Dwójka amatorów, Włoch i polski biznesmen, robią kuchenną rewolucję najsłynniejszej polskiej restauratorce. Po dwóch miesiącach mają pełne stoliki i lepsze recenzje niż gwiazda biznesu restauracyjnego.
Jeszcze niedawno na parterze kamienicy przy Pięknej 15 w Warszawie pachniało gulaszem gotowanym pod nadzorem Magdy Gessler. W kwietniu ogłosiła, że zamyka lokal wraz z kilkoma innymi restauracjami przynoszącymi straty.
Ze ściany "Masz Gulaszu" nie zdjęto jeszcze portretu restauratorki, a już agent nieruchomości przyprowadził nowych najemców. To Michał Szadkowski i Jan Poniński, współwłaściciel i menedżer Mercato, popularnego już w Warszawie baru i delikatesów z włoskimi specjałami. Zachęceni sukcesem pierwszego lokalu, szukali miejsca na kolejny. Skorzystali na wyprowadzce Masz Gulasz.
– Nie boicie się, że w tym miejscu zamkniecie interes jak poprzednicy? –pytam Michała Szadkowskiego. W tym lokalu była już kawiarnia, knajpa z kubańskim jedzeniem i cygarami oraz gulasze Gessler. Wszystko przepadło z kretesem.
– Trzeba chwycić byka za rogi. Chociaż otworzyliśmy się w czasie wakacji, to już wiem, że to sukces. Ludzie zaczęli tu przychodzić – odpowiada właściciel przybytku. W chwili gdy rozmawiamy zajęte są dwa stoliki, ale jest jeszcze przed południem, za godzinę, miejsce zapełnia się pracownikami sąsiednich biur.
Najlepsze jest to, że przy Gessler Szadkowski i wspólnicy to właściwie amatorzy. Jeszcze 6 lat temu był wziętym biznesmenem z branży przemysłowej. Wraz ze szwajcarskimi wspólnikami był właścicielem fabryki wymienników ciepła. Kupowały je największe firmy w Polsce: KGHM, rafinerie, zakłady chemiczne. W 2009 roku Szadkowski sprzedał udziały w biznesie inkasując okrągłą sumkę. Jak mówi, kilka lat odpoczywał po ciężkiej pracy, a teraz… szuka sposobu na zagospodarowanie wolnego czasu.
– Lubię dobrze zjeść i tak jak wielu Polaków cenie prostą kuchnię włoską. Kiedyś poznałem Franco Leone, znanego w polskiej branży gastronomicznej i hotelarskiej importera włoskich specjałów. Zaproponowałem, żebyśmy otworzyli delikatesy i bar z prostym menu – opowiada przedsiębiorca. W biznesie jest jeszcze trzeci udziałowiec Mateusz Wilmann.
Pierwsze Mercato powstało rok temu przy ulicy Próżnej. Przyjęło się. Na portalu Gastronauci.pl recenzenci wystawiają mu cztery gwiazdki, "Masz Gulasz" Gessler miał trzy i pół. W ciepłych słowach o włoskim barze wyraził też Maciej Nowak. Wokół Mercato zrobiło się sporo szumu. Są też i krytyczne opinie: że obsługa jest zagubiona i słaba, porcje niewielkie, a menu napisane na ściennych kafelkach zbyt małymi literami.
Szadkowski i wspólnicy wierzą w powodzenie kulinarnej rewolucji. Byłby to prztyczek w nos gwiazdy TVN. Jesienią zobaczymy kolejną odsłonę jej show „Kulinarne rewolucje”. Magda Gessler słynie z tego, że często złośliwie i nie przebierając w słowach poucza innych restauratorów jak prowadzić biznes. Teraz może się okazać, że trójka gastronomicznych amatorów może wytknąć błędy gwieździe TVN.
Mercato to nie „ą ę” i rozbujane, pretensjonalne menu ze „śledziami pod pierzynką” „lodami infuzjowanymi zapachem whisky”. Włoskie wina osobiście wybierał i kupował Franco Leone. Właściciele baru chwalą się przywożonym samolotem świeżym serem mozarella di bufala, produkowanym z mleka bawolic. Rarytas to makaron z La fabrica della pasta di Graniano. Od 300 lat wyrabia go w sposób tradycyjny rodzina Mocciów, zamieszkałych pod Neapolem.
– Dlaczego jedne miejsca świecą pustkami, a w innych biznes kwitnie? Nie wspominając o dobrym jedzeniu, bo to podstawa, wszystko zależy od zaangażowania właściciela. Jeśli włoży w biznes serce, pasję, będzie prawdziwie gościnny i uczciwy, to klienci to docenią – mówi współwłaściciel Marcato.
Ze względu na fundamentalne różnice w filozofii prowadzenia restauracji dzielące mnie i moich partnerów biznesowych rezygnuję z udzielania mojego nazwiska i wizerunku następującym restauracjom: AleGloria w Warszawie, Biała Gęś w Warszawie, Krokodyl w Warszawie, Trattoria Bellini w Warszawie, Polka w Warszawie, Polka w Łodzi, Marcello w Łodzi, Marcello w Krakowie oraz Restauracja Wentzl w Krakowie. Rewolucje na własnym podwórku uważam za rozpoczęte. :)