Jako mentor, chcę pomóc młodym przy ich własnych biznesach - Marian Owerko, prezes Bakallandu.
Jako mentor, chcę pomóc młodym przy ich własnych biznesach - Marian Owerko, prezes Bakallandu. Fot. Archiwum prywatne

W młodości handlował owocami, później przerzucił się na bakalie. Teraz jest biznesmenem, m.in. współwłaścicielem jednej z największych firm spożywczych w Polsce. Marian Owerko dołączył do programu The Venture jako mentor i juror. Pomysł na biznes, który wygra polską edycję, ma szansę zachwycić publikę na finałach w USA. Właśnie o tym, ale również o kreatywności, szukaniu miejsca dla siebie i problemach młodych startupowców opowiada w INNPoland Marian Owerko.

REKLAMA

Na co dzień jest Pan Szefem Rady Nadzorczej Bakallandu. Ale jest też jurorem w konkursie The Venture dla młodych firm. Jak Pan to łączy?
Przede wszystkim nie łączę, tylko dzielę. Bakalland i moje mentorstwo i sędziowanie w The Venture to dwie różne sprawy.

Dlaczego?
Nie chcę tego ze sobą łączyć i tyle. Nie poszukuję tutaj żadnych nowych rozwiązań do mojej firmy ani nowych biznesów.
To czemu zdecydował się Pan zostać członkiem jury?
To jest moja działalność społeczna. Robię to na co mam ochotę, a takie inicjatywy uważam za godne uwagi. Moim zdaniem tego najbardziej brakuje młodym, którzy chcą wejść w biznes – wsparcia merytorycznego, feedbacku. Ja też tego nie miałem, kiedy mój biznes startował, dlatego chcę wykorzystać moje doświadczenie i przekazać je dalej, żeby w ten sposób pomóc stworzyć coś dobrego. W Polsce nie powstanie druga Coca Cola lub Ford ale Uber, Airbnb czy Facebook ma szanse powstać i to w jednym pokoleniu . Projekt The Venture uczy ważnej rzeczy – żeby próbować.
Próbować?
Tak, nie wahać się, tylko zaryzykować i postawić na własny pomysł i inicjatywę, być kreatywny. To jest pewien problem z polskim biznesem – jest za mało kreatywny, za bardzo bierny w swoich innowacjach. To bardzo duża szansa. Duża rezerwa.
Marian Owerko

Reprezentowanie Polski za granicą jest bardzo ważne w konkursie Venture. Dzięki temu mamy szanse pokazać, że nasz kraj nie jest zacofany, a potrafi stworzyć coś, co sprawia, że Amerykanom opadają szczęki. O takich ludzi nam chodzi - tworzących projekty przełomowe w swym codziennym użytkowaniu.

A jak powinien działać?
Rozwijać się w niszach, szukać tych ścieżek, których nikt nie wydeptał. Uważam, że Polska powinna rozwijać się w stronę social media, big data, to jest ogromne pole do eksploracji. Inicjatywy biznesowe powinny właśnie tam szukać miejsca dla siebie.
Jaki jest najlepsze miejsce do rozwoju biznesu?
Najlepiej by było, żeby biznes powstał w niszy, która jeszcze nie istnieje. Musisz ją najpierw wytworzyć i to jest prawdziwa innowacyjność. Tylko do tego potrzeba determinacji i wsparcia a Venture właśnie je udziela.
Dobrze, a jeśli ktoś nie umie stworzyć tej niszy?
Wtedy trzeba być innowacyjnym w istniejących branżach.

Po prostu?
Może to brzmi tak prosto, ale jeśli nie ma się jasnego celu i się do niego nie dąży, to w biznesie długo się nie pociągnie. Wprowadzenie nowych rozwiązań to właśnie taki cel, który może pozwolić na odniesienie sukcesu. Poza tym wiadomo, że jeśli nie inwestuje się w innowacje, to się stoi. Trzeba zawsze usprawniać swój biznes.

Jak opisałby Pan dobry startup? Taki, który dałby sobie radę w konkursie Venture?
Dobry startup to taki, który wypełnia lukę w ludzkich potrzebach. To jeden projekt, który ma jakoś zmienić, ulepszyć ludzkie życie, nad którym pracuje grupa ludzi. Jedna konkretna rzecz, której oddają się w całości i tworzą coś takiego, że staje się nie tylko popularne w Polsce, ale promuje ją na świecie. Szersza perspektywa, najlepiej globalna, to coś czego oczekujemy w The Venture. Polskie startupy muszą chcieć ulepszać życie jak największej grupy ludzi, nie tylko w Polsce.