Niemiec płakał jak sprzedawał swoją firmę. Brytyjczyk chciał nas pokonać, nie dał rady, też sprzedał. Kanadyjczycy oburzali się, że Polacy za tanio kupują ich cenne złoża. Volkswagen to w zasadzie auto "made in Poland".
Kiedy Andrzej Klesyk wprowadzał się do do gabinetu prezesa PZU, w telewizji trwała właśnie agresywna kampania ubezpieczyciela Link 4. PZU ubezpieczało co trzeci samochód w Polsce, a odnoga brytyjskiego giganta RSA Insunarce Group zamierzała zagarnąć im milion, a najlepiej ze dwa miliony klientów. W Link 4 sprzedawali najtańsze autocasco, mieli porównywalne z PZU stawki w OC, udzielali największych zniżek kobietom oraz właścicielom samochodów używanych. - No i co z tego - wzruszył ramionami Klesyk. - Jak sprzedają tak tanio, to na pewno dokładają do biznesu. Zobaczymy, jak ich procedury wypłat przetestują łowcy odszkodowań - ironizował szef PZU.
Agresywny polski kapitał
Okazuje się, że nie zawsze jest tak, że polskie firmy padają łupem tych zagranicznych, z dostępem do nielimitowanej kasy w zagranicznej centrali. Coraz częściej to my zadziwiamy obcokrajowców stając się tym, czego kiedyś sami się obawialiśmy - agresywnym kapitałem, który przychodzi, kupuje za bezcen i zwalnia na bruk.
Minęło kilka lat i Brytyjczykom osłabł zapał ubezpieczania Polaków. Wykrwawiając się z milionów złotych na marketing Link 4 obsługiwał około 400 tys. polis rocznie, a ich zysk brutto w 2013 roku wyniósł 30 mln zł. Kilka dni temu PZU sfinalizowało przejęcie konkurenta, który jeszcze parę lat temu zamierzał powalić kolosa. To nie wszystko - wykładając 360 mln euro PZU przejmuje też biznesy ubezpieczeniowe na Litwie, Łotwie i Estonii.
Polsko-niemiecka wojna bankowa
Podobnie było z polskim oddziałem Allianz Banku przejętym w 2011 roku przez Getin Holding. Najpierw prezes banku musiał się tłumaczyć niemieckim zwierzchnikom, dlaczego mając więcej pieniędzy niż Alior Bank (inny polski bank, który powstawał w tym samym czasie) zdobył tylko 74 tys. klientów. Suma bilansowa (gotówka, lokaty i kredyty) Allianz Banku w Polsce wynosiła miliard zł, a w 2011 roku strata banku wyniosła 350 mln zł. Słabo się tłumaczył, więc Niemcy zdecydowali o sprzedaży polskiego biznesu.
Konkurentem pożywił się finansowy holding Leszka Czarneckiego. Co ciekawe, finansowo-biurowa wojna rozegrała się w sąsiadujących ze sobą wieżowcach zagłębia białych kołnierzyków przy ul. Domaniewskiej w Warszawie. Po jednej stronie chodnika rezydowali „getinowcy”, a po drugiej stronie ofiary „aliance”, z których część została objętych „outplacementem”.
Miedź czy mieć
– Nie widzę żadnego powodu, dla którego jedna z najbardziej prężnych firm miedziowych wyprzedaje się tak tanio. Polacy z KGHM chcą wykorzystać okazję, kiedy chwilowo spółka jest słabiej wyceniana – to słowa kanadyjskiego analityka giełdowego Cliffa Hale-Sandersa, kiedy na kanadyjskiej giełdzie pojawił się polski potentat i kupił akcje Quadra FNX.
Część Kanadyjczyków widziała w transakcji wyprzedaż cennych narodowych sreber. Kupując konkurenta za 9,5 mld zł KGHM przejął sześć kopalni – m.in. dużą odkrywkową w amerykańskim stanie Nevada, dwie mniejsze w Arizonie i Chile. Na wybrzeżu Grenlandii buduje kopalnię molibdenu, z której chce pozyskiwać rocznie 7,5-10,4 tys. ton tego rzadkiego metalu stosowanego głównie przy produkcji stali. Jednak największy skarb kanadyjskiej spółki znajduje się na chilijskiej pustyni Atakama. Do spółki z Japończykami z koncernu Sumitomo buduje tam olbrzymią kopalnię Sierra Gorda. - jednego z największych znanych złóż miedzi na ziemi.
