Sylwia Bilska, dyrektor zarządzająca PayU, uważa, że wojna kobiet i mężczyzn szkodzi, a nie pomaga biznesowi. W rozmowie z nami opowiada, dlaczego nie warto skupiać się na płci w miejscu pracy, zaletach coachingu oraz swoich doświadczeniach jako mentor dla startupów.
Zauważyłem, że często w panelach dyskusyjnych występuje Pani jako jedyna kobieta.
Tak, bardzo często.
Irytuje to Panią?
Nie, w ogóle.
Nie myśli Pani, że w biznesie jest za mało kobiet?
Nie, nie zgadzam się z takim myśleniem. Mam 2 podstawowe zasady. Nie lubię, gdy ktoś oszacowuje moje doświadczenie, to co robię, przez pryzmat tego, że jestem kobietą. Nie chciałabym przywilejów ze względu na bycie kobietą.
Nie chce Pani dyskryminacji pozytywnej?
Ja rozumiem kwoty i powody ich wprowadzenia, kiedy mówi się, że dużo dłużej zajmie nam wyrównanie poziomów czy dostęp do możliwości, ale z drugiej strony uważam, że nikt nie chciałby czuć, że dostał jakąś rolę, bo jest np. mężczyzną. Pan by chciał?
Nie czułbym się z tym dobrze.
No właśnie, to takie stygmatyzowanie. Nie chciałabym usłyszeć, że jestem tu gdzie jestem tylko dlatego, że jestem kobietą i komuś tego brakowało.
I naprawdę nie czuła Pani nigdy, że musi pracować ciężej niż mężczyźni, żeby znaleźć się tu, gdzie jest?
Jedyne przed czym przestrzegam kobiety to, żeby nie próbowały robić z siebie mężczyzn – to się nie uda, zawsze przegramy w takiej roli. Uważam, że kobiety w biznesie mają bardzo dużo do zaoferowania. Osobiście nie chciałabym nigdy, aby traktowano mnie w jakiś uprzywilejowany sposób ze względu na fakt bycia kobietą. Z drugiej strony nie czułam się też nigdy dyskryminowana i nie czuję się źle, gdy np. w panelu dyskusyjnym biorę udział wraz z kilkoma mężczyznami. Pracowałam już w biznesach, gdzie kobiety były nadreprezentowane, np. w branży kosmetycznej, i pracowałam także w miejscach, gdzie była wysoka nadreprezentacja mężczyzn. W każdym z tych środowisk czułam się dobrze.
Kobiety w polskim biznesie: Udział w zarządzie spółek giełdowych - 11,6 proc.
Udział w radach nadzorczych spółek giełdowych - 16,6 proc.
Udział na stanowiskach prezesów zarządu - 6,5 proc.
Udział na stanowiskach przewodniczących rad nadzorczych - 10,4 proc.
Źródło: Kobiety w spółkach giełdowych (2015) - raport Fundacji Liderek BiznesuCzytaj więcej
A czuła Pani różnice w sposobach zarządzania, zależnie od tego ile w zespołach było kobiet lub mężczyzn?
To firmy różnią się sposobem zarządzania i kulturą. Nie ma znaczenia, czy jest więcej kobiet, czy mężczyzn. Jestem osobą, która opowiada się za balansem. Dlaczego dążymy do wyrównania ilości kobiet na topowych stanowiskach? Tylko dlatego, że patrząc z punktu widzenia świata zewnętrznego, balans jest optymalnym rozwiązaniem. Wtedy, według socjologii, dzieje się nam lepiej. A każda z firm ma inne kultury czy dynamikę i to jest ważniejsze od liczby kobiet i mężczyzn. Najlepsza jest dywersyfikacja i wspomniany już balans.
Ciężko to jednak osiągnąć. To co Pani mówi jest słuszne, jednak pewne stereotypy dalej pokutują. Jak można je zwalczać?
Jestem daleka od drastycznych ruchów, bo nie pomogą ani biznesowi, ani płciom. To jest obszar, w który trzeba włożyć dużo pracy. Poza tym kobiet jest coraz więcej w biznesie, ale i np. także na ważnych stanowiskach politycznych, a to jest bardzo pozytywne.
