Zaczynasz dzień. Umyłeś się, zjadłeś śniadanie, zmierzasz do metra. Kasujesz bilet, przechodzisz przez bramkę i liczysz na spokojny przejazd do pracy. W momencie wsiadania zauważasz jegomościa z tablicą, który zaczyna mówić o uwolnieniu swojej wewnętrznej siły. Sytuacja jak z komedii? Nie, na portalu facebook.com pojawił się filmik prezentujący takie szkolenie – członek DS Academy postanowił zmotywować pasażerów jednego z wagoników. Przy pomocy tablicy i mazaka prezentował im coachingowe mądrości.
Internauci nie pozostawili suchej nitki na tej metodzie promocji. Fanpage "Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty" opublikował filmik z komentarzem: „Wyobraźcie coś sobie. Jedziecie rano do pracy, w Mordor, a jakiś łysol w metrze próbuje obudzić Wasz potencjał. I teraz pytanie: W który policzek.”
Reakcje użytkowników były podobne: „taki typ, to gorsze niż kanary”, „W Londynie wchodzą i po prostu mówią "Potrzebuje na jedzenie. Ma pan drobne?", „Chyba już wolę jazdę z menelami”.
Na nieprzychylne komentarze odpowiedział autor akcji, wyrażając wdzięczność za udostępnienie swojego występu. „Dziękujemy! Zasięg rośnie i tak BTW nie łysy ale obcięty na 3 mm jak podajecie to konkretnie prosimy”. Nie doceniono jednak jego rzekomego dystansu do siebie. W tym przypadku maksyma „nieważne, jak mówią, ważne żeby mówili” kompletnie się nie sprawdziła. Najdobitniej podsumowuje to jeden z komentarzy: „Zasięg broni dalekiego rażenia też jest spory, a niekoniecznie jest to pozytywna sprawa”.