Twórca kultowego komiksu Wilq: "Żeby zaistnieć musisz być dobrym menadżerem"
Dawid Wojtowicz
21 października 2015, 06:53·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 października 2015, 06:53
Pochodzi z Torunia, ale mieszka i pracuje w Krakowie. To tu ukończył studia na Akademii Sztuk Pięknych. Zanim rozpoczął edukację na krakowskiej uczelni przez długi czas mieszkał w Opolu i to właśnie miasto odcisnęło piętno na jego późniejszej twórczości. Jako satyryk i ilustrator, wraz ze swoim bratem Bartoszem, powołał do życia polskiego osobliwego superbohatera, eksperymentując w branży, która w naszym kraju wciąż raczkuje. Teraz w związku z dotacją z PISF tworzona przez niego seria komiksowa trafi na dłużej do świata animacji. W rozmowie z portalem INNPoland współtwórca komiksu „Wilq”, Tomasz Minkiewicz, opowiada o swojej codziennej pracy grafika, inspiracjach dla swego dzieła i planach związanych z ekranizacją kultowego komiksu.
Reklama.
Pańskie nazwisko kojarzone jest z serią komiksową o przygodach bohaterskiego, acz nieokrzesanego Wilqa. Czy tworzenie tego komiksu to główne Pana zajęcie czy też na co dzień zajmuje się Pan czymś innym?
Zacznę od tego, że jestem absolwentem Wydziału Form Przemysłowych, a dyplom na ASP robiłem z ilustracji dla dzieci i tym do dziś się zajmuję. Jako grafik współpracuję z różnymi wydawnictwami i agencjami reklamowymi w całej Polsce. Od kilku lat zajmuję się też pisaniem, głównie scenariuszy komiksowych. Prowadzę też własnego bloga. Niedawno nakładem wydawnictwa Dwie Siostry wyszła książka Patrycji Zarawskiej „Benek i spółka” do której miałem przyjemność wykonać ilustracje. Kolejnej książki z moimi ilustracjami będzie można spodziewać się na wiosnę przyszłego roku. Obecnie pracuję nad książką dla dzieci, w której będę nie tylko odpowiedzialny za szatę graficzną i ilustracje, ale również za treść. Można więc powiedzieć, że „Wilq” to taka moja poboczna działalność, ale również przynosząca sporą satysfakcję.
Czy komiks "Wilq" jest przedsięwzięciem komercyjnym?
Komiks wydawany w zeszytach nie jest przedsięwzięciem komercyjnym w stricte tego słowa znaczeniu. Jego powstaniu towarzyszyła tylko i wyłącznie chęć podzielenia się z innymi ludźmi śmiesznymi historiami. Wilqa wymyślił mój brat Bartek jeszcze w czasach liceum. Postaci występujące w komiksie oparte były na jego kolegach i koleżankach z klasy. Komiks był/jest tworzony z myślą o grupie znajomych i miał przede wszystkim bawić czytelników. Dziś bohater ewoluował, zasięg mamy większy, ale cel pozostał ten sam – rozśmieszać ludzi.
Skąd czerpał Pan inspiracje przy tworzeniu tego komiksu?
Po prostu z życia, gdyż codziennie stykamy się z absurdem i pretekstem do żartów. Wydajemy „Wilqa” od 2002 roku, to kawał czasu. Wypracowałem już sobie nawyk słuchania ludzi i patrzenia na otaczającą rzeczywistość pod kątem przydatności do wykorzystania w komiksie. Lapsusy słowne, nieszablonowe skojarzenia, sytuacje – to swego rodzaju pożywka dla wyobraźni, której wytwory znajdują potem wyraz na stronach z komiksowymi kadrami.
Czy z wymyślaniem przygód „Wilqa” wiąże się jakieś ciekawe i zabawne historie?
O tak. Oczywiście. Ciągle sobie z bratem takie opowiadamy. To jedna z fajniejszych stron pisania scenariuszy do „Wilqa”. Przysięgam – są śmieszniejsze od samych komiksów.
Będę drążył sprawę i zapytam, czy za przygodami stworzonego przez Pana superbohatera stoi jednak jakieś ukryte przesłanie? Czy mamy tutaj do czynienia z jakąś "big idea", czy to po prostu zwykła zabawa konwencją?
To pytanie powinno być skierowane do Bartka, który stworzył „Wilqa”, ale nie ma raczej mowy o żadnej idei. Chodzi o opowiadanie śmiesznych historii. Tylko tyle i aż tyle.
Jaką popularnością cieszy się tworzony przez Pana komiks?
Dosyć sporą jak na medium, które nie jest zbyt popularne w Polsce. Stąd pomysł, żeby serialem animowanym zarazić jeszcze większą ilość ludzi [śmiech].