Czyli sprawy idą w dobrą stronę. A zmieniając temat, jak znaleźć złoty środek między pracą a życiem prywatnym. Czy korzystała pani z usług coachów?
Wie Pani, jaki pokutuje mit o coachingu? Ostatnio nie mają najlepszej prasy
Na naszym rynku pokutuje mnóstwo mitów, łącznie z tym, że gotówka jest najbezpieczniejsza. Miałam przyjemność pracować z pewną liczbą mentorów i coachów. Oni wpłynęli na różne elementy, np. identyfikację problemu, pomogli mi pracować nad sobą. Zawsze można samemu spróbować, ale coach jest profesjonalistą w danym zakresie więc, czemu nie?
A czy coach to nie jest terapeuta w wersji light? ?
Coach pozwala nam porozmawiać samemu ze sobą. Moderuje tę „rozmowę” tak, że nagle otwierają się pewne nowe furtki. Obecność coacha diametralnie wpłynęła na moją karierę zawodową i myślę o tym bardzo pozytywnie. W każdym zawodzie mogą trafić się oszuści, trzeba tylko wiedzieć kto jest dobry i może tym samym wnieść jakąś wartość do naszego życia.
A jak Pani odnajduje się jako mentor?
Mam dość bezpośredni charakter, co ma swoje plusy i minusy. Dostanie Pan ode mnie rzetelną ocenę,, ale jeśli nie lubi Pan słyszeć, jaka jest rzeczywistość, to może Pan to negatywnie odebrać. Poza tym opieram się na własnych doświadczeniach. A jak się w tym czuję? Bardzo dobrze, bo to, że mogę komuś pomóc daje mi dużą przyjemność.
Skoro mówimy o doświadczeniach, co się zmieniło w kulturze korporacyjnej, odkąd zajmuje się Pani biznesem?
Cały dzisiejszy świat pędzi. Wszystko zmienia się bardzo szybko, także w zakresie zarządzania. Jeden z trendów, który preferuję to zarządzanie, również zasobami ludzkimi, poprzez otwartość na zmiany. Ja to nazywam poszukiwaniem ludzi z różnymi doświadczeniami. Sama preferuję takie podejście do budowania swojego doświadczenia – od wykształcenia prawniczego poprzez strategię, sprzedaż i marketing w różnych przedsiębiorstwach i branżach. To daje pewnego rodzaju łatwość późniejszego działania w środowisku wysokiej zmiany.
Dobrze, tylko że każda branża cechuje się pewną specyfiką. Czy nie jest tak, że jeżeli jest się za długo w jednej branży i przenosi się do innej, bierze się ze sobą nie tylko dobre, ale również złe nawyki?
Z drugiej strony można zapytać, czy lepiej mieć pracownika, który przez 20 lat specjalizuje się w jednej dziedzinie i nie próbuje rozwijać się w innych obszarach, bo potrafi poruszać się tylko po jednej określonej ścieżce? Ja wierzę w różnorodność – tacy ludzie potrafią odnaleźć się w różnych miejscach i organizacjach i zastosować swoje umiejętności w czymś nowym, jednocześnie ciągle się ucząc. Ale nie ma złotego środka i nie ma patentu na sukces.
A jaki jest Pani patent na PayU?
PayU to bardzo dynamiczna organizacja, dlatego lubię tu pracować. Jesteśmy zorientowani na innowacje, na poszukiwanie łatwych dla użytkownika rozwiązań. A patent to dokładnie to co już powiedziałam – poszukiwanie ludzi z różnymi doświadczeniami, którzy chcą się uczyć, są niezależni, potrafią stworzyć własny obszar i wznieść go na wyżyny – takie trochę startupowe podejście.
Czy zbytnia indywidualność nie rozsadzi zespołu od środka? Nie jest potrzebna pewna dyscyplina?
Dyscyplinę przynoszą ludzie, którzy są zorientowani na biznes. Musimy być innowacyjni – w krótszym lub dłuższym terminie. Komercjalizacja i zorientowanie na biznes nas dyscyplinują.
Jak w PayU ta innowacyjność się przejawia lub będzie przejawiać?