Obce marki w polskich rękach
Zazwyczaj biadolimy nad upadkiem tradycyjnych polskich marek, które przejmują zagraniczne koncerny. Oto dwa przykłady w drogą stronę. - Wybieram się na emeryturę. Tylko pan Adam Krzanowski gwarantuje kontynuację produkcji w Niemczech. To najlepszy kupiec, który nie rozpuści biznesu po pierwszym roku - w ten sposób ze łzami w oczach pożegnał się z pracownikami Wolf-Peter Rohde 73-letni założyciel i prezes Rohde&Grahl. Rok temu za 40 mln euro niemiecki producent designerskich krzeseł i foteli trafił w ręce braci Krzanowskich, właścicieli firmy Nowy Styl w Krośnie. Dzięki przejęciu przychody z rynku niemieckiego, jakie osiągają Polacy, wzrosły do 70 mln euro.
Ale jest jeszcze bardziej prestiżowa marka niemiecka w polskich rękach. To Korzilius - znany producent płytek z klinkieru. Założył ją w XIX wieku Peter Josef Korzilius, jego potomkowie prowadzili do 2008 roku. Nie przetrwała uderzenia globalnego kryzysu. Majątek po bankrucie kupiła polska firma Tubądzin.
Nasi w Szkocji
W 2005 roku w Glasgow rekomendowanym zajęciem dla polskich emigrantów był zmywak, mieszalnia lakierów, zajmowanie się dziećmi. Tym większy był szok Szkotów, kiedy bracia Przemysław i Radosław Koelnerowie ogłosili, że za 15 mln funtów przejmą Rawlplug, producenta kołków rozporowych. Markę o stuletniej tradycji zna każdy Brytyjczyk. Jako pierwsza na świecie opracowała kołek rozporowy i młotowiertarkę. Polacy zapowiedzieli zwolnienia i przeniesienie produkcji zamocowań do Wrocławia, czym wywołali gniew i niedowierzanie.
Polo-wagen
W połowie lipca należący do Romana Karkosika Boryszew został wybrany najlepszym dostawcą koncernu samochodowego Volkswagen. Na prestiżowy tytuł zapracowały po części zagraniczne inwestycje polskiego miliardera. Kiedy wybuchł kryzys finansowy Karkosik skorzystał z przeceny majątku firm branży automotive. Kupił włoską grupę Maflow - największego w Europie producenta przewodów samochodowych. W Niemczech przejął AKT, Theysohn, oraz Grupę YMOS - firmy produkujące plastikowe części wykorzystywane w przemyśle samochodowym. Wyceniana na 1,5 mld zł polska firma dostarcza komponenty do takich modeli VW jak: Golf, Passat, Octavia, Superb, Audi A3, Audi A4, Tiguan.
Już nie konkurujemy ceną
2013 rok, targi CeBIT w Hanowerze, na ekspozycję wkracza kanclerz Angela Merkel. Odwiedza stoisko niemieckiej firmy SAP, największego w Europie producenta oprogramowania do zarządzania firmami, a następnie jej konkurenta, krakowskiego Comarchu. Spytała, o ile Polacy są tańsi na rynku niemieckim. - Jesteśmy drożsi, nie konkurujemy ceną - odparł założyciel firmy prof. Janusz Filipiak.
Polski prezes zasłynął tam z wypowiedzi obalających ze stereotyp „polnische wirtschaft”. W 2008 roku przejął notowaną na niemieckiej giełdzie firmę informatyczną SoftM, a wkrótce potem szwajcarską społkę A-MEA Informatik AG. Takie transakcje przekonały potem wiele rodzinnych niemieckich firm, że Polacy nie wyskoczyli skroce spod ogona. Do prestiżowych klientów Comarchu należą kasy pożyczkowe FinanzIT, producent chemii samochodowej Sonax i słynna fabryka szwajcarskich scyzoryków Victorinox.
Dwa lata później Koelnerowie wykupili znanego w Niemczech producenta kotew chemicznych Stahl. Teraz zagraniczne i polskie spółki działają w ramach jednego międzynarodowego holdingu produkującego zamocowania budowlane, piły i inne narzędzia. W ubiegłym roku firma Koelnerów miała 619 mln zł przychodów ze sprzedaży, a cała rodzina od lat znajduje się w rankingach najbogatszych Polaków
Opublikowano za zgodą autora. Tekst ukazał się pierwotnie 19 września 2014 w serwisie NaTemat.pl.