Jaki gatunek komiksu Pan osobiście preferuje?
Nie czytam komiksów innych niż, te które kupuje i czytam córce. Czyli komiks dziecięcy/młodzieżowy. A co do gatunków – nie preferuję żadnego, jeśli komiks jest ciekawy i dobrze narysowany, to może być wszystko.
Jak Pan ocenia rynek komiksowy w Polsce? Pytam o rodzimych twórców i tworzone przez nich serie, a nie o licencjonowane komiksy z zagranicy.
Obserwuję ten rynek z lekkiego oddalenia. Na pewno jest coraz więcej dobrze rysujących ludzi, którzy nie zamykają się w „getcie” komiksu. Ponarzekałbym na scenariusze, ale dawno niczego nie czytałem, więc nie będę wiarygodny, kontynuując ten temat.
Jak wyglądał proces starania się o środki finansowe z PISF, dzięki którym „Wilq” zagości na ekranie TV w formie serialu animowanego?
Nie zajmowaliśmy się tą sprawą bezpośrednio, więc nie podam szczegółów. Poza podpisaniem odpowiednich umów z producentem leżał na nas głównie obowiązek napisania wszystkich scenariuszy do serii. Powstało dziesięć odrębnych historii, prace nad scenariuszami trwały kilka miesięcy, nie obyło się bez licznych poprawek i zmian. Ale efekt jest co najmniej zadowalający.
Czy pozyskane środki pozwolą na realizację telewizyjnego projektu czy też nie obędzie się bez zdobycia dodatkowych funduszy?
Pomimo dobrej oceny seria nie otrzymała 100% dofinansowania. Producent będzie szukał kogoś do koprodukcji, ale jeśli ktoś chciałby zainwestować w serial o Wilqu to powinien się spieszyć. Produkcja rusza jeszcze w tym roku.
Czy produkcja serialu będzie stanowiła dla Pana wyzwanie, skoro wcześniej zajmował się Pan zupełnie innym medium?
Za stronę graficzną serialu odpowiada Bartek, za animacje Leszek Nowicki, obaj też będą reżyserować poszczególne odcinki. Ja się mogę, ale przecież nie muszą wtrącać, teoretycznie mogę wyjechać na wakacje i wrócić, jak serial będzie gotowy [śmieję się]. Tak na poważnie – mamy za sobą udaną próbę: „Wilq: Negocjator”. Praca nad tą krótką animacją nauczyła mnie i brata sporo, a poza tym mamy Leszka w zespole. To człowiek, który kolokwialnie mówiąc zjadł na animacji zęby i w 100% czuje klimat Wilqa. Osobiście traktuję to bardziej jako przygodę niż wyzwanie. Zwłaszcza, że otaczają nas sami profesjonaliści.
Jakie koncepcje i rozwiązania fabularne zamierza Pan rozwinąć w serialu? Czy serial będzie kontynuacją komiksu, jego uzupełnieniem albo zupełnie odrębnym projektem osadzonym w nowym kanonie? Czego możemy się spodziewać?
Wszystkie odcinki zostały oparte na historiach z zeszytów, które są bardzo różne. Dzięki nieocenionej pomocy naszej przyjaciółki, Oli Kułakowskiej, udało się to wszystko zgrabnie uporządkować i docisnąć tak, żeby seria się nie rozlazła, a humor pozostał. Trochę podkręciliśmy tempo, zrezygnowaliśmy z retrospekcji i dodaliśmy kilku hitlerowców. Prosty przepis na udany scenariusz.
Czy Pańska działalność w branży komiksowej budzi jakieś zainteresowanie za granicą czy też na razie Pańska twórczość ma wyłącznie zasięg krajowy?
„Wilq” za granicą nie jest znany. Jeździł z kilkoma wystawami komiksowymi po świecie, byliśmy na dwóch festiwalach i to wszystko. Przetłumaczyliśmy „Wilqa” na angielski, francuski i rosyjski, odbiór był dobry, ale żeby zaistnieć za granicą trzeba wykonać potężną pracę menadżerską. My się tym po prostu nie zajęliśmy. Może szkoda, a może teraz, kiedy powstanie serial i wyjedzie za granicę, coś się w tej sprawie zmieni.
Jak zatem rysuje się najbliższa przyszłość?
Kolejny, dwudziesty trzeci zeszyt „Wilqa” planowany jest na 2016 rok, w 2015 pojawi się kolejny album kolekcjonerski – zebrane komiksy z zeszytów 9, 10,11 i 12. W kolorze i z dodatkowymi atrakcjami. Bartek z Leszkiem pracują nad kolejnym sezonem serialu dla dzieci „Dzielny Lew Eryk”. Nie o wszystkim możemy teraz opowiedzieć, ale dużo się dzieje, plany mamy na dwa lata do przodu.