Przede wszystkim poprzez usługi, które wprowadziliśmy na rynek. Najczęściej wybieraną metodą płatności w Internecie jest szybki e-przelew, który my jako pierwsi, przy partnerstwie banków, wdrożyliśmy w Polsce. Ta metoda ma aktualnie 80 procent udziału w rynku e-płatności. Dziś poszliśmy o krok dalej i przygotowaliśmy nową wersję takiego e-przelewu – można go wykonać jednym kliknięciem, także na telefonie, i ponownie PayU jest pierwszą i jak dotąd jedyną firmą, która oferuje takie rozwiązanie. Nazwaliśmy je PayU Express.
Mocno promujecie transakcje bezgotówkowe. Dużo ludzi burzy się, że pozbywanie się gotówki z obiegu będzie zamachem na ich wolność. W końcu teraz banki będą dokładnie wiedziały kto, gdzie, kiedy i za co płacił.
Z pewnością wyeliminowanie gotówki z obiegu nie może odbyć się w drodze „wyłączenia” jej z użycia na podstawie odgórnie narzuconej regulacji. Może to zadziałać tylko wtedy, jeśli będzie wynikiem świadomej i suwerennej decyzji konsumentów. Każdy konsument jest decydentem, który sam w końcu dojdzie do tego, że gotówka jest najmniej bezpieczną metodą płatności. Nie chcemy niczego wymuszać. Im większą część konsumpcji będą zapewniać osoby z generacji Y, tym więcej będzie obrotu bezgotówkowego. To naturalny kierunek i kwestia czasu.
Czy to segment, do którego PayU chce trafiać – millenialsi, generacja Y?
Jest to grupa społeczna, której uważnie się przyglądamy, ale na pewno nie jedyna ważna dla nas. Wychodzimy z założenia, że każdy kto chce powinien mieć dostęp do płatności on-line na warunkach, jakie sobie życzy. My zapewniamy bezpieczeństwo i szybkość transakcji, łatwą i szybką obsługę oraz najwyższą konwersję zakupową, czyli najmniejszą ilość porzuconych koszyków.
Słyszałem że interesuje się Pani mentoringiem w startupach? Jak się Pani to podoba?
Zgadza się. Brałam udział w różnych inicjatywach wspierających rozwój biznesu i ludzi, także związanych z rozwojem kobiet w biznesie.
A wykonanie?
Wie Pan, to zależy od uczestników i tego, czy są jasno określone oczekiwania i priorytety. Rozmawialiśmy na ten temat z jurorami podczas niedawnej edycji Startup Weekend Warsaw. Moja subiektywna opinia? Świetne pomysły, dużo inspiracji, ale często brakuje sznytu biznesowo – strategicznego. Jest mnóstwo dobrych pomysłów, ale brakuje ich dobrego przerobienia na biznes, pomysłu na monetyzację.
Problemem startupów jest też pitching. (prezentowanie swoich pomysłów przez młodych biznesmenów inwestorom)
To też, to jest ten drugi zły element.
Z czego to może wynikać? Bo to taki świeży rynek, złe nawyki, czy brak nauczania tego, jak dobrze się zaprezentować, sprzedać?
Te elementy, które Pan wymienił, to wszystko prawda. Po pierwsze, w szkole nie uczymy w ogóle technik prezentacji.
To chyba wynika z tego, że uniwersytety mają dawać wiedzę, nie pracę, jak wielu sądzi.
Przedstawienie projektu biznesowego w 5 minut nie jest łatwym zadaniem. Jeśli jednak ktoś nie potrafi dobrze sprzedać swojego pomysłu, to daleko z nim nie zajdzie. Świetna idea, która zostanie źle zaprezentowana będzie po prostu niezrozumiała i zapomniana, bo nikt w ten pomysł nie zainwestuje.
Nie zdarza się, że ktoś dostrzega potencjał w źle sprzedanym pomyśle?
Jeśli zauważę, że coś jeszcze może być w danym projekcie nieodkrytego, to zadaję pytania. Ale nie każdy to robi… Jeśli ktoś nie wykona dobrej pracy, by sprzedać swoją ideę ,to może stracić jedyną szansę w życiu.
Sylwia Bilska - obecna w biznesie od 15 lat. Pracowała dla m.in. AVON, Oriflame. Philip Morris oraz Ad Agencies. Zajmowała stanowiska w marketingu, sprzedaży, branży e-commerce oraz usługach B2C i B2B. Od 1 września 2015 roku dyrektor zarządzający PayU.