS nie ma. Eksport wyniósł 87 mld euro, podczas gdy import "tylko" 84 mld.
Jak przeanalizowała „Gazeta Wyborcza”, najmniej wydaliśmy na paliwa i chemikalia kupowane za granicą. Najważniejszą przyczyną w tym przypadku jest drastyczny spadek cen ropy naftowej. Ropa dziś kosztuje nieco ponad 40 dolarów za baryłkę, tymczasem rok temu było to 105 dolarów.
Spadek ten był on na tyle istotny, że zrównoważył wzrost kursu dolara. Jeśli cena ropy utrzyma się na niskimi poziomie, to są szanse na to, że Polska po raz pierwszy od dawna odnotuje dodatni bilans handlu zagranicznego.