Jak się pracuje w jednym z najlepszych biur designu świata? Projektowali ferrari, pływali nago i rysowali krwią
Jak się pracuje w jednym z najlepszych biur designu świata? Projektowali ferrari, pływali nago i rysowali krwią Fot. Axion23/http://bit.ly/1LnqDpL/CC-BY

Turyn, największe światowe zagłębie pracowni designu. To tutaj swoje siedziby mieli Bertone, Giugiaro, Spada i oczywiście najsłynniejsze z nich: Pinifarina. W tym ostatnim pracował guru polskiego projektowania ś.p. Janusz Kaniewski. I jak relacjonował, oprócz ciężkiej pracy, był to także okres imprez i ekscentrycznych wyskoków.

REKLAMA

Janusz Kaniewski – polski designer, urodził się 30 marca 1974 r. w Warszawie, zmarł 9 maja 2015. Ukończył wydział projektowania środków transportu w Instituto Europeo di Design w Turynie. Pracował dla studia Pininfarina (1999-2001), później z nim współpracował. Od 2003 niezależnie projektował dla Ferrari. Był współtwórcą luksusowych Ferrari California i Ferrari 458 Italia, ale też „zwykłych” aut, jak np. lancii delta, alfy romeo MiTo czy citroena c4 Picasso. Jest także współautorem obecnego logo Fiata czy opakowań papierosów Marlboro.

Ciężka droga na szczyt
- Dostać się do niego (Pininfariny – przyp. red.) było tak trudno, że mój znajomy, Anglik, po studiach przez rok jeździł śmierciarką, żeby odłożyć pieniądze na bezpłatny staż – wspominał w swojej książce „Janusz Kaniewski: Design” Janusz Kaniewski. On sam pracował dla Pininfariny w latach 1999-2001.
Jak wyglądało życie u boku najlepszych designerów świata? – Praca tam to była przygoda, pasja, kawał życia tak intensywnego, że opowieści starczyłoby na osobną książkę – podkreślał Kaniewski. I rzeczywiście: historiami tymi można by obdarzyć co najmniej kilkanaście osób – a to przecież były tylko 2 lata.
Janusz Kaniewski

Rytuały inicjacji, chodzenie po gzymsie na wysokim piętrze, picie tuszy do flamastrów, rysowanie krwią, pływanie nago w zbiorniku przeciwpożarowym, nieudana próba samobójcza kolegi zakończona zdemolowaniem mojego skutera, nielegalne wyścigi samochodami służbowymi, dachowanie w błocie, kolega Anglik rozbijający radiowóz moim mercedesem, pies, królik i koty przemycone do studia, skąpo wydzielane przejażdżki testowanymi ferrari...

Wielka miłość do aut
Kaniewski zaznaczył jednak w książce, że przede wszystkim Pininfarina to była wielka miłość do samochodów, „ogromny szacunek dla Maestro”. Członkowie zespołu byli dumni, że dostali się do tak prestiżowego środowiska. - Myśmy nie chodzili do pracy, myśmy tym żyli. Nigdy przedtem i nigdy potem nie spotkałem się z tak fanatycznym przywiązaniem czeladników do szefa – wspominał polski designer.
logo
Janusz Kaniewski, najpopularniejszy polski designer, zmarł w maju 2015 r. Fot. Małgorzata Kujawka/Agencja Gazeta
Dostać się jednak do najsłynniejszego biura designu nie było łatwo. Jak opisywał Kaniewski w rozmowie z „Logo”, na studiach musiał być najlepszy na roku – tak sobie założył i swój cel zrealizował. - Mój wykładowca był jednocześnie szefem studia w Pininfarinie, zaproponował mi staż, po stażu dostałem propozycję pracy. I zaczęło się – wspominał.
Janusz Kaniewski

Robiłem tam przedziwne rzeczy, bo Pininfarina to nie tylko ferrari. Np. stadion dla pewnego północnoafrykańskiego państwa, w którym do niedawna rządy sprawował dość popularny w Europie, a we Włoszech zwłaszcza, dyktator. A tak naprawdę - dwa stadiony. Jeden na 60 tysięcy, oficjalnie zamówiony przez to państwo, przez satrapę. I drugi prywatnie, przez jego syna, który grał wtedy w piłkę w Perugii.

Dzięki pracy w Pininfarinie, Kaniewski nawiązał współpracę z Ferrari – najpierw robił dla nich projekty poprzez biuro Maestro, potem już bezpośrednio dla wytwórni z Maranello. Sam Pininfarina zmarł w 2012 roku, co – jak podkreślał w książce Polak – kończy pewną epokę. Samochody bowiem rodzimy designer uznawał za przedmiot współczesnych czasów, XX i XXI wieku, który w przyszłości po prostu zniknie – zastąpiony wygodnym i szybkim transportem miejskim.

Napisz do autora: michal.wasowski@innpoland.pl