
Za sprawą występu Adriana Zandberga na przedwyborczej debacie z udziałem ośmiu komitetów wyborczych lewicowa Partia Razem zyskała w ostatnich dniach spory rozgłos. Ugrupowanie to postrzega się głównie jako obrońców pracowników, związkowców, prekariuszy, bezrobotnych i osób wykluczonych. W powszechnym przekonaniu program gospodarczy i społeczny tego ruchu jest wymierzony w interesy drugiej strony tj. pracodawców.
REKLAMA
Czy zatem wśród przedsiębiorców młoda partia nie może w ogóle liczyć na poparcie? Nie jest to do końca prawda. Udało nam się porozmawiać z Maciejem Stańczykiem, 30-letnim przedsiębiorcą (właścicielem łódzkiej firmy w branży gastronomicznej), który jest członkiem Rady Krajowej Partii Razem. Na przykładzie kilku najczęściej dyskutowanych postulatów programowych opowiedział portalowi INNPoland, dlaczego całym sercem wspiera ten ruch i jak proponowane przez jego partię rozwiązania mogą przynieść korzyść również przedsiębiorcom.
Podwyższenie płacy minimalnej i wprowadzenie 35-godzinowego czasu pracy
Maciej Stańczyk, kandydat do sejmu Partii Razem i przedsiębiorca: W Polsce na tych postulatach skorzystają zwłaszcza mali i średni przedsiębiorcy, tacy jak ja. Dlaczego? Bo wszystkie te przedsiębiorstwa opierają się na popycie wewnętrznym. Dzisiaj jest tak, że ludzie nie mają często pieniędzy (i czasu) na drobne usługi i muszą np. rezygnować z pójścia do fryzjera czy do restauracji. W rezultacie polskie przedsiębiorstwa usługowe tracą klientów i masowo bankrutują. Henry Ford mawiał, że pracowników w większości powinno być stać na to, co sami produkują. I jest w tym dużo prawdy.
Trzeba też uzmysłowić sobie, że wbrew obiegowym opiniom przedsiębiorcy nie są jednorodną grupą społeczną i często mają sprzeczne interesy. Cóż wspólnego mam ja – właściciel lokalu gastronomicznego – z międzynarodową korporacją, która zarabia na eksporcie? Moje obroty są zależne od zamożności polskiego społeczeństwa, zagraniczny koncern mało obchodzi jakość życia Polaków, bo odpowiada mu tania i pracująca ponad normę siła robocza z odległego kraju.
Wprowadzenie progresywnego podatku dochodowego – 75% stawka dla najbogatszych
Stańczyk:To również element wprowadzenia sprawiedliwego i równego traktowania wszystkich przedsiębiorców. Obecnie 90% podatku dochodowego w naszym kraju płacą małe i średnie przedsiębiorstwa. To tak naprawdę głównie na nas spoczywa ciężar utrzymywania sektora publicznego w Polsce. Należy też zrozumieć, że jeśli chcemy mieć sprawnie działające państwo i dobre usługi publiczne na poziomie zbliżonym do krajów, do których aspirujemy, potrzebujemy na to sporych nakładów finansowych. Nie da się stworzyć taniego, a jednocześnie wydajnego państwa – to mit. Ale w tych kosztach muszą również partycypować wielkie firmy, których „zręczność” w unikaniu podatku dochodowego kosztuje nas 40 mld zł rocznie.
Dodam też, że jako przedsiębiorca jestem gotowy płacić wyższy podatek od wzrastających obrotów, wiedząc, że pieniądze te polepszą usługi publiczne. Przedsiębiorcy to też obywatele i część państwa – w ich interesie jest również to, by było ono silne i miało wysoką jakość.
Przeciwdziałanie elastycznym formom zatrudnienia
Stańczyk:W moim lokalu wszyscy są zatrudnieni na umowę o pracę. Dlaczego nie korzystam z elastycznych form zatrudnienia? Z kilku powodów. Pierwszy jest bardzo prozaiczny – po prostu staram się prowadzić biznes uczciwie i zgodnie z prawem. Skoro warunki, na jakich pracują zatrudnieni przeze mnie ludzie, spełniają kryteria stosunku pracy opisanego w Kodeksie Pracy, to traktuje to prawo na poważnie i proponuje im umowę o pracy.
Doszliśmy mianowicie do absurdu, że ci przedsiębiorcy, którzy myślą i działają w ten sposób urastają do rangi bohaterów, a przecież przestrzegają tylko ustanowionego prawa i nic więcej. Co gorsza, są niejako „karani” za swoją postawę, ponieważ łamiący prawa pracownicze konkurenci z tej samej branży pozostają bezkarni i jeszcze na tym zarabiają. Nieprawdą jest też, że jesteśmy za likwidacją w całości umów śmieciowych – jesteśmy za wyeliminowaniem patologii i nadużyć, które jawnie krzywdzą pracowników.
Jako pracodawca uważam, że stworzenie ludziom godnych warunków pracy poprzez kodeksową umowę i cywilizowany rynek pracy opłaca się w dłuższej perspektywie – mam świetny i lojalny zespół, który traktowany „po ludzku” przez swego szefa lepiej i chętniej pracuje na nasze wspólne dobro.