Wiaczesław Smołokowski i Grzegorz Jankilewicz handlują ropą, a German Efromovich ma globalne linie lotnicze oraz zajmuje się budową platform wiertniczych i statków. Wszyscy trzej znajdują się w pierwszej dziesiątce "najbogatszych Polaków" i są na niej jedynymi obcokrajowcami.
Handlarze ropą
Wiaczesław Smołokowski i Grzegorz Jankilewicz, pochodzący z Ukrainy, w 2014 roku nie byli nawet w pierwszej setce, ale już w 2015 awansowali do pierwszej dziesiątki listy najbogatszych osób w Polsce. Majątek każdego z nich szacuje się na ok. 3,7 miliarda złotych. Historia zdobywania przez nich fortuny jest jednak równie podejrzana, co ciekawa.
Obaj mają ukraińskie korzenie i przedstawiają się jako... muzycy z zawodu. Fortun dorobili się jednak na pośredniczeniu w handlu rosyjską ropą, w pewnym momencie mieli odpowiadać nawet za 70 proc. ropy docierającej do polskiego Orlenu. Spółkę Mercuria Energy Group założyli w 1993 roku, ale "czarnym złotem" mieli zająć się dopiero pod koniec lat '90.
Wcześniej też robili biznes - handlowali dżinsami i elektroniką z Niemiec. Jakim cudem więc zaczęli sprzedawać ropę? Jak twierdzili przed sejmową komisją śledczą, gdy handlowali lodówkami, jeden z kontrahentów przedstawił im odpowiednią osobę. Ta miała po prostu zaproponować pośrednictwo w sprzedaży ropy dla polskich rafinerii.
Ropa? Rosja?
Zwolennicy teorii spiskowych wskazywali, że zapewne stali lub stoją za nimi Rosjanie. Wodą na młyn takich tez był fakt, że przed komisją śledczą Ukraińcy odpowiadali wymijająco na cześć pytań. Nie potrafili na przykład podać konkretnej kwoty kapitału zakładowego swojej spółki. Jak się okazało, ich "pośrednictwo" też było nieco specyficzne - ropa bowiem aż do polskiej granicy była własnością Rosjan, a tuż za granicą stawała się już własnością rafinerii, która ją kupiła.
Komisja dopytywała wtedy, w którym momencie w takim razie Ukraińcy stają się właścicielami tej ropy, skoro pośredniczą w jej sprzedaży. Dodatkowym argumentem potwierdzającym udział Rosjan w całej sprawie miała być skomplikowana struktura właścicielska Mercurii.
Dzisiaj jednak Mercuria prowadzi globalny handel ropą, a o wątku afery dawno zapomniano. Warto jednak odnotować, że chociaż Ukraińcy handlowali ropą już od lat '90, to dopiero w 2015 r. udało im się trafić na listę najbogatszych osób w Polsce. Oprócz handlu surowcem, w Warszawie zainwestowali w luksusowy klub sportowy Sinnet, poprzez swoje spółki ulokowane na Cyprze.
Polski Żyd z Brazylii
Trzecim obcokrajowcem na liście "Forbes'a" jest German Efromovich. Pochodził z polskiej rodziny żydowskiej, która wyjechała z kraju po II wojnie światowej. Najpierw mieszkali w Boliwii, potem Chile, by na koniec osiąść na stałe w Brazylii. To właśnie w Sao Paulo Efromovich studiował "inżynierię przemysłową" i zajął się biznesem.
Handlował encyklopediami, dubbingował meksykańskie filmy, a nawet został właścicielem szkoły, w której uczył się Lula da Silva - jeden z najsłynniejszych prezydentów Brazylii. Tym jednak, co przyniosło mu pieniądze, była ropa, chociaż jej nie wydobywał. Budował jednak platformy wiertnicze, na czym zarobił fortunę. Do dzisiaj jest to istotna składowa jest biznesu.
Właśnie na surowcach i lotnictwie Efromovich chciał oprzeć istnienie swojego imperium, które dzisiaj nazywa się Synergy Group. Ten drugi filar, czyli linie lotnicze, biznesmen tworzył m.in. poprzez umiejętne przejęcia. To właśnie chęć kupienia portugalskich linii TAP skłoniła go do postarania się o polskie obywatelstwo. Zgodnie bowiem z prawem Unii Europejskiej, większościowych udziałów nie mógł w TAP przejąć inwestor z zagranicy.
W ten sposób w 2012 roku Efromovich zdobył polski paszport i od tamtej pory regularnie pojawia się w zestawieniach najbogatszych ludzi w Polsce. Chociaż - jak łatwo się domyślić - żadnego spektakularnego biznesu w naszym kraju nie prowadzi.