Fot. Thijs ter Haar / http://bit.ly/1PULMeh / CC BY 2.0

Unia energetyczna to jeden z ważniejszych projektów prowadzonych obecnie przez Komisję Europejską, który wspiera Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej. Tusk wspomniał o projekcie po raz pierwszy wiosną 2014 roku na łamach Financial Times w artykule zatytułowanym „Zjednoczona Europa może położyć kres dławiącemu uciskowi energetycznemu Rosji”.

REKLAMA
Czym miałaby być unia energetyczna?
Projekt ma na celu zjednoczenie się państw Unii Europejskiej w kwestiach energetycznych. Głównymi założeniami są: wspólne bezpieczeństwo energetyczne i wspólny rynek energetyczny. Projekt został zgłoszony w kwietniu 2014 roku przez premiera Donalda Tuska.
Początkowo głównym celem projektu była ochrona przed monopolem Gazpromu, wspieranego przez władze Rosji. Co za tym idzie, unia energetyczna w założeniach miała zmniejszyć uzależnienie państw europejskich od dostaw gazu z Rosji. Dodatkowo była mowa o wspólnym kupowaniu gazu, kontroli umów gazowych, wsparciu wydobycia węglowodorów z niekonwencjonalnych źródeł (z naciskiem na łupki), wsparciu dążenia do niskiej emisji CO2 dla energetyki węglowej. Wszystkie te postulaty bardzo dobrze wpisywały się w potrzeby Polski.

Każdy dorzucał swoją cegiełkę

Okazało się jednak, że nie dla wszystkich państw Wspólnoty powyższe punkty są ważne, a niektóre z nich były wręcz nieatrakcyjne. Przykładowo, wspólne kupno gazu nie leży w interesie Węgier, które mają wynegocjowane korzystne ceny. Pozostałe państwa zaczęły więc formułować punkty, które by je interesowały i chciałyby, żeby zostały zrealizowane w ramach unii energetycznej. Projekt stał się więc bazą różnych pomysłów, nie zawsze do końca spójnych.
logo
Fot. European Parliament / http://bit.ly/1GJUVEu / CC BY-NC-ND 2.0

W wyniku dynamicznych zmian wizji na temat projektu, w pewnym momencie, unia energetyczna przekształciła się w unię energetyczno-klimatyczną. Postulaty, które miały być realizowane w jej ramach uzupełniono m.in. o zagadnienia związane z Odnawialnymi Źródłami Energii. Niestety, większość państw nie zgodziła się na ograniczanie ich suwerenności na rzecz Unii Europejskiej. Podkreślono jedynie, że wszystkie zakupy gazu od zewnętrznych dostawców muszą być dostosowane do prawa unijnego. Jednak mało to wnosi, ponieważ umowy gazowe zawierane są pomiędzy przedsiębiorstwami energetycznymi, a nie krajami. Przedsiębiorstwa natomiast mają prawo do tajemnicy handlowej.

Na czym stanęło?

Niemcy i Rosja mają dobre relacje gospodarcze więc nie zależy im, by za wszelką cenę walczyć z uzależnieniem Europy od gazu ze Wschodu. Podobne sytuacje można zaobserwować w większości pierwotnie zakładanych postulatów w projekcie zgłaszanym przez Donalda Tuska. Praktycznie dla każdego kraju korzystne są inne rozwiązania, najczęściej brakuje argumentów do osiągnięcia wspólnego, unijnego porozumienia.
Jeśli chodzi o pierwotnie założone polskie postulaty, zostały one zminimalizowane niemal do zera. Poza wspólną rozbudową infrastruktury, żadna z propozycji Donalda Tuska nie została uwzględniona w dokumentach unijnych ogłoszonych 25 lutego 2015 roku. Można wyciągnąć z tego taki wniosek, że Polska raczej nie ma co liczyć na solidne wsparcie Unii Europejskiej w kwestiach bezpieczeństwa energetycznego.
Następny komunikat w sprawie tworzenia unii energetycznej powinien pojawić się przed szczytem Rady Europejskiej w grudniu 2015 roku. Jednak, jak można się już spodziewać na podstawie dotychczasowych zmian, nie będzie on miał nic wspólnego z pierwszą wizją projektu.