Czy strach przed nowoczesnością jest uzasadniony? Nie. Czy komputery mogą przejąć kontrolę nad człowiekiem? Zdecydowanie nie. Uważam więcej, instytucje otoczenia innowacyjnego biznesu, a więc parki naukowe i technologiczne lub centra transferu technologii, mają prawo i obowiązek oswajać opinię publiczną z nowoczesnością i organizować debaty o pozytywnym wpływie tych „gadżetów” na ludzi. W przeciwnym wypadku wrócimy na drzewa.
Reklama.
Długa tradycja technofobii
Technofobia nie jest czymś nowym. Już w początkowym okresie rewolucji przemysłowej wybuchł w Anglii radykalny ruch społeczny niszczycieli maszyn. Wolni chałupnicy, rzemieślnicy i tkacze protestowali przeciwko zmianom sposobu życia i nowej etyce pracy, które zostały spowodowane przez wynalezienie maszyn tkackich. Ludzie dostali ataku furii. Niszczyli krosna i maszyny szwalnicze. Ruch stał się tak popularny, że armia brytyjska stoczyła z nim kilka potyczek, w tym jedną potężną bitwę.
Seria procesów i egzekucji za morderstwa (między innymi właścicieli młynów) dość szybko zgasiła zapał niszczycieli maszyn. Straty szacuje się na 1,5 miliona ówczesnych funtów. Nazwa ruchu ma swoje korzenie w osobie Neda Ludda. Wedle doniesień, ten młody człowiek dostał w 1779 r. ataku furii i roztrzaskał dwie maszyny szwalnicze. Od tego czasu gest ten stał się symbolem oporu wobec wszechogarniającej mechanizacji przemysłu i zastępowania człowieka nowoczesnymi technologiami.
Człowiek kontra maszyna - wydanie polskie
Polska też miała swoje historyczne doświadczenia z buntem niszczycieli maszyn. W latach 50. XIX wieku nastąpił pierwszy znaczący przełom gospodarczy Łodzi. Nadmierny napływ zagranicznych towarów oraz zastąpienie części pracowników maszynami, bardzo mocno dotknęły robotników i ich rodziny.
Tkacze i ich czeladnicy zrozumieli, że stoją u progu ruiny. Rozpacz przerodziła się w gwałt pod postacią buntu przeciwko maszynom. W nocy z 21 na 22 kwietnia 1861 roku przypuszczono szturm do fabryki Scheiblera. Wyłamano drzwi i okna. Tłum wtargnął do wnętrza. Niszczył znienawidzone maszyny i demolował urządzenia fabryczne. Z krosien tkackich pozostały tylko szczątki. Akty wandalizmu zostały powstrzymane dopiero na skutek interwencji wojska. Nastąpiły aresztowania.
Nowa odsłona technofobii
Dwa lata temu, podczas przemowy dla waszyngtońskiego think tanku The American Enterprise Industry, Bill Gates przestrzegał, że w ciągu 20 lat wiele miejsc pracy przestanie istnieć. Przynajmniej dla ludzi. Na ich miejscu pojawią się „softwarowe zastępstwa”, jak to określił Gates. Jak zwał, tak zwał, chodzi oczywiście o roboty. Założyciel Microsoftu postuluje zmiany w przepisach podatkowych, żeby zachęcać firmy do zatrudniania żywych pracowników. Przestrzega przed podnoszeniem płacy minimalnej, bo to może zniechęcić pracodawców do dawania pracy w branżach najbardziej zagrożonych przez mechanizację.W końcu, zaskakujące jest to, że dzisiaj na rynku nie brakuje instytucji otoczenia innowacyjnego biznesu.
Co chwila słyszy się o otwarciu nowego parku przemysłowego, technologicznego, centrum transferu technologii czy inkubatora technologicznego. Bez cienia wątpliwości, dzisiaj brakuje dialogu o użyteczności nowinek technologicznych. 100 lat temu takim wynalazkiem był samochód z silnikiem spalinowym, a pod koniec XX w. telefonia komórkowa, internet i samochody elektryczne. Trzeba ludziom wytłumaczyć, że gadżety nie są wrogiem, a czy nam się to podoba, czy nie, są przejawem nowoczesności i nowoczesnego stylu życia.
Nie taka technologia straszna
Mam poczucie graniczące z pewnością, że za napięcia społeczne nie należy winić technologii. Dzisiaj ludzie epoki Facebooka, Twittera i LinkedIn, otoczeni czują się osamotnieni i zagubieni w świecie smartfonów, smart watchami, smart gogli. Kiedy zarządzający instytucjami otoczenia innowacyjnego biznesu dostrzegą, że prawdziwym paradygmatem rozwoju współczesnego świata jest „Internet ludzi”, a nie „Internet rzeczy”, to odeślą na śmietnik historii strach przed nowoczesnością. Tylko dialog, moderowany przez tłumaczy technologii, pomiędzy dostawcami a użytkownikami, pozwoli zrozumieć i poznać maszyny. Gwarantuję, że parki naukowe i technologiczne, centra transferu technologii i inkubatory technologiczne, mogą nas otworzyć na nowoczesność. Strach przed nowoczesnością jest więc skazany na porażkę.
Patryk Białas - absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz Akademii Rozwoju Regionalnego Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych Uniwersytetu Warszawskiego. Doświadczenie w zakresie zarządzania innowacjami i komercjalizacją technologii zdobywał w Krakowskim Parku Technologicznym, Centrum Transferu Technologii Akademii Górniczo-Hutniczej. Od czerwca 2011 roku pracuje w Parku Naukowo-Technologicznym Euro-Centrum. W obszarze jego zainteresowań leżą: rozwój regionalny, technologie informatyczne i komunikacyjne, technologie energooszczędne, odnawialne źródła energii.