Na świecie model otwartych innowacji, czyli współpracy firm czy uczelniami nad wynalazkami, znane jest już od pięciu dekad. To właśnie ten model stosują światowi giganci, by pracować nad innowacjami tak zaawansowanymi, że pojedyncze działy badawcze mogłyby im nie podołać.
Czy polskie firmy idą w ślady światowych gigantów? Na jakich zasadach odbywa się taka współpraca? Na ten temat, w cyklu naszych Debat o Innowacjach, rozmawiamy z Magdaleną Jabłońską, senior managerem w PWC Polska oraz Leszkiem Cieślą, dyrektorem w działu komunikacji i promocji Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Z modelu otwartych innowacji korzystają największe światowe korporacje, takie jak Samsung czy Philips. A Polacy?
Magdalena Jabłońska: Otwarte innowacje zaczynają się, kiedy korzystamy z szeroko rozumianych zewnętrznych zasobów innowacyjnych. Chodzi tu przede wszystkim o takie zasoby jak kapitał intelektualny, ale także generalnie o nowe rozwiązania, na produkty czy usługi. Tego typu zjawiska można zaobserwować w Polsce w różnych konstelacjach, chociażby w postaci współpracy przedsiębiorstw z uczelniami, czy sięganie przez korporacje po rozwiązania startupów. I takich działań mamy w Polsce coraz więcej.
Leszek Cieśla: Faktycznie, takich działań jest u nas coraz więcej. Warto nadmienić, że gdy ten model został zaprezentowany po raz pierwszy w latach 60-tych na Haas School of Business na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, wcale nie był popularny. Jeszcze w obecnej dekadzie obserwowaliśmy zażartą wojnę patentową, np.między Apple a Samsungiem.
Magdalena Jabłońska: Jeśli firma ma technologię, która stanowi o jej przewadze na rynku, strzeże rzecz jasna swoich rozwiązań przed konkurentem. A przecież w modelu otwartych innowacji chodzi o to, że tak naprawdę otwiera się drzwi dostępu do swojego know-how po to, by zoptymalizować korzyści, zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu projektu innowacyjnego lub, by np. zyskać większy potencjał do innowacji.
Jednocześnie jednak, również w modelu otwartym trzeba umiejętnie chronić tajemnice handlowe firmy oraz to najcenniejsze know-how. W modelu zamkniętym największym aktywem stają się własne zasoby, które dają firmie zdolność do innowacji, stąd też firmy tworzą działy B+R z zabezpieczeniami, które przypominają Pentagon. Firmy zabiegają też o to, by posiadać jak najlepsze zasoby, stąd konkurują między sobą o najlepszych naukowców. Jednak widać, że firmy już wiele lat temu dostrzegły, że model otwartych innowacji jest często efektywniejszy, stąd również firmy w Polsce coraz bardziej otwierają się na zewnętrzną współpracę w obszarze B+R.
Również w Polsce?
Leszek Cieśla: Tak. Powiem o tych największych, z którymi współpracujemy. Obecnie jest to PGE, PKP Cargo, KGHM, a niedługo również Synthos , chyba najbardziej prężna firma chemiczna naszego regionu. NCBR wraz tymi firmami w ramach wspólnego przedsięwzięcia ustanawia konkursy, których odbiorcami mają być małe firmy realizujące zamówienia technologiczne. Dzięki temu, że firmy z zewnątrz dysponują o wiele bardziej świeższym podejściem do realizowania zagadnień rozwoju technologii wyznaczanych przez wspomniane korporacje.
A jak wygląda taka współpraca w praktyce?
Leszek Cieśla: Upraszczając, firma, która pragnie zainwestować pewien kapitał w rozwój nowych technologii, np. 100 milionów złotych zgłasza się do NCBR, określając, jakich innowacji potrzebujemy. Nasza instytucja, jeśli widzi w tych badaniach szanse na rozwój polskiej gospodarki strategicznych dla niej obszarach, inwestuje kolejne 100 milionów. Te 200 mln za pomocą wspólnego przedsięwzięcia zostanie rozdysponowane jako granty przyznawane w konkursach, w których wspólnie wskazujemy obszary badawcze istotne z punktu widzenia danej firmy.
Czy taka współpraca odbywa się ad hoc, czy w ramach konkretnych programów?
Leszek Cieśla: Zainteresowanie tego typu współpracą cały czas rośnie. Przeprowadziliśmy już trzy konkursy wraz z KGHM w ramch wspólnego przedsięwzięcia CuBR, dedykowanego branży metali nieżelaznymi. Zainteresowanie tym konkursem jest spore. Co ważne pochodzi ono nie tylko z wyspecjalizowanych instytutów badawczych takich jak wydział górniczy Politechniki Wrocławskiej, ale często bardzo właśnie z sektora małych i średnich przedsiębiorstw zajmujących się innowacyjnymi rozwiązaniami z zakresu technologii górniczych.
Możemy liczyć, że będzie więcej takich programów?
Leszek Cieśla: Zdecydowanie. Cały czas zgłaszają się do nas nowe podmioty, które taka inicjatywą są zainteresowane. Powstają także konsorcja firm, które wspólnie pragną inwestować w B+R za pomocą modelu otwartych innowacji. Jeszcze w tym roku uruchomimy dziewięć nowych programów sektorowych. Będą to m. in branże : chemiczna, tekstylna, motoryzacyjna, ale także szeroko pojętej branży kreatywnej produkującej gry komputerowe.
Magdalena Jabłońska: Skoro mowa o sektorowych programach, bardzo pozytywnym efektem ich tworzenia jest zainicjowanie w danej branży platformy współpracy tak przedsiębiorstw, jak i nauki. Sprzyjał temu sam sposób, w jaki tworzono studia sektorowe - i ustalano co dla danej branży jest w B+R istotne i w jakich kierunkach ma się ta branża rozwijać.
Oczywiście jest dużo firm, które mają spore wydatki na B+R i cała rzesza MŚP, które rozpoznają, gdzie znajdą swoje miejsce w najbliższych latach w danej branży. I okazuje się, że branże z jednej strony tradycyjne, trochę zapomniane, ale i w świadomości społecznej inaczej postrzegane, jak włókiennictwo, są bardzo innowacyjne.
Czy gdy mówimy o otwartych innowacjach, należy myśleć wyłącznie o innowacjach przełomowych?
Magdalena Jabłońska: Niekoniecznie. Nawet wielcy gracze, tacy jak Apple czy Google zbierają z rynku nie tylko projekty dotyczące innowacji przełomowych.
Leszek Cieśla: Podstawową kwestią w tym przypadku jest nie tyle przełomowość innowacji, co ich zdolność patentowa i szansa na komercjalizację. Czyli na przykład nowy zapach proszku raczej nie powstanie w oparciu o model otwartych innowacji, ale technologia, który sprawia, że zapach prania utrzymywać się będzie przez miesiąc, już tak.
W debacie uczestniczyli:
Magdalena Jabłońska – od kwietnia 2015 senior manager w PWC Polska, gdzie pracuje w dziale innowacji i B+R. Zajmuje się między Wcześniej przez 8 lat związana z Deloitte. Ukończyła stosunki międzynarodowe w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
Leszek Cieśla – dyrektor w departamencie komunikacji i promocji Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. W latach 2010-2012 doradca ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Ukończył wydział automatyki i robotyki na Politechnice Wrocławskiej.