O NeuroOn pierwszy raz zrobiło się głośno przed dwoma laty, gdy projekt maski regulującej sen, stworzonej przez Kamila Adamczyka i jego zespół z firmy Intel Clinic, zebrał blisko 500 tys. dolarów na Kickstarterze. Zapowiadana przez media jako cudowny wynalazek do polifazowego snu, dziś oferuje znacznie bardziej przydatne funkcje - dzięki "terapii światłem" sprawia, że odpoczynek jest pełniejszy, a jeśli zmieniamy strefę czasową, pozwala uniknąć jetlagu.
Kamil Adamczyk, Intel Clinic: Nasz team to połączenie kompetencji medycznych i inżynierskich. Jestem studentem ostatniego roku warszawskiego uniwersytetu medycznego na kierunku lekarskim.
Kilka lat temu założyłem koło neurochirurgiczne i miałem styczność z tym wszystkim, co działo się w klinice. Realizowaliśmy projekty związane z zaburzeniami snu i tak trafiłem na mojego co-foundera, Janusza. On z kolei był szefem koła cybernetyki, absolwentem Politechniki Warszawskiej na wydziale elektroniki. Połączyliśmy nasze siły, zaczęły do nas dołączać kolejne osoby, dorzucając następne kompetencje niezbędne do realizacji projektu: infromatyczne, analityczne, związane z sieciami neuronowymi.
Od momentu, gdy wystartowaliście z kampanią na Kickstarterze, minęło już trochę czasu, hype pewnie nieco opadł. Powiedz, jak na dziś wygląda Wasz projekt?
Jesteśmy na finiszu - pierwsze 500 sztuk powinno wyjść jeszcze we wrześniu, przygotowujemy się właśnie do globalnej wysyłki, kalibrujemy również maszyny do produkcji masowej. Dopracowujemy też algorytmy, dlatego, że wpływ na działanie urządzenia ma design.
W sensie to, jak opaska wygląda? Jaki to może mieć wpływ na działanie?
Dużo osób sądzi, że właśnie chodzi o wygląd; zmianę koloru na przykład. Tu chodzi o ergonomię i kwestię wygody, co wpływa na ustawienie elektrod i ich miejsce styku z czołem. To z kolei wpływa na jakość i cechy sygnały. Po każdej zmianie designu musimy zmieniać algorytmy, uwzględniać nowe ułożenie elektrod.
Ustalmy też tak dokładnie, co Neuroon będzie robić. Zauważyłem, że wraz z falą pozytywnej prasy jaką otrzymaliście, pojawiło się sporo głosów powątpiewających w zasadność Waszej koncepcji, a więc maski, która pozwoli mi skrócić sen do tych kilku godzin na dobę.
Naszym założeniem od początku było stworzenie urządzenia, które bardzo dokładnie analizowałoby sen i szło o krok dalej, niż typowe urządzenia dostępne na rynku, które monitorują sen. Głównym konceptem było to, by pomiar odbywał się na zasadzie analizy fal mózgowych i wydaje mi się, że to w dużym stopniu osiągnęliśmy.
A co ze snem polifazowym?
W toku prac kontaktowaliśmy się z osobami śpiącymi w ten sposób, bo chcieliśmy stworzyć urządzenie, które umożliwiłoby im spać bardziej efektywnie i monitorować jakość tego snu. W pewnym momencie staliśmy się ambasadorami snu polifazowego, przyznam, że poczuliśmy się do odpowiedzialności, by tłumaczyć ludziom, co to jest; wyszukiwać prace naukowe na ten temat, ale w pewnym momencie to zabrnęło trochę za daleko.
Dlaczego?
Targetem tego urządzenia są osoby, które świadomie wybierają sen polifazowy, znają konsekwencje i wiedzą, z czym to się wiąże. Niemniej, opaska będzie też przydatna osobom, które śpią normalnie, właśnie dzięki temu dostarczaniu interesujących danych na temat jakości snu.
