Naukowcy podejrzewają, że globalne ocieplenie odpowiada za powstawanie niektórych chorób.
Naukowcy podejrzewają, że globalne ocieplenie odpowiada za powstawanie niektórych chorób. Fot. Mikael Miettinen / CC BY-NC-ND 2.0 / http://bit.ly/1K1tgJW
Reklama.
Masową umieralność z powodu schorzeń nerek zaobserwowano po raz pierwszy w 2002 roku. Chorobę, której źródło stanowiło zagadkę, epidemiolodzy nazwali „mezoamerykańską nefropatią” ze względu na zasięg jej występowania. Wśród zapadających na nią ludzi przeważali robotnicy pracujący na plantacjach trzciny cukrowej w gorących i wyżynnych strefach graniczącego z Pacyfikiem wybrzeża Ameryki Środkowej. Z powodu epidemii dotykającej głównie wykonujących ciężką pracę fizyczną mężczyzn niektóre dzielnice w Nikaragui zaczęto określać mianem „wdowich krain”, czyli miejsc zamieszkałych przez kobiety, których mężowie stracili zdrowie i życie.
Wcześniej snuto przypuszczenia, że dziesiątkująca robotników choroba może być spowodowana przez kontakt z metalami ciężkimi, pestycydami i innych toksycznymi związkami chemicznymi. Według Richarda Johnsona, profesora z University of Colorado School of Medicine w USA, sprawcą „nerkowej plagi” jest powtarzające się odwodnienie, a ono z kolei wynika z warunków pracy, przekraczających dopuszczalne normy temperatury. Mimo że niektórzy pracownicy pili od 1 do 2 litrów wody na godzinę, to wciąż zapadali na tą groźną chorobę.
Zdaniem Johnsona nie wzięto zupełnie pod uwagę, iż rekomendowane dzienne spożycie wody powinna ulec korekcie z racji tego, że w krajach Ameryki Środkowej w ostatnich latach systematycznie wzrasta temperatura otoczenia (średnio o 0,5°C od 1980 roku). Reasumując, globalne ocieplenie zwiększa ryzyko odwodnienia, co w konsekwencji nasila zachorowalność na „mezoamerykańską nefropatię” w kręgach klasy robotniczej.
Oto mamy przed sobą pierwszą epidemię wywołaną bezpośrednio przez globalne ocieplenie – ogłosił światu Richard J Johnson, którego wnioski opublikowano na łamach American Journal of Kidney Diseases.