Prawo i Sprawiedliwość populistycznie obiecuje przed wyborami podniesienie kwoty wolnej od podatku. Jednak zwiększenie jej z poziomu 3 tys. zł do kwoty 8 tys. zł oznaczałoby spadek dochodów budżetowych o 9 mld zł. Nie dotyczy to jednak budżetu centralnego, ale samorządów, które i bez tego borykają się często z problemami.
Centralny budżet państwa na obniżce kwoty wolnej od podatku nie ucierpi tak bardzo, bo ma wpływy od podatków obrotowych. Łącznie wpływy mogą spaść o 20 mld zł i żeby zrównoważyć efekt obniżonej kwoty, konieczne może być wprowadzenie dodatkowych obciążeń podatkowych.
PIT, CIT i samorządy
Na co dzień nie pamiętamy o tym, że znaczna część wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych trafia właśnie do budżetu samorządowego, a nie centralnego. Dochody do budżetu centralnego nie ucierpią tak bardzo, bo część pieniędzy do niego wróci dzięki podatkowi VAT i akcyzie, z których wpływy mogą być większe z powodu zwiększonej konsumpcji.
Inaczej sprawa ma się z samorządami. Według wyliczeń Ministerstwa Finansów, w całej Polsce samorządy stracą około 9 mld zł.
– Warszawa jest największym miastem i ma największe wpływy z PIT. Tegoroczne wpływy planowane są na poziomie przekraczającym 4 mld zł. Można szacować, że w przypadku samej stolicy ubytek wpływów wyniesie kilkaset milionów złotych – ocenia Andrzej Puncewicz, doradca podatkowy Crido Taxand, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria.
Spadek z dochodów z podatków dla samej Warszawy może przekroczyć nawet 800 mln zł, dla Krakowa ponad 200 mln zł, w Szczecinie 80 mln zł, a w Toruniu 50 mln zł. Ministerstwo finansów ocenia, że gminy stracą 6,6 mld zł. W tym roku oszacowały one swoje dochody podatkowe na 28 mld zł, jeśli kwota wolna od podatku zostanie podwyższona, to stracą 20 proc. środków. Powiaty stracą 1,8 mld, a województwa – 0,3 mld zł. Już w 2009 roku po obniżce stawek podatkowych dochody w gminach spadły o ok. 8 mld zł, wzrosło natomiast zadłużenie jednostek samorządowych.
Niektórzy mogą całą debatę na temat kwoty wolnej od podatku odbierać przez pryzmat czysto polityczny. Ot, PIS chce ludziom dać więcej pieniędzy, a PO nie. Jednak faktem jest, że Prawo i Sprawiedliwość nie przedstawiło szczegółów na temat swoich planów jak zamierzają wyrównać braki w dochodach. Przedstawiciele tej partii twierdzą, że takie plany mają, ale póki, co nie ujrzały one światła dziennego. Słowa takie, jak „jeśli Platforma mówi, że się nie da, to my mówimy, że się da” posłanki PIS Elżbiety Witek z pewnością nie pomagają rozjaśnić sytuacji.
Kwota wolna od podatku nie spełnia swojej roli
Jak tłumaczy Piotr Majewski, doradca podatkowy z kancelarii Kamiński Majewski Doradcy Podatkowi, wysokość kwoty wolnej od podatku oraz brak jej okresowej waloryzacji powoduje, że w istocie nie spełnia ona swojej funkcji i nie przystaje do obecnego poziomu płac w Polsce. Zdaniem Majewskiego, z tego względu propozycję PiS można uznać za interesującą i mogącą mieć istotny wpływ na budżety polskich rodzin, zwłaszcza tych mniej zarabiających.
Takie postawienie sprawy nie przekonuje też przerażonych samorządowców, dla których wprowadzenie obniżki kwoty wolnej od podatku oznacza poważne kłopoty i zwiększenie, albo pojawienie się deficytu w budżetach zarządzanych przez nich miast czy gmin.
Nie tylko duże miasta Oczywiście na zmniejszonych wpływach do budżetu ucierpią nie tylko duże miasta. Jak podaje PAP 40-tysięczny Mińsk Mazowiecki straci około 7,5 mln zł. - To jest trzy czwarte środków, które my możemy przeznaczać rokrocznie na inwestycje. To jest kwota, która pozwala np. wybudować nowe, średniej wielkości przedszkole, wybudować halę sportową w szkole - podkreślił Marcin Jakubowski, burmistrz miasta.
Jakubowski przypomniał o bardzo istotnym fakcie. Samorządy planują swoje inwestycje wiele lat naprzód i muszą przy tym opierać się na stabilnych wskaźnikach prognozując swoje dochody w kolejnych latach. Dzięki temu mogą odpowiedzialne zaciągać zobowiązania finansowe i planować inwestycje - W momencie, kiedy zostaniemy pozbawieni jednego z takich podstawowych składników, który zostanie bardzo znacząco obniżony, wszystkie nasze dotychczasowe plany niestety gdzieś się będą musiały rozmyć - powiedział PAP samorządowiec.
Zdaniem Andrzeja Nowakowskiego, prezydenta Płocka, obcięcie w tak drastyczny sposób wpływów do samorządowych budżetów dla wielu będzie oznaczać nie tylko ogromne problemy, ale wręcz katastrofę.
– Trwa też dyskusja, czy Polskę stać na tak daleko posuniętą zmianę – zaznacza Puncewicz. – W skali budżetu, czyli około 300 mld zł, kwota kilkunastu miliardów jest rzeczywiście duża, więc należy gdzie indziej szukać wpływów. Są plany wprowadzenia dodatkowych obciążeń na niektóre branże. Nie sądzę jednak, żeby były one w stanie w pełni zrekompensować ubytki związane z obniżeniem PIT-u – ocenia ekspert Crido Taxand.
Jednakże sposób w jaki ma zostać wprowadzona zmiana – skokowy wzrost – spowoduje istotny i nagły spadek dochodów budżetowych, w szczególności dochodów samorządów. W takiej sytuacji od razu pojawia się pytanie czy te negatywne efekty zostały przez PiS przewidziane i czy dysponuje receptą na ich skuteczne rozwiązanie, a zwłaszcza na zabezpieczenie interesów samorządów