David Sneddon, eksport lider i dyrektor na Europę Środkową i Wschodnią oraz kraje niemieckojęzyczne w Google
David Sneddon, eksport lider i dyrektor na Europę Środkową i Wschodnią oraz kraje niemieckojęzyczne w Google fot. materiały prasowe
Reklama.
Google to jedna najbardziej innowacyjnych firm na świecie. Zapytam więc wprost: co takiego robicie, że tam gdzie inni próbują, wam się po prostu udaje?
To proste. Dajemy pracownikom Google szanse i możliwości, by rozwijali swoje pomysły.
Jasne. Ale wiele firm deklaruje, że tak robi. Co zrobić, by nie brzmiało to jak pusty korporacyjny slogan?
Podstawą jest odpowiedni przekaz od zarządu firmy. Ważne by podkreślać, że firma stawia na innowacje non-stop a nie raz czy dwa razy do roku w newsletterach dla menadżerów. I ważne, by konsekwentnie powtarzać, że świetne pomysły mogą pochodzić od każdego, a nie tylko od osób obsadzonych na stanowiskach menadżerskich.
Ale jak zbudować ten przekaz? Przecież nie wystarczy po prostu powiedzieć: "bądźcie innowacyjni".
Oczywiście, że to nie wystarczy. W przekazie należy zwracać uwagę na to, że opracowując nowe pomysły nie trzeba sztywno trzymać się zasad obowiązujących w firmie. Ważne też by dawać do zrozumienia, że błędy to naturalna część procesu tworzenia czegoś nowego, a porażki nie należy się bać. Trzeba się z niej nauczyć ile się da, a potem ruszać z kolejnymi projektami.
Sam dobór projektów również jest niezwykle ważny. Interesują nas jedynie duże zmiany i duże innowacje. Jak mawia Larry Page [jeden z założycieli Google – przyp. red.], firmy, które dokonują stopniowych zmian, w dłuższym horyzoncie czasowym skazane są na porażkę.
Ale gdyby to było tak proste jak Pan mówi, mielibyśmy setki firmy o wycenie podobnej do Google. A nie mamy.

To prawda. Niby wszyscy o tym wiedzą, ale władze firm często nie trzymają się konsekwentnie tej strategii, czy jeśli idzie o przyzwolenie na porażkę, czy o niezadowalanie się drobnymi zmianami.

Google X - dyskretny urok innowacji

Google X to tajne laboratorium B+R położone niedaleko głównej siedziby firmy w kalifornijskim Mountain View. Laboratorium to istnieje od 2010 roku i prowadzi je Sergei Brin, jeden z założycieli firmy. Opróćz Brina, główną osobą w Google X jest Astro Teller, przedsiębiorca i naukowiec specjalizujący się w zagadnieniach związanych ze sztuczną inteligencją.

Teller nadzoruje w Google X pracę nad moonshots. Wśród moonshots, nad którymi laboratorium pracuje lub pracowało w przeszłości są:

Autonomiczny samochód - to właśnie ten projekt zapoczątkował istnienie Google X. Auta prowadzone bez kierowców można spotkać w stanie Nevada. To właśnie tam (po tym jak stan przyjął odpowiednie prawa w tej kwestii) Google testuje swoje auta.

Projekt Wing- dostarczanie produktów za pośrednictwem dronów. Projekt prowadzony od 2012 roku, testowany przede wszystkim w Australii.

Projekt Glass- okulary wykorzystujące rozszerzoną rzeczywistość (ang. augmented reality). Google Glasses dostępne są na rynku od 2013 roku. Choć nie stały się hitem sprzedażowym (sprzedaż Google Glass Explorer została zakończona na początku 2015 roku), włądze firmy utrzymują, że projekt pozwala na testowanie wielu nowych rozwiązań, które znajdą zastosowanie w przyszły projektach firmy.

Projekt Loon-projekt polegający na dostarczaniu internetu w trudno dostępne miejsca za pośrednictwem balonów. Balony te latają w stratosferze (czyli wyżej niż samoloty) i są sterowane za pomocą routerów.

Bo wszystko sprowadza się do prozy życia w firmie. A ta polega na deadline’ach, raportach i parciu na pokazanie wyniku…
To prawda, ale jest kilka sposobów na to, by sobie z tą sytuacją poradzić. W Google takim rozwiązaniem było “20% time” [rozwiązanie polegające na tym, że pracownicy mogli przeznaczyć jedną piątą czasu spędzanego w pracy na własne projekty – przyp. red.]. I choć teraz już nie używamy tego terminu, nadal pozwalamy pracownikom, by w trakcie pracy zajmowali się tym, co ich pasjonuje.
Mamy też Google X – dywizję firmy, która zajmuje się badaniami nad przełomowymi innowacjami [Google X prowadzi prace m.in. nad samo jeżdżącym autem czy dostarczaniem internetu za pomocą balonów]. Ale co należy podkreślić, mówimy naszym pracownikom – to że Google X istnieje wcale nie znaczy, że nie musicie myśleć nad rewolucyjnymi zmianami. Innowacje nie są tylko zadaniem zespołu pracującego gdzieś w Kalifornii.
Tym bardziej, że częścią naszych ocen rocznych, oprócz takich kwestii jak wywiązywanie się z zadań, patrzymy na kryteria takie jak samodzielne myślenie.
I już?
Już, oprócz jednego kluczowego aspektu, który często w firmach jest pomijany: gdy uwierzymy w jakiś pomysł, nie boimy się wesprzeć go finansowo. Pracownicy nie tworzą projektów do szuflady albo po to, żeby wykazać się, że coś robią, ale po to, żeby zobaczyć ich realizację.
Gdy dołączyłem do Google byłem zadziwiony tym, że jeśli masz pomysł, w który wierzysz, relatywnie szybko możesz go przedstawić władzom firmy. I jeśli pomysł się spodoba, dostajesz na niego fundusze. To ma znaczenie szczególnie dla pokolenia millenialsów, których możliwość pracy nad własnymi projektami i przedstawiania ich osobom na wysokim szczeblu w firmie zachęca i nakręca do pracy.
Nie ma innowacji bez kultury innowacji, a ta tworzy się, gdy pomysły pracowników są wdrażane w życie, a nie gdy mówimy pracownikom: bądźcie innowacyjni, a gdy przyjdą z pomysłem, zamykamy im drzwi przed nosem mówiąc: nie mam teraz czasu, przyjdź z tym do mnie za kilka miesięcy.

David Sneddon - od marca 2011 pracuje jako eksport lider oraz dyrektor ds. Europy Środkowej i Wschodniej oraz krajów niemieckojęzycznych w europejskiej centrali Google w Dublinie. Wcześniej przez ponad 15 lat był dyrektorem zarządzającym w Mindshare, agencji reklamowo-marketingowej zatrudniającej ponad 6,000 osób na całym świecie.

Napisz do autora: michal.kaczmarski@innpoland.pl