
Już w pierwszym kwartale 2016 roku może zacząć obowiązywać nowe obciążenie podatkowe. W założeniu ma dotknąć przede wszystkim hipermarkety. Politycy liczą na 3,5 mld złotych przychodu dla budżetu. W założeniach ustawy mówi się o 2% stawce podatku od przychodów dla wszystkich, lub o progresywnej stawce uzależnionej od wielkości sklepu.
Sklepy wielkopowierzchniowe (np. Auchan, Tesco, Castorama) Dyskonty (np. Biedronka, Lidl, Kaufland) Salony samochodowe Księgarnie (o powierzchni powyżej 250 metrów kwadratowych) Drogerie (o powierzchni powyżej 250 metrów kwadratowych)
Punkty handlowe o powierzchni poniżej 250 metrów kwadratowych (np. Żabka, Freshmarket) Punkty, których roczny obrót wynosi poniżej 700 tysięcy złotych Stacje benzynowe Hurtownie
400 mln mniejsze wpływy z CIT
Wprowadzenie ustawy obniży zyski sieci handlowych. Niższy dochód, to niższy podatek płacony przez firmy. Eksperci szacują tę różnicę na 400 milionów złotych.
1,5 mld mniejsze wpływy z VAT
9zł droższe zakupy, 409zł w skali roku
Co najmniej 76,1 tysiąca nowych bezrobotnych
Przede wszystkim należy się przyjrzeć temu jakie cele ma realizować ta ustawa. Po pierwsze ma ograniczyć możliwości unikania płacenia podatków w naszym kraju. Tu się w 100% zgadzam z założeniami autorów ustawy. Wszystkie firmy powinny ponosić takie same obciążenia na rzecz społeczeństwa, w którym funkcjonują, bo w przeciwnym razie mamy do czynienia z nieuczciwą konkurencją. Drugim celem jest ograniczenie ekspansji zagranicznych sieci handlowych. Takie sformułowanie celu daje zagranicznym przedsiębiorcom podstawę do skierowania ustawy do Trybunału Sprawiedliwości. W ramach Unii Europejskiej działamy na jednolitym rynku. Trzeci cel: zapewnienie dodatkowych dochodów w momencie wychodzenia z kryzysu gospodarczego, jest już nieaktualny. Projekt ustawy powstał w 2012 roku, ale obecnie wzrost gospodarczy przekracza 3 proc. W Polsce nie ma kryzysu, więc takie sformułowanie jest bezzasadne. Inną kwestią jest dobór środków realizacji celów. Dodatkowy podatek od sprzedaży mają płacić jedynie przedsiębiorstwa prowadzące sprzedaż w sklepach o powierzchni ponad 250 m kwadratowych. Uzależnienie wysokości podatku od wielkości sklepów nie doprowadzi do realizacji założonych celów, a może wręcz działać na odwrót. Wyjaśnię to na przykładzie. Jeśli mały przedsiębiorca ma 2 sklepy po 300 metrów wadratowych, będzie objęty podatkiem. Z kolei sieć 100 sklepów, które mają po 200 metrów – nie będzie musiała dodatkowo płacić. Uzależnienie wysokości podatku od wielkości sprzedaży i siły rynkowej przedsiębiorstw nie jest racjonalne, bo prowadzi do zmniejszenia efektywność inwestycji i wydajności pracy, ale uzależnienie wysokości opodatkowania od powierzchni sklepów jest jeszcze bardziej nieracjonalne, dyskryminuje część przedsiębiorców, nadmiernie ogranicza swobodę gospodarczą i moim zdaniem jest niezgodne z konstytucją.