Po kampanii na Kickstarterze skontaktowało się z nami wielu specjalistów z dziedziny snu i oni powiedzieli nam, że widzą bardzo duży potencjał w tym urządzeniu i że ono może rozwiązywać bardzo poważne problemy pacjentów, tylko że wymaga kilku poprawek i zmian. Przez cały ten okres po zbiórce utrzymywaliśmy kontakt z ekspertami medycyny snu, głównie z USA, by wspólnie z nimi kształtować projekt.
A jeśli chodzi o to, jak maska pomaga spać i jak kontroluje rytmy dobowe – wszystko bazuje na tzw. terapii światłem. My tworzymy architekturę snu przy pomocy pomiaru fal mózgowych, a później poprzez sygnały świetlne, bardzo precyzyjne, stymulujemy zamknięte w czasie snu oczy, kontrolując poziom melatoniny. To hormon wydzielany przez szyszynkę w mózgu i odpowiada właśnie za sen.
Co daje ta kontrola hormonu?
Możemy opóźniać rytmy dobowe albo je przyspieszać. To pomaga w leczeniu syndromu opóźnionego snu albo zespołu przyspieszonego snu, który jest powszechny u osób starszych, czy w końcu w walce ze skutkami jetlagu. Kontrolujemy więc potrzebę zasypiania i wybudzania.
Sen polifazowy jest aspołeczny, co nie?
Osoby, które głównie wspierały nas projekt na KS, to te pracujące w branży IT, które w większym lub mniejszym stopniu pracują nad własnymi projektami i mogą sobie pozwolić na pewną dowolność godzin, w jakich funkcjonują. Śpiąc polifazowo, musisz robić drzemki w czasie dnia, a jak pracujesz na etacie, to z oczywistych względów odpada.
Czy Intelclinic ma zamiar wchodzić głębiej w medyczną technologię? Czy po opasce macie jeszcze jakieś pomysły?
Oczywiście. My generalnie skupiamy się na przetwarzaniu sygnałów biologicznych, jest kilka projektów czy wstępne prototypy, schowane w biurkach, ale w tym momencie jest to drugi plan. Priorytetem jest jak najszybsze wypuszczenie maski na rynek i całe nasze siły są w to włożone, ale kiedy tylko Neuro:on ujrzy światło dzienne, to zabieramy się za kolejne projekty. Myślę, że na przełomie tego i kolejnego roku będziemy informować o następnych pomysłach.
Ile masek musicie dostarczyć na sam początek?
Jeżeli chodzi o Kickstarter, to ok. 2 tys. Mamy też aktywny preorder na naszej stronie, a to kolejne kilka tysięcy. Pierwsza seria produkcyjna w fabryce jest ustawiona na 10 tysięcy sztuk, później będziemy to dostosowywać w zależności od popytu.
Jak wy w ogóle finansujecie swoją działalność? Bo domyślam się, że pieniądze z Kick’a już przepaliliście – chyba, że nie?
Główne finansowanie mamy ze środków od inwestorów. Jeżeli chodzi o środki kickstarterowe, staramy się utrzymać bufor; mimo, że działania operacyjne pochłaniają spore fundusze, chcemy być pewni, że starczy nam pieniędzy, by te maski wyprodukować i dostarczyć je tym, którzy za nie zapłacili.
Model hybrydowy.
Część pieniędzy na produkcję jest brana ze środków kickstarterowych, ale mamy ciągle palące się światełko, które przypomina nam, by gospodarować środkami w taki sposób, by wszyscy backerzy otrzymali to, za co zapłacili. Dlatego pomagają fundusze od inwestorów.
A gdzie maski są produkowane?
W Krakowie. Podzespoły sprowadzamy z Azji, ale zależało nam, by finalny montaż odbywał się w Europie. Części miękkie, tkanki – powstają też w kraju.