
Do Jana Kościuszki, przedsiębiorcy i krakowskiego restauratora wciąż idealnie pasuje zawołanie kosynierów "żywią y bronią". Dopiero co wyżywił tysiące ubogich na wigilii w Krakowie. A przed czym by nas bronił? Przed banksterami i głupimi politykami.
Jako przedsiębiorca wziął niecałe 2 mln złotych kredytu we franku szwajcarskim. Mimo spłaty rat przez trzy lata, saldo zadłużenia rosło, a nieruchomość (dom w Krakowie) taniała. Kościuszko zbuntował się, odmówił spłaty i miotając przekleństwa na antenie TVN CNBC powiedział, żeby bank zabrał sobie dom i puścił go wolno. BNP Paribas wypowiedział umowę i zażądał spłaty w ciągu 30 dni 4 mln zł. to było za dużo jak dla firmy, która właśnie wychodziła z pokryzysowego dołka. Po kilku konwulsjach na GPW – spółka Polskie Jadło została postawiona w stan upadłości. Syndyk rzucił pod młotek cały majątek firmy Kościuszki, w tym sieć restauracji wycenianych na 8 mln zł.
