Media pokazują niepokojące obrazy z Węgier. Tłumy emigrantów tłoczących się na dworcu, starcia z policją i zamieszki. Czy tak jednak jest naprawdę? Wyjaśnia Tamas Hovanyecz, mieszkaniec Budapesztu, startupowiec i innowator.
Jak teraz wygląda sytuacja emigrantów w Budapeszcie?
Tamas Hovanyesz: Jest bezpiecznie. Nie ma już emigrantów na stacji kolejowej, zamieszki również się nie zdarzają. Pod tym względem miasto jest spokojne i bezpieczne.
Jak oni w ogóle dostają się do stolicy?
Z tego co słyszałem, a to w dużej mierze plotki, mafia zaczęła zajmować się przemytem ludźmi z południowej granicy. Większość, która się tu dostaje, tratuje Budapeszt jako miejsce tranzytowe, między Syrią a Niemcami lub Austrią. Nie każdemu udaje się pojechać dalej, w związku z tym zostają tutaj.
Miałeś jakiś kontakt z emigrantami?
Tak.
Kto jest w tej grupie?
Dużo inteligentnych młodych ludzi. Poznałem na przykład grafika komputerowego, który wspaniale malował. Uciekł, bo w Syrii nie mógłby normalnie pracować. Wiele jest takich osób wśród uchodźców. Oni chcą tylko normalnie żyć, mają swoje plany, ambicje, są dobrze wykształceni. Chcą pracować, a nie ciągnąć zasiłek.
W takim razie mogliby pomóc w rozwijaniu innowacyjności w Zachodzie?
Jak najbardziej! Ważne jest, żeby nie myśleć o nich w kategoriach ciężaru dla danego państwa, tylko jak o szansie.
Załóżmy, że ktoś chcę być innowacyjny, ale boi się fali emigrantów. Czy da się pogodzić taki rodzaj ksenofobii z dążeniem do tworzenia czegoś nowego?
Nie wydaję mi się. Tak jak mówiłem, trzeba do tego podejść z otwartą głową. Nie da się być innowacyjnym ksenofobem – otwarcie na inne kultury to podstawa. Każdy wnosi inne doświadczenie i spojrzenie na problem. Dzięki temu człowiek się rozwija – kiedy konfrontuje się z innym spojrzeniem na świat.
Jesteś człowiekiem obytym – mieszkałeś w sześciu krajach, jeszcze więcej zwiedziłeś. Teraz wróciłeś na Węgry. Czy obecna sytuacja nie powoduje, że rewidujesz swoje poglądy na odmienność? Albo jesteś nią zdezorientowany?
Jestem zdezorientowany, ale na pewno nie zmieniłem zdania.
Dlaczego?
Uczę ludzi, jak mają rozwiązywać problemy. Z mojej perspektywy, tego niskiego poziomu bezpośredniego kontaktu, wiem, że potrzeba, by ludzie mieli więcej empatii. By potrafili zrozumieć sytuację uchodźców, w ten sposób da się rozwiązywać problemy na tym niskim szczeblu. Dezorientuje mnie natomiast postawa europejskich władz.
Która jest jaka według ciebie?
Pokazuje ich niemoc. Nie potrafią się porozumieć, znaleźć kompromisu. Każdy ma własne interesy, a w tej sytuacji potrzebna jest solidarność, wspólne działanie. Można rozwiązywać problemy regionalnie, ale potrzeba skoordynowanego działania całej Unii. Ta natomiast traci czas na bezsensowne spory. Powinni też postawić na lepszą filtrację emigrantów. Trzeba umieć odróżnić uciekiniera od kogoś, kto może mieć inne cele od osób pragnących azylu i bezpieczeństwa. To powinno być głównym zmartwieniem szefów państw. Dzięki temu mogliby też uspokoić nastroje społeczne.
Czy Polacy powinni obawiać się uchodźców?
W żadnym razie. Przede wszystkim, powinniście myśleć o nich jak o szansie na rozwój. To wykształceni, zdolni ludzie. Mogą dużo wnieść do waszej gospodarki. Nie wiem, czy Polskę czeka fala uchodźców, trudno mi teraz o tym mówić. Nawet jeśli, nie powinno być to rozpatrywane jako zagrożenie.