Reklama.
Peter Adeney, który jako autor internetowego bloga posługuje się pseudonimem „Mr. Money Mustache”, pracował przez dekadę jako inżynier oprogramowania. W 2005 roku, tuż przed ukończeniem 31 roku życia, zrezygnował definitywnie z pracy. Podjęta przez niego decyzja nie odbiła się negatywnie na budżecie domowym jego rodziny. Razem z żoną, która również zwolniła się z pracy, żyje w komfortowych warunkach i bez żadnych długów do spłacania.
W jaki sposób udało mu się połączyć tak wczesną emeryturę z życiem na godnym poziomie? Jak wyznał, nie zawdzięcza tego ani szczęściu w rodzaju wysokiej wygranej w loterii, ani nadzwyczajnym zdolnościom biznesowym. Kluczem do sukcesu była żelazna dyscyplina przejawiająca się w oszczędzaniu co miesiąc 2/3 swojego wynagrodzenia netto oraz pensji żony. Odłożoną ze wspólnej wypłaty kwotę para zainwestowała w fundusze Vanguardu i dwa domki do wynajęcia.
W okresie pracy małżeństwo zmuszone było żyć o wiele skromniej w porównaniu ze swoimi znajomymi, których wydatki na życie przewyższały ich nakłady o około 50 proc. Nie oznacza to jednak, że byli jak ludzie żyjący o przysłowiowym chlebie i wodzie. Zdaniem Adeney'a przeciętna rodzina z klasy średniej często nieświadomie trwoni pieniądze na zupełnie zbędne inwestycje takie jak kupno kilku nowych samochodów.
Historia „wczesnego” emeryta i jego małżonki może porównać z losami innej pary, Amandy i Travisa, którzy również dzięki żelaznemu oszczędzaniu w okolicach 30-stki odeszli z pracy i teraz cieszą się emeryturą, podróżując dookoła świata. O tym, jaką zastosowali metodę gromadzenia środków na wygodne życie, pisaliśmy w INNPoland.
Za radami obu tych par mogą oczywiście pójść wyłącznie ci, którzy zarabiają na tyle dużo, by móc cokolwiek oszczędzić. W sytuacji, gdy miesięczna pensja ledwie wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb egzystencjalnych, rezygnacja z pracy rzeczywiście stanowi utopijną wizję.
źródło: "Mr. Money Mustache"
Napisz do autora: dawid.wojtowicz@innpoland.